Choćbym był największym grzesznikiem, obraziłbym Stwórcę, który mi udzielił daru życia, gdybym czuł wstręt do siebie w ogóle. Czymś dobrym może być tylko wstręt do siebie z powodu moich grzechów. I to pod warunkiem, że nie jest on jałowy, ale pomaga mi do nawrócenia. Idziemy, 18 marca 2007
Czym jest żal za grzechy? Zaczyna się od uznania, że moja godność została poniżona przez mój grzech. Prorok Ezechiel pisze o obrzydzeniu, jakie ludzie „będą czuli do samych siebie z powodu swoich grzechów i z powodu swoich obrzydliwości” (Ez 36,31). Ale uwaga! Choćbym był największym grzesznikiem, obraziłbym Stwórcę, który mi udzielił daru życia, gdybym czuł wstręt do siebie w ogóle. Czymś dobrym może być tylko wstręt do siebie z powodu moich grzechów. I to pod warunkiem, że nie jest on jałowy, ale pomaga mi do nawrócenia. W ten sposób wstręt do siebie jako grzesznika przyczynia się do odzyskania przeze mnie godności człowieka jako Bożego przyjaciela.
Wydaje się, że główna przyczyna naszych problemów z żalem za grzechy tkwi w niesłusznym założeniu, jakoby rzeczywistość naszego grzechu wyczerpywała się w naszych grzesznych czynach. Otóż gdyby tak było, żal za grzechy nie byłby konieczny. Wystarczyłoby przed przystąpieniem do spowiedzi napełnić się wewnętrzną pewnością, że takich grzechów już nie będę popełniał – i przeprosić Boga mniej więcej w taki sposób, jak jedno z małżonków – cudzołożne – przeprasza drugie za sprawiony mu ból.
Kruszenie serca .
Ale grzech mój to nie tylko moje złe czyny, to również coś niedobrego, co pojawiło się w moim wnętrzu i co jest źródłem tych złych czynów. Wczytajmy się uważnie w następujący werset z Księgi Ezechiela: „Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były sposobnością do przewiny” (18,30). Mowa tu o jakichś grzechach, które są sposobnością do przewiny, a zatem o grzechach, które znajdują się w sercu człowieka, bo tam jest przecież źródło naszych złych czynów. Toteż nic dziwnego, że zaraz w następnym zdaniu prorok Ezechiel zwraca się z następującym Bożym wezwaniem: „utwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha!”
W świetle tego spostrzeżenia spójrzmy na opis żalu za grzechy, jaki znajduje się u proroka Joela: „Nawróćcie się do Mnie całym sercem, przez post i płacz, i lament; rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty” (Jl 2,12n). Krótko mówiąc, żal za grzechy – wyrażający się takimi lub innymi zewnętrznymi zachowaniami – wtedy dopiero ma swój sens religijny, kiedy dokonuje rozdarcia w moim sercu. Bo w sercu moim pojawiła się, niestety, jakaś skamielina, z której wyrastają moje czyny bezduszne, czyny obce miłości. Tę skamielinę trzeba oddzielić od tej części mojego serca, która pragnie żyć miłością – i z siebie wyrzucić, aby w całym moim sercu miłość odzyskała należne jej prawa.
Rzecz jasna, w ostatecznym wymiarze to sam Bóg sprawia przemianę naszych serc: „Wyjmę z nich serce kamienne, a dam im serce z ciała” (Ez 11,19; 36,26). Ale Jego przemieniająca łaska między innymi w ten sposób się wyraża, że uzdalnia nas do żalu, który ma moc „rozdzierać nasze serca” (Jl 2,12) i dzięki któremu możemy „utworzyć sobie nowe serce i nowego ducha” (Ez 18,31). Właśnie dlatego autentyczny żal za grzechy można nazwać skruchą: bo rzeczywiście kruszy on skamielinę mojego serca, dzięki czemu może ono pełniej otworzyć się na miłość.