Zapomniani chrześcijanie

Większość irackich uchodźców, których w najbliższym czasie przyjmą kraje europejskie, stanowić będą chrześcijanie – Asyryjczycy. To jeden z najstarszych narodów, który jeszcze dziś mówi językiem Jezusa Chrystusa. Jaka czeka ich przyszłość? Znak, 10/2009



Cała chrześcijańska historia tego narodu naznaczona jest cierpieniami z powodu wiary. Prześladowani kolejno przez Persów, Bizantyjczyków, Arabów, Mongołów, Kurdów i Turków zawsze byli w mniejszości. Historycy wyliczyli, że od 339 do 1992 roku średnio raz na pół wieku miała miejsce znacząca masakra ludności asyryjskiej, przy czym nasilenie rzezi przypada na wiek XX. W wyniku ludobójstwa przeprowadzonego przez rząd młodoturecki w latach 1914–1915 zginęły około dwa miliony chrześcijan, w tym, obok Ormian i Greków, kilkaset tysięcy Asyryjczyków.

Tych ostatnich Turcja w ogóle nie uznaje za mniejszość narodową. Poza tym do dziś zaprzecza udokumentowanym faktom na temat ludobójstwa. W 1933 roku nowo powstałe państwo irackie zainicjowało pogromy ludności asyryjskiej, którą napiętnowano jako wrogą islamowi. Ciekawe, że za rządów Saddama Husajna chrześcijanom właściwie nie wiodło się źle, a niektórzy doszli do wysokich stanowisk w państwie. Prawdziwy exodus zaczął się po wojnie w roku 2003. Z ośmiuset tysięcy Asyryjczyków w kraju pozostało tylko pół miliona. Reszta uciekła do państw sąsiednich oraz na Zachód.

W Europie najliczniejsze grupy uchodźców pochodzą z Turcji, gdzie 30 lat temu Asyryjczycy padli ofiarą walk między wojskami rządowymi a kurdyjską partyzantką. Na początku lat 70. w Tur Abdin na południu Turcji, kolebce wschodniego chrześcijaństwa, mieszkało jeszcze osiemdziesiąt tysięcy chrześcijan. Dziś ich liczba sięga ledwie dwóch tysięcy. Od roku 1997 panuje w Turcji zakaz nauczania aramejskiego w klasztorach syryjsko-ortodoksyjnych.

Przykład dyskryminacji w armii: żaden chrześcijanin nie otrzyma stopnia oficera, jeśli nie podda się obrzezaniu. Od czołowych polityków można usłyszeć, że chrześcijanie są zagrożeniem dla jedności kraju. W 2000 roku za „podburzanie narodu” stanął przed sądem syryjsko-ortodoksyjny ksiądz Yussuf Akbulut. Jego prywatne wypowiedzi na temat ludobójstwa na Ormianach i Asyryjczykach zostały we wpływowym dzienniku tureckim „Hurriyet” opublikowane pod tytułem „Zdrajca pośród nas”. Dopiero liczne protesty opinii międzynarodowej doprowadziły do uwolnienia Akbuluta.

Asyryjczycy rozproszeni są głownie po krajach muzułmańskich – Iraku, Turcji, Iranie, Libanie i Syrii. W Europie najwięcej ich żyje w Niemczech (osiemdziesiąt tysięcy) i Szwecji (sto tysięcy). Shlemon Younan przyjechał do Berlina studiować geologię w 1970 roku. W Syrii, skąd pochodzi, było na to za drogo. W tym aspekcie jego historia rożni się od historii większości emigrantów asyryjskich – nie wygnały go z kraju prześladowania. W Niemczech powodzi mu się dobrze, lecz martwi go brak jedności wśród asyryjskiej diaspory. Świadczy o tym choćby fakt istnienia dwóch podobnych organizacji w Niemczech: Centralnego Związku Asyryjskich Stowarzyszeń oraz Federacji Aramejczyków. Jedni określają się mianem Asyryjczyków, drudzy wolą mówić o sobie Aramejczycy. A są jeszcze Chaldejczycy, wschodni katolicy powiązani unią z Rzymem.

Shlemon Younan:

– Jak na tak mały naród, któremu grozi wyginięcie, to za dużo podziałów i konfliktów. To tak jakby poznanianin spotkał się z krakowianinem i pokłócili się o to, kto jest prawdziwym Polakiem. Tłumaczę obydwu stronom: pojęcia nie są ważne. Spieramy się o drobiazgi, a za trzydzieści lat już nas tu nie będzie. Od niemieckich polityków słyszę: „Świetnie się integrujecie, nie ma z wami żadnych problemów”. Odpowiadam: „My ze sobą mamy największy problem!”.

Poważnym wyzwaniem według Younana jest reforma spraw kościelnych.

– Musimy podnieść poziom intelektualny księży. Mamy wielu analfabetów, którzy jedynie umieją odprawiać trzygodzinne rytuały. Nie rozumieją problemów ludzi żyjących w zestresowanych społeczeństwach kapitalistycznych. Jak mogą być autorytetem dla wykształconej młodzieży w zsekularyzowanej Europie? Część młodych jest świadoma swojego pochodzenia. Sami organizują sobie wycieczki do Tur Abdin, pielęgnują aramejski. Ale z drugiej strony, chociażby w Berlinie, nie tak wielu obchodzi, z jakiej wywodzą się tradycji.

Jeszcze dziś wielu Asyryjczyków na pytanie o tożsamość i język odpowiada „surowo” i „surjojo”, co znaczy po prostu „chrześcijanin” i „chrześcijański”.

– Przez całą historię religia jednoczyła nas i pomagała przetrwać prześladowania – kontynuuje Younan. – Jesteśmy dumni, że nasz naród wydał tylu męczenników za wiarę. Także teraz w Iraku Asyryjczycy wolą ginąć niż przechodzić na islam. Ale wiara nie może być jedynym wyznacznikiem tożsamości. Chrześcijanie są na całym świecie, a Europa uczy kwestionować dogmaty. Potrzeba nam lepszego systemu kształcenia, na przykład przedszkoli, w których rozmawiano by z dziećmi po niemiecku i aramejsku. Mamy bogatą kulturę, której utrata zuboży cały świat…

*****

PIOTR MACIEJEWSKI, student filozofii na Uniwersytecie Warszawskim.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...