Z radości tamtej podróży Jana Pawła II do Polski rodzi się tajemnica ówczesnej i dzisiejszej jedności Polaków. Tygodnik Powszechny, 7 czerwca 2009
Próba i dialog
Świadomość słabości tkwi u samych początków chrześcijaństwa. Wisi nad wystraszonymi i zdezorientowanymi uczniami w jerozolimskim wieczerniku. Dzieje się tak do momentu zesłania Ducha Świętego – tak Bóg bierzmuje pierwszych uczniów. Czyni ich dojrzałymi, a to kolejna część papieskiej katechezy.
Trzeba nauczyć się dojrzewać. „Sakrament bierzmowania przyjmujemy jeden jedyny raz w życiu (...) – a całe życie, które otwiera się w perspektywie tego sakramentu, nabiera charakteru wielkiej i zasadniczej próby. Jest to próba wiary i próba charakteru”. Próbowanie oznacza różnorodność wyborów. Owocem wolności obok jedności jest również wielość.
Dla chrześcijan, dla marksistów i liberałów ważnym pozostać powinno, że „każdy człowiek, który wybiera światopogląd uczciwie, według własnego przekonania, zasługuje na szacunek. Natomiast niebezpieczny, (...) jest człowiek, który nie wybiera ryzyka, nie wybiera wedle najgłębszych przekonań, wedle swojej wewnętrznej prawdy, tylko chce się zmieścić w jakiejś koniunkturze, chce płynąć, kierując się jakimś konformizmem, przesuwając się raz na lewo, raz na prawo, wedle tego, jak zawieje wiatr.
Ja bym powiedział, że i dla sprawy chrześcijaństwa, i dla sprawy marksizmu w Polsce jest najlepiej wówczas, kiedy są ludzie zdolni przyjmować to ryzyko, ewangeliczne ryzyko życia, przyznawania się do swojej prawdy ze wszystkimi konsekwencjami”.
To szkoła debaty publicznej: bądźmy zdolni do podejmowania wyborów, nawet najbardziej radykalnych, i do ponoszenia za nie konsekwencji. Życie publiczne wymaga jasnych stanowisk i konkretnych wyborów. Niemożliwa jest wspólnota niezdolna do podejmowania ryzyka. Lepiej, by debata publiczna była ostra i wyrazista, a przez to konkretna, niż wyprana z jakichkolwiek przekonań. „W dialogu trzeba jasno mówić, kim ja jestem, żebym mógł rozmawiać z kimś drugim, który jest inny. Trzeba bardzo jasno to mówić, bardzo stanowczo: kim ja jestem, kim ja chcę być i kim chcę pozostać”.
Zachód i kompleks Kościoła
Papież często „mówi poza tekstem”, dodaje wątki. Tak jak w Częstochowie w przemówieniu do Episkopatu, gdzie wtrącenie było jednym z najdłuższych i najważniejszych.
„Czasem z lękiem patrzę na Zachód. (...) Droga Kościoła to jest dążyć do tego, żeby Kościół wszędzie żył własnym życiem i żeby miał świadomość tego, czym jest. Kościół się w wielu krajach dał wepchnąć w kompleksy, zwłaszcza w krajach europejskich. (...) Podstawową rzeczą jest, żeby Kościół wszędzie wychodził z tych kompleksów.
W te kompleksy sam się wpycha i jest wpychany, to jest źle rozumiana pokora. To jest czasem bicie się w piersi, nie w swoje własne. (...) W swoje własne trzeba się zawsze bić, ale nie wolno się bić za swoje własne grzechy w piersi Kościoła, a to stało się niestety udziałem niektórych środowisk, niektórych Kościołów lokalnych, niektórych Episkopatów. Ja mam (...) swój własny pogląd na problem tak zwanego progresizmu, na jego implikacje polityczne (...)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.