W ułudzie nieśmiertelności

Kiedy oglądałem spektakl o wampirach w teatrze „Roma”, to pomyślałem, że legenda o nich pokazuje tragizm losów w sytuacji, w której śmierć zostaje wyrzucona z życia, czyli na pozór raj – sto procent hedonizmu i sprzyjających okoliczności: brak chorób, brak śmierci. Don BOSCO, 11/2007




Proszę sobie wyobrazić, co zrobionoby w mediach z proboszczem, który np. zaleciłby wiernym czterdziestodniowy post o chlebie i wodzie. A proszę wziąć jakieś pismo kobiece i tam się pisze o takich praktykach ascetycznych zupełnie swobodnie. Mamy całą hagiografię bożyszcz z ich wzlotami i upadkami: ta przytyła, tamten schudł, sflaczało mu, później sobie podciągnął… To wszystko jest w kółko opowiadane, wokół tego mamy życie „duchowe” – z siłowniami, klubami fitness, odżywkami itp. No i wreszcie mamy rozdźwięk między rzeczywistością empiryczną własnego ciała i ideałem, do którego dążymy z dynamizmem, który buduje każda forma życia religijnego. Tyle tylko, że ona tutaj jest tragiczna, bo ta akurat religia zbudowana jest na kłamstwie. Na gruntownym kłamstwie o możliwości nieśmiertelności ciała empirycznego i możliwości zbawienia. Te dwie obietnice są niemożliwe do zrealizowania, bo niezależnie od doskonałych technik i tak te procesy następują, więc jest to religia, która wprawia swoich wiernych w straszliwą frustrację.

Ciągle powraca pytanie o przyczyny…

Jeśli mówię ze smutkiem o obserwacjach, jak choćby o tym, że Kościół wycofuje się na tym polu, to także dlatego, że zaczęto bać się głosić memento mori: umrzemy, więc trzeba się do tego przygotować, w pewnym metaforycznym sensie ostatnie namaszczenie trzeba przyjmować w każdą niedzielę. Za to opowiada się: chodźmy pograć w piłkę, zajmijmy się zdrowiem, zaangażujmy się społecznie. Ten lęk jest więc obecny. Nie lekceważę tych rzeczy w ich aspekcie terapeutycznym, ale mówię o kierunku, w którym zmierza kultura. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem, nie mam na to gotowych prostych odpowiedzi.

To może sformułujmy pytanie inaczej – czy coś z tym można zrobić? Bo ta rozmowa staje się trochę pesymistyczna.

Nie mam rad makro, ale też nie mam wrażenia, że to jest jedyna możliwa wersja rozwoju wydarzeń. Chrześcijanie są ludźmi wolnymi właśnie dlatego, że nie są fatalistami. Jedną z najgłębszych istniejących dzisiaj manifestacji tradycji filozoficznej przygotowania do śmierci i zarazem upodobniania do Boga jest ruch hospicjów domowych – bardzo prężny i obecny w różnych obszarach. Ruch, który bierze się ze świadomości konieczności śmierci i właściwej postawy wobec niej. To zdumiewające, bo strategia, o której mówimy, jest strategią przede wszystkim kłamstwa. Po pierwsze mówimy, że nie ma śmierci w ogóle, po drugie udajemy przed chorymi, że nie umrą. A tymczasem trzeba odważnie myśleć o własnej śmierci, by pomagać umierać innym.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...