Mamy street-workerów, czyli osoby, które pracują na ulicach i szukają dzieciaków, które chcą przyjąć pomoc. Proponujemy alternatywę dla stania w bramie. Zamiast piwa czy skręta na ławce - przyjście do świetlicy, pójście na mecz. Takich młodych jest sporo. Don BOSCO, 1/2008
Musi się to jednak zacząć w jakimś konkretnym momencie. Gdzie jest ta granica, po przekroczeniu której młody człowiek staje się przestępcą?
Może powiem na przykładzie. Jest paczka chłopaków. Chodzą do porządnej szkoły, nienajgorzej się uczą. Mają między sobą różne interesy – jeden od drugiego mp3 pożyczył, tamten temu twardy dysk sprzedał, różne drobne, niegroźnie handelki… I zdarza się, że nagle jeden drugiemu nie oddaje pieniędzy. Może i chciałby oddać, ale nie ma skąd. Matka mu nie da, bo nie ma, nie może też od nikogo pożyczyć. Ten drugi chce jednak odzyskać pieniądze, więc bierze trzech, czterech chłopaków z osiedla, wsiada w tramwaj i jedzie zapytać: „Co z moją kasą?”. Tamten mówi, że nie ma, więc jeden z tych chłopaków uderza go przy kolegach, żeby im zaimponować. Nieszczęśnik upada, nie daj Boże, coś się stanie, ktoś to widzi, przyjeżdża policja. Odpowiada za to nie tylko osoba, która to zrobiła, ale wszyscy, którzy w tym uczestniczyli – a jest to bardzo poważne przestępstwo. Młody człowiek nie wie, co się stało: pojechał „w dobrej wierze”, a tu robi się bardzo poważna sprawa, grozi wyrok sądowy, szkoła piętnuje, bo dokonał rozboju…
Jak do tego nie dopuścić? Na co rodzic, nauczyciel, wychowawca powinni zwrócić uwagę?
Myślę, że bardzo uważnie trzeba obserwować młodych ludzi wracających ze szkoły, od kolegów, z zajęć sportowych itp. o godzinie dziewiętnastej, dwudziestej. Młody człowiek ma zakodowane, że jeśli się nie spóźni, to rodzice nie zwrócą uwagi, czy wypalił skręta, wziął trzy „chmury” z kolegami albo wypił piwo, a potem żuł dwie gumy, żeby nie było czuć. Jeśli raz i drugi się uda, to utwierdza go to w przekonaniu, że przejdzie to bokiem i tego się nie da poznać. Także nauczyciele w szkołach powinni obserwować młodzież po dużych przerwach. Można nauczyć się rozpoznawania objawów występujących po zażyciu narkotyków albo wypiciu alkoholu – to nie jest aż takie trudne, są na to sposoby, jest dużo literatury. Kiedy widzimy, że do tego doszło, to rozmawiajmy. Nie piętnujmy od razu, że ty taki, owaki, masz karę, nie kupię ci tego czy owego, nigdzie nie pójdziesz. Kary nam się z czasem wyczerpią, a on dalej będzie robił swoje. Musimy pogadać. Uświadomić, że to jest złe. Kiedy młody człowiek widzi, że ma w nas sojusznika, że może z nami o swoich problemach porozmawiać, to zaczyna nam ufać.
I co wtedy można zrobić?
Można tłumaczyć, dlaczego ta droga jest zła albo zadzwonić do poradni, ośrodka, gdzie są ludzie, którzy się na tym znają, wiedzą, co trzeba zrobić, czy już skorzystać z terapii, czy wystarczy jeszcze uświadamiać młodego człowieka.
Co Pan mówi w takich przypadkach?
Kiedy prowadzę zajęcia w szkołach mówię, że mają wolny wybór, ale że muszą sobie uświadomić, że to jest ich jedyne życie i drugiej szansy nie dostaną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.