Kieszonkowe: od 5 do 200 zł miesięcznie. Wydatki: baterie do odtwarzacza mp3, laysy paprykowe, doładowanie komórki. Oszczędności: na prezent, na rolki, laptopa, na czarną godzinę. Tygodnik Powszechny, 1 czerwca 2008
Gdy Jolanta Błasiak rozmawia o tym z rodzicami, okazuje się, iż wielu z nich nie przyszło do głowy, że to problem. Bywają też rodzice, którym wszystko jedno.
Agnieszka z Lubelszczyzny obserwuje, jak jej uczniowie dzielą się z innymi, gdy po szkole idą na lody. Podobnie jest u 15-letniej Oli z Kielecczyzny: – Po niektórych widać, że nie mają pieniędzy – przyznaje dziewczyna. – Ale nikt ich nie wytyka palcem. Staramy się im nawet pomagać. Np. dzielimy się posiłkiem albo nie naciskamy, by dawali na składki klasowe.
Jak z kieszonkowego uczynić instrument wychowawczy? – Chodzi o to, by dzieci traktowały kieszonkowe jako pierwsze działania gospodarnościowe – radzi prof. Nęcki. – By planowały, oszczędzały, uznawały kieszonkowe za docenienie ich odpowiedzialności. Ma ono być formą współpracy z rodzicami przy budowaniu wspólnego dobrobytu: dzieci mogą wydać kieszonkowe nie tylko na siebie, ale np. kupić do domu jajka czy mąkę.
York, 12-latek, opowiada, że do 20 zł kieszonkowego rodzice dodają mu równowartość dobrej oceny: np. za szóstkę 26 zł. 10-letnia Kasia za dobrą ocenę dostaje 5 zł. Zbiera je na rower.
Prof. Nęcki protestuje: – Kształtuje się w ten sposób u dzieci konsumpcjonizm i egoizm – ostrzega. – To droga przekupstwa i wyrachowania. Kieszonkowe nie ma być uznaniem zasług, lecz uznaniem relacji.
W domu Marii i Waldemara nie ma mowy o pieniądzach za oceny czy obowiązki. Ale zrobili eksperyment: – Pozwoliliśmy chłopcom wyczyścić wewnątrz samochód. Świetnie się spisali i zarobili 30 zł. Uznałam, że nie wypada im dać mniej, skoro tyle normalnie kosztuje ta usługa. Chciałabym też, żeby wiedzieli, że pieniądze wymagają pracy.
– Dziś dzieci już w wieku kilku lat stykają się z centrami handlowymi – zauważa Jolanta Błasiak. – To ważne, by rodzice wyraźnie mówili dziecku, jak sobie wyobrażają jego wychowanie: że np. nie ma powodu, by codziennie kupowało słodycze, bo to niezdrowe.
Inka i Marek, rodzice 8-letniego Adama, mieszkają w Koszalinie. Nie zastanawiali się jeszcze nad kieszonkowym. – Adaś nigdy o to nie prosił – mówi Marek, z zawodu lekarz. – Czasem dostaje małe kwoty od dziadków i składa je w skarbonce na czerwone ferrari – śmieje się. – Ale ciągle podkreśla, że w razie czego może nam je dać.
Rodzice Adama dodają, że dziecko nie powinno się obnosić z pieniędzmi. – Choćby dlatego, żeby nie być celem starszych kolegów – tłumaczą. – Poza tym wpajamy Adasiowi, że pieniądze są potrzebne, ale nie najważniejsze.
W szkole Antka i Stasia z Warszawy wszyscy kolekcjonują naklejki „Champions League”. Paczka z pięcioma kosztuje 1,50 zł, ale do albumu trzeba zebrać kilkaset. 7 zł to trochę za mało. Więc Antek i Staś... założyli spółkę. – Skonsolidowali środki! – Maria, mama chłopców, była zdumiona. – Biorą 14 zł i wspólnie zarządzają pieniędzmi. Naklejki też zbierają do wspólnego albumu i jeszcze im zostaje.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 2 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super