Zacznijmy od spostrzeżenia, że chyba każdemu dobru na tej ziemi towarzyszą jakieś złe możliwości, których w ogóle by nie było, gdyby nie było tego dobra. Sakrament pokuty jest dla nas zbyt wielkim dobrem, żeby mogło być z nim inaczej. Idziemy, 1 kwietnia 2007
Grzechy Bóg nam odpuszcza całkowicie, darmowo i bezinteresownie. Dlaczego potrzebna nam jeszcze pokuta? Zacznijmy od spostrzeżenia, że chyba każdemu dobru na tej ziemi towarzyszą jakieś złe możliwości, których w ogóle by nie było, gdyby nie było tego dobra. Jeśli na przykład idziemy na wspinaczkę, musimy liczyć się z możliwością upadku ze skały. Jeśli jestem chirurgiem, operację mogę spartaczyć. Wprawdzie nie wolno mi dopuścić, żeby to się zdarzyło, niemniej to wszystko zdarzyć się może naprawdę.
Otóż sakrament pokuty jest dla nas zbyt wielkim dobrem, żeby mogło być z nim inaczej. O miłosierdzie Boże można się ubiegać również w taki sposób, że to nas jeszcze bardziej od Boga oddali. Zobaczmy to na przykładzie. Oto żona zdradziła męża i przestraszyła się, że może go w ten sposób utracić na zawsze. Na szczęście mężowi bardzo na niej zależy i bez trudu uzyskała przebaczenie. Ona jednak, zamiast docenić wspaniałomyślność męża, zauważyła jedynie łatwość, z jaką on jej przebaczył – i otrzymane przebaczenie ośmieliło ją jeszcze do zdrad następnych. W ten sposób odebrała wszelki sens uzyskanemu od męża przebaczeniu, a można nawet powiedzieć, że to ośmieliło ją jeszcze do następnych wyskoków.
Jest to ściśle biblijny obraz naszej bezczelności, jakiej dopuszczamy się niekiedy wobec przebaczającego Boga. „Pokochaj jeszcze raz kobietę, która innego kocha, łamiąc wiarę małżeńską – mówi Bóg do proroka Ozeasza, którego niewierna żona symbolizuje nasze postępowanie wobec Boga. – Tak miłuje Pan synów Izraela, choć się do bogów cudzych zwracają... Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie.” (Oz 3,1 i 9,2).
Fałszywe wnioski
Toteż od samych początków chrześcijaństwa słychać przestrogi przed wyciąganiem fałszywych wniosków z prawdy, że nieskończenie miłosierny Bóg jest nieustannie gotów przygarnąć nas do siebie i przebaczać nasze niewierności. „Nie wolno pozwolić sobie na zaplątanie się w te same grzechy, tak żeby musieć powtórnie dokonywać skruchy – pisze na przełomie II i III wieku Klemens z Aleksandrii. – Przecież taka częsta skrucha to raczej ćwiczenie się w grzechach oraz nabieranie do nich stałej dyspozycji z braku dyscypliny wewnętrznej”.
Od św. Augustyna dowiadujemy się, że na początku V wieku poganie szydzili sobie z chrześcijan: „Wy sprawiacie, że ludzie grzeszą. Bo obiecujecie im przebaczenie, jeśli będą czynić pokutę. (...) Mówią, że dajemy pozwolenie na grzech, gdyż obiecujemy pokutę”.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
»
|
»»