Terapia Hellingera jest niebezpieczna, gdyż osoby szukające pomocy nie uczą się, jak zerwać ze szkodzącymi im relacjami uzależnień. Muszą one poddać się autorytarnemu prowadzeniu terapeuty, który odmawia im zdolności samodzielnego wyjaśnienia ich sytuacji życiowych. Magazyn Don BOSCO, 12/2007
Innymi słowy, terapia Hellingera jest niebezpieczna, gdyż osoby szukające pomocy nie uczą się, jak zerwać ze szkodzącymi im relacjami uzależnień. Muszą one poddać się autorytarnemu prowadzeniu terapeuty, który odmawia im zdolności samodzielnego wyjaśnienia ich sytuacji życiowych. W skutek tego wzmacnia się bezsilność i niesamodzielność osób, które przychodzą na terapię. Prezentuje też ona wyraźnie cechy antychrześcijańskie, szczególnie gdy chodzi o interpretację ludzkiego sumienia, w tym ludzkiej winy.
Jak rozumie system rodzinny niemiecki guru? „Ustawienia rodzin” Hellingera to – oficjalnie i eufemistycznie – terapia grupowa, zwana inaczej systemową. Zawiera w sobie decydujący czynnik poznawczy i zarazem wyzwalający. Przeprowadza się ją w obecności wielu osób, z których część uczestniczy w „ustawieniu”, a pozostałe są widzami. Prowadzący sesję terapeuta zadaje klientowi podstawowe pytania dotyczące jego rodziny i jej – najczęściej tragicznej – przeszłości. Najważniejsi są tu jednak tak zwani ludzie wykluczeni, potraktowani „niesprawiedliwie”, co rzekomo zaburzyło system czy też tajemniczy rodzinny układ. Chodzi nie tylko o żyjących członków rodziny, ale także (czy może przede wszystkim) o zmarłych oraz tych, którzy – związani z rodzinami nawet nieformalnie – z jakichś względów zostali w rodzinie niesprawiedliwie potraktowani, zapomniani czy zlekceważeni. Należy ich nie tylko wspomnieć, ale realnie przywołać i... uczcić! Przypomina to jednak wyraźnie seans spirytystyczny oraz okultystyczną inicjację.
Nie chodzi tu jednak o sprawiedliwość w sensie etycznym, ale funkcjonalnym. Dlatego, że Hellinger wyklucza „sumienie jednostkowe” na rzecz „sumienia klanowego”, które działa jakby mechanicznie, odruchowo i na sposób bezwzględnej konieczności. Nie chodzi tu zatem o prawa „zła moralnego”, ale jakby „zła fizycznego”, idzie bowiem tu o mechanizmy prawie fizykalne czy kosmiczne.
Oto w skrócie fatalistyczne dogmaty Hellingera, przypominające bezduszną „sprawiedliwość” prawa karmy i reinkarnacji, do którego przyznają się spirytyści, teozofowie, antropozofowie i zwolennicy New Age:
1. Każdy w systemie ma prawo do przynależności i do swojego miejsca.
2. Każdy w systemie ma prawo do rangi i do szacunku wynikającego z zajmowanego miejsca.
3. Każdy ma prawo do wyrównania w dawaniu i braniu. Jeżeli któreś z powyższych praw zostaje naruszone, to mamy do czynienia z pokrzywdzeniem... systemu. System wyrównuje i karze. System połyka ofiary przeniesienia i kompensacji. Nie ma „zmiłuj się”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.