Przyszli jak zwykle nocą. W małym pokoiku w domu przy via Santa Maria degli Anieli panował mrok i na wyciągnięcie ręki nie było nic widać, ale oni poruszali się tak, jakby byli u siebie. Zbliżyli się do łóżka, w którym spał o. Pio. Tłum postaci, ciemniejszy niż otaczająca ciemność, stłoczył się nad jego głową. List, 7-8/2008
„Nicpoń" nigdy nie opuścił o. Pio. Brat Alessio Parente, który opiekował się nim w ostatnich latach życia, opisał takie oto zdarzenie. Jak co wieczór po skończeniu swoich obowiązków udał się na spoczynek. Zaledwie wszedł do swojej celi, usłyszał dzwonek, którym o. Pio go przywoływał, gdy tylko zaszła taka potrzeba. Wrócił do celi Stygmatyka, zapytał się, co się stało, a ten tylko się uśmiechnął. Historia powtórzyła się kilkakrotnie. W końcu nie wytrzymał: „Ojcze, wołasz mnie tutaj, lecz kiedy przybywam, zamiast powiedzieć mi, czego chcesz, uśmiechasz się po prostu do mnie. Jeśli mi nie pozwolisz spać, to ty będziesz tym, który będzie musiał pomagać mi jutro, a nie ja tobie". Ojciec Pio, uśmiechnął się ponownie i odpowiedział: „Proszę cię, mój synu, zechciej spać na tym krześle, tu obok mnie, gdyż ci nikczemnicy nie opuszczają mnie dziś w nocy nawet na chwilę". Brat Alessio został przy nim. Diabły się nie pojawiły, być może przyszedł spóźniony Anioł Stróż, ale o tym wiedział tylko o. Pio.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.