W ułudzie nieśmiertelności

Kiedy oglądałem spektakl o wampirach w teatrze „Roma”, to pomyślałem, że legenda o nich pokazuje tragizm losów w sytuacji, w której śmierć zostaje wyrzucona z życia, czyli na pozór raj – sto procent hedonizmu i sprzyjających okoliczności: brak chorób, brak śmierci. Don BOSCO, 11/2007




Piękne skutki i bardzo piękna obietnica w chrześcijańskiej wizji wieczności, więc skąd taka ucieczka świata przed śmiercią?

Jej motorem jest rzecz, której doświadczamy wszyscy, i o której pisał św. Paweł: że wszyscy boimy się pomrzeć. W jego tekstach znajdujemy rodzaj marzenia, by być tym ostatnim pokoleniem chrześcijan, którzy pójdą na sąd, nie musząc umierać. To jest zrozumiałe, ludzkie i nie należy się tego wstydzić. Pytanie, co z tym robimy. Można przyjąć, że lęk przed śmiercią jest ważnym motorem duchowej przemiany, odkrywania naszego człowieczeństwa, szansą na doskonalenie się. Jesteśmy zdolni ten lęk sublimować w moralność, miłość. Rozumieć, że jest impulsem, który nam pomaga przekraczać siebie. Ale można też przyjąć go po zwierzęcemu i przed nim uciekać w kłamstwa. Jednym z nich jest uciekanie przed prawdą, że wszyscy pomrzemy, podczas gdy tylko życie moralne oparte na prawdzie daje sensowne skutki. Droga ucieczki od śmierci jest dość długa. Temat „parował” z tradycji europejskiej już od końca XIX w. Zaprzestano drukować podręczniki o przygotowaniu do śmierci, temat znikał z kazań i pojawiła się rosnąca dyskrecja wokół tematu śmierci. W „Czarodziejskiej górze” Tomasza Manna pięknie jest uchwycona ta rosnąca wstydliwość umierania. Wiatyk, który się chyłkiem przemyka tylnymi drzwiami, żeby go nikt nie zobaczył. Jest to pewna figura stanu ducha Europy. To jest taki pierwszy etap – chowanie śmierci za parawan.

A drugi?

Drugi to współczesne wypieranie śmierci. To się wydaje paradoksalne, bo każdy może powiedzieć, że wystarczy włączyć telewizję, by zobaczyć setki trupów. Cóż tu zatem mówić o uciekaniu od śmierci. Tylko, że po chwili namysłu każdy łatwo się zgodzi, że ta nieprawdopodobna inflacja trupów to jest pewna strategia czynienia z tematu śmierci karnawału. Ta karnawalizacja sprawia, że śmierć staje się nierzeczywista, niedotycząca mnie – jest śmiercią cudzą i nieprawdziwą. Wzorcem tego, co się stało ze śmiercią, jest figura „bonusa”, kolejnego „życia” w grach komputerowych. Jeśli natomiast wziąć kolorowe pisma, to temat śmierci tam nie istnieje. Tam nawet nie istnieje temat przemijania – na wszystko są cudowne specyfiki: czas nie mija, twarz się nie marszczy, liść nie więdnie…

Dlaczego śmierć, cierpienie, żałoba stały się takie wstydliwe?

Bo żyjemy w czasach bardzo dynamicznie rozwijającej się religii ciała idealnego. To bardzo dziwaczna religia, ale religia – łączy się z kultem czegoś, co jest nieempiryczne, bo to ciało idealne wcale nie jest naszym ciałem. Zresztą to religia niezwykle ponura, bo wpędza swoich wyznawców w straszliwą depresję, natomiast jest parodią religii w ścisłym sensie – ma wszystkie atrybuty i formy religii. Posiada ascezę, przy której chrześcijańska asceza to coś niezauważalnego.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...