Doświadczenie graniczne

Kiedy muszę zanegować jakąś istotną dla siebie wartość kosztem innej, nagle dochodzę do granicy wiedzy o sobie, o swoich emocjach, wyznawanych wartościach, sile wewnętrznej... Nie mam żadnych narzędzi, aby się z tym dylematem uporać. Cokolwiek zrobię, będzie niedobrze. List, 2/2009



Czy sytuacje graniczne zawsze muszą być negatywne? Nie można dotrzeć do granicy wiedzy o sobie bez nieszczęścia?

Wcale nie muszą być negatywne. Można sobie wyobrazić sytuację pozytywną, która sprawia, że wszystkie nasze władze umysłowe, moralne, i duchowe znajdą się na granicy. Tak zwane „dobre wydarzenia" też mogą stawiać nas w sytuacji nie do rozwiązania. Spójrzmy na opowieść o Zwiastowaniu: Archanioł Gabriel mówi młodej żydowskiej dziewczynie: „Urodzisz dziecko, które będzie synem Bożym".

Czy można sobie wyobrazić coś lepszego? Zostałaś wybrana, nie będzie drugiej takiej, jak Ty - błogosławiona jesteś między niewiastami (Łk 1,28). Można byłoby powiedzieć, że to wręcz wymarzona sytuacja, a jednak graniczna. Najważniejsze w graniczności jest to, że sytuacja, w której się znalazłeś, przerasta cię całkowicie.

W podobnym położeniu jest Frodo Baggins, bohater „Władcy Pierścieni" Tolkiena, który zostaje ku swojemu zaskoczeniu wybrany na wybawcę świata. Można byłoby powiedzieć: „Wspaniała propozycja! Wszyscy ci ufają, bo wiedzą, że tylko ty temu podołasz", a jednak, jak wiemy, sytuacja, w której się znalazł, jest nie do pozazdroszczenia.

Zatem sytuacja graniczna to taka, po której na pytanie: „Kim jestem?", mogę sobie odpowiedzieć coś innego niż przed nią.

Tak. Jeśli dowiemy się o sobie czegoś dobrego, to zwykle bardziej to cenimy, niż gdybyśmy dowiedzieli się czegoś złego, ale i jedno, i drugie może być się dla nas źródłem korzyści. Weźmy przykład św. Piotra, który przyparty do muru, wyrzeka się znajomości z Jezusem. Zachowanie Piotra okazało się zupełnie sprzeczne z obrazem siebie, który miał jeszcze kilka godzin wcześniej (por. Łk 22,31-34.54-62). Ewangelista przekonuje, że dzięki tej porażce Piotr zyskał samowiedzę, która była dla niego korzystniejsza, niż zwycięskie przejście tej próby. Doświadczenie własnej słabości pomogło mu potem dokonać tego wszystkiego, o czym czytamy w dalszej części Pisma Świętego.

Historia Piotra pokazuje, że w sytuacji granicznej od decyzji, którą podejmiemy, ważniejsza jest wiedza o sobie, którą w ten sposób uzyskamy, i wnioski, jakie wyciągniemy. Można dokonać dobrego wyboru i uznać, że jest się niepokonanym, dobrym, cudownym, co później przyniesie fatalne skutki. Można też źle wybrać, ale zamiast się z tego powodu załamać, próbować wykorzystać uzyskaną w ten sposób wiedzę. Myślę, że nieprzypadkowo wszystkie tradycje cenią sobie najbardziej takie historie, w których bohater najpierw ponosi klęskę, a potem się odradza.

Najlepiej bowiem skonfrontować się ze swoimi słabościami jak najszybciej, bo zyskuje się wtedy wiedzę, która uczy pokory. Taka pokora nie polega na umniejszaniu się, ale powstrzymaniu się od radykalnych sądów, surowych ocen sytuacji. Idealna pokora wyraża się w zasadzie: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt7,1).

Od czego zależy to, czy ktoś tę wiedzę spożytkuje właściwie?

Myślę, że nie można wskazać żadnych reguł. Często sami zainteresowani nie potrafią sensownie wyjaśnić, dlaczego jakieś wydarzenie pchnęło ich życie naprzód. Trzeba by się zastanowić nad tym, dlaczego ktoś podejmuje wysiłek przepracowania takiej sytuacji i skąd bierze na to siłę.

Z pewnością nie zależy to od samej sytuacji, ale od człowieka, od jego formacji. Najważniejszy jest chyba jednak pewien czynnik niedefiniowalny. Kościół mówi o Duchu Świętym. Chodzi o to, że pojawia się w pewnym momencie „element" - geniusz, iskra Boża, natchnienie - który decyduje o tym, że ktoś przewartościowuje swoje życie.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...