Kto wymyślił Trójcę Świętą?

Człowiek nie umie mówić inaczej niż w kategoriach czasu i przestrzeni. Bóg jest poza nimi, co powoduje, że bardzo trudno jest nam Go opisać w sposób dla nas zrozumiały i jednocześnie prawdziwy. List, 11/2008



Odpierając argumenty różnych koncepcji heretyckich, stworzyli formułę w języku greckim: „jedna natura istniejąca w trzech Osobach" albo „trzy Osoby w jednej naturze". W ten sposób chcieli zamknąć usta wszystkim (zwłaszcza arianom), którzy długo jeszcze po Soborze Nicejskim I mówili, że Syn jest niższy od Ojca, że jest stworzeniem Ojca. Na soborze w Nicei (325 r.) przyjęto orzeczenie, że „Syn jest współistotny (gr. homoousios) Ojcu". Znaczy to, że jest tej samej co On substancji (gr. ousia), czyli że jest prawdziwym Bogiem.

Takie słowa wypowiadamy co niedzielę w Credo...

Tak. Pierwsze wyznanie wiary ustalono właśnie w języku greckim w Nicei. Ale Credo w takiej formie, w jakiej wypowiadamy je podczas Mszy Św., jest trochę późniejsze.

„Współistotny Ojcu". Słowa te brzmią bardzo mądrze, teologicznie, ale czy mają jakieś „praktyczne" znaczenie?

Oczywiście! Gdybyśmy mówili, że Chrystus jest tylko przybranym Synem Bożym, a nie Bogiem,
podważylibyśmy podstawowy dogmat chrześcijaństwa: Nasze zbawienie jest dziełem Boga. Uznając Chrystusa, jedynego Pośrednika w dziele zbawienia, za niższego od Ojca, stwierdzilibyśmy równocześnie, że to nie Bóg nas zbawia. Tymczasem w Starym Testamencie powtarzano przecież do znudzenia, że zbawienie pochodzi tylko od Niego. Gdyby Jezus był tylko przybranym Synem Bożym, czyli stworzeniem, oznaczałoby to, że tak naprawdę nie jesteśmy zbawieni. Dla¬tego dla pierwszych chrześcijan tak ważne było powiedzenie, że Syn musi być tej samej natury co Ojciec, że musi być Bogiem.

A jak rozumieć słowa, które wypowiadamy trochę wcześniej: „z Ojca jest zrodzony, przed wszystkimi wiekami"?

Dobre pytanie. Moich studentów pytam czasem na wykładach, czy trzeba mówić, że Ojciec zrodził, rodzi, czy że będzie rodził Syna.

Mówimy, że zrodził...

Ale to by oznaczało, że zrodził w czasie, kiedyś - czyli już nie rodzi. Nie mówiąc o tym, że na pewno nie będzie rodził, bo i po cóż, skoro już zrodził.

Tak naprawdę wszystkie te określenia są dobre, a zarazem wszystkie są złe. Człowiek nie umie mówić inaczej niż w kategoriach czasu i przestrzeni. Bóg jest poza nimi, co powoduje, że bardzo trudno jest nam Go opisać w sposób dla nas zrozumiały i jednocześnie prawdziwy.

Słowo „zrodzony", którego używamy w Credo, miało się przeciwstawiać twierdzeniu, że Syn był stworzony w czasie, czyli że nie jest wieczny. To sformułowanie również powstało jako odpowiedź na herezje, które w Chrystusie widziały kogoś niższego niż Bóg.

W Credo dwa razy wspominamy o zrodzeniu Syna. Najpierw właśnie o Jego przedwiecznym zrodzeniu z Ojca, a potem o Jego zrodzeniu w czasie, jako człowieka. Słusznie mówimy, że Syn
Boży narodził się z Maryi i ona jest Matką Bożą: „przyjął ciało z Maryi Dziewicy".

A co z Duchem Świętym?

„Od Ojca i Syna pochodzi", choć to „i" jest kością niezgody z prawosławnymi. Oni mówią tylko: „od Ojca pochodzi". Nasze „i Syna" (Filioque) dodano dopiero ok. VIII w. i to de facto przyczyniło się do podziału Kościoła na katolicki i prawosławny.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...