Portale randkowe pękają w szwach od osób będących w związku, ale szukających przyjaźni lub miłości. Oczywiście, część z tych osób szuka po prostu romansu, przygody – ale wiele z nich czuje się rzeczywiście samotnymi, mimo iż mają obok siebie męża, żonę albo partnera/partnerkę. Zeszyty Karmelitańskie, 4/2007
Poczucie osamotnienia w związku jest bardzo niebezpieczne. Powoduje, że ludzie odsuwają się od siebie, nie potrafiąc się porozumieć. Odsuwają się tak daleko, że tworzy się między nimi pustka. W taką pustkę łatwo zaprosić kogoś innego, kto zapełni ją swoją obecnością, kto dostarczy na nowo zauroczenia i wzajemnej fascynacji... Robi się miejsce na zdradę. Zdrada bardzo często nie jest tylko cudzołóstwem, a prawie na pewno nie u kobiet. Kobiety często nie potrafią radzić sobie z pustką emocjonalną, próbują ją często zapełnić nową, odmienną emocją. Mężczyźni zresztą też bardzo często poszukują u kochanki (takiej, z którą tworzą równoległą do małżeństwa więź) zrozumienia, podziwu i... rozmowy. W codziennym narastaniu żalów i pretensji w warunkach domowych – coraz mniej jest miejsca na porozumienie między dwiema osobami, które wkraczały w związek z założeniem, że nikt i nic ich nie rozłączy. Tymczasem czynią to własnymi rękami.
Jak zapobiegać kryzysowi osamotnienia w związku i jego konsekwencjom? Nade wszystko uczyć się ze sobą rozmawiać, uczyć się mówić – zwłaszcza o rzeczach trudnych i bolesnych, uczyć się przyjmować od współmałżonka słowa niepochlebne, ale mądrze prawdziwe nie jako wyrzucanie pretensji, ale jako wskazówkę do tego, jaką drogą należy razem podążać. Trzeba uczyć się mówić o swoich odczuciach bez wielkich emocji, a nade wszystko – nie czekać na nagromadzenie i wybuch. Eksplozja zawsze niszczy zbyt wiele, by mogła być drogą do budowania czegokolwiek. Tak długo, jak człowiek nie jest w stanie wyrwać się z kręgu swojego egoizmu, skupienia na swoich potrzebach i stałego doszukiwania się oznak akceptacji bądź nieakceptacji ze strony partnera – tak długo nie będzie w stanie stworzyć więzi. Budowa małżeństwa wymaga wyjścia naprzeciw naturze drugiej osoby, wymaga znalezienia do niej drogi – dopiero wtedy będziemy w stanie przekazać jej, co czujemy i myślimy, bez obawy o brak zrozumienia. Dopiero gdy poznamy swojego partnera, gdy dowiemy się, jak reaguje na rozmaite sytuacje i emocje, gdy zapracujemy na jego zaufanie (co dotyczy obu stron związku!) – będziemy potrafili przekazać mu spokojnie, rzeczowo, serdecznie, w atmosferze wzajemnej czułości – to, co mamy do powiedzenia. Nade wszystko – nie wolno się poddawać i zapiekać w poczuciu krzywdy po kilku, kilkunastu próbach dotarcia do drugiej osoby – w małżeństwo tak często wchodzi przecież dwoje bliskich, ale jakże obcych sobie ludzi... Trzeba dać sobie czas i możliwości jak najgłębszego wzajemnego poznania – to nie obędzie się bez wielu rozmów, bez bezustannych, wielokrotnych prób rozwiązywania konfliktów, bez mediacji, bez wyjaśniania, jak czujemy i jak funkcjonujemy. Małżeństwo potrzebuje czasu, by dojrzeć – ale potrzebuje też wielkiej troski, podobnej do troski rodzicielskiej: trzeba nieustannie dawać mu szansę na dojrzewanie. I nie można w złości zostawiać go samopas, zupełnie tak, jak zostawiać samopas nie można dziecka. Samotnie dojrzewający nastolatek czyni wiele głupstw, tak samo może być z mężem czy żoną pozostawionymi samymi sobie...
Jeżeli czujesz się samotny w związku, zastanów się, jaki związek zbudowałeś? Czy poświęciłeś mu wystarczająco dużo starań? Czy udało ci się wyjść poza swój egoizm w imię sprawy ważniejszej i ponadczasowej: w imię zbudowania więzi między Tobą a mężem/żoną? Zanim pójdziesz koić swoje troski w innych ramionach, zrób raz jeszcze rachunek sumienia. Dlaczego w Twoim małżeństwie jest tyle samotności...? I wyjdź nareszcie naprawdę naprzeciw mężowi/żonie – pokaż, ile jest w Tobie woli budowania Waszej więzi. Porzuć egoizm, pychę i złość. Zacznij budować, póki nie jest zbyt późno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.