W Polsce mamy wielkie poczucie sacrum, które objawia się w tym, że w kościele milczymy, klękamy ze czcią. W Ameryce Łacińskiej poczucie sacrum wyraża się inaczej: świętość musi być namacalna, dlatego dotyka się tabernakulum, figur świętych, a także duchownych, nierzadko zaczepianych na ulicy z prośbą o błogosławieństwo. Idziemy, 20 maja 2007
Trudna pielgrzymka, Największe zmartwienie Benedykta XVI – to charakterystyczne tytuły polskiej prasy przed wizytą Papieża w Brazylii. Nie wydaje się jednak, że przesadzone, biorąc pod uwagę jak szybko spada liczba katolików w tym kraju. W ciągu 30 lat odsetek spadł z 90 do 67 procent. Dlaczego?
W Ameryce Łacińskiej żyje jedna trzecia wszystkich katolików na świecie, dlatego nie ma wątpliwości, że spadająca liczba wiernych to główne zmartwienie Kościoła. Wpływ na to ma wiele czynników, przede wszystkim związanych z globalizacją. Ludzie, zwłaszcza młodzi, mają te same problemy, co w Polsce: znajdują się pod silnym działaniem telewizji pokazującej w tamtej kulturze bardzo popularne telenowele, w których propaguje się daleki od katolicyzmu styl życia. Konsumpcja rośnie wraz z potencjałem oczekiwań, które oczywiście nie zawsze mogą być spełnianie.
Trzeba pamiętać, że prosperity dla Ameryki Łacińskiej rozpoczęło się u progu XX-go wieku, ale zaraz potem zrodziły się problemy wywołane industrializacją i modernizacją oraz migracją ze wsi do miast. Procesy, które Europa przechodziła w XIX wieku, na kontynent latynoamerykański dotarły dopiero w następnym stuleciu. Obecnie Ameryka Łacińska to młody kontynent i cała ma duży przyrost naturalny: w ostatnich 30 latach powiększyła swoją populację o ok. 20 proc. Jest kontynentem wielkich metropolii, Kościół robi co może, ale nie do końca radzi sobie z tym problemem. Liczne są też diecezje, które swoim obszarem przewyższają powierzchnię niektórych krajów europejskich, a parafie zajmują terytorium europejskiej diecezji.
Mimo to Kościół jest żywy, żywiołowy. Na pewno przyczyniła się do tego bardzo dobrze przeprowadzona pierwsza ewangelizacja w XVII i XVIII wieku. W tym zasługi mają przede wszystkim franciszkanie, ale też dominikanie i jezuici. Katolicyzm wtopił się w miejscową kulturę. W Brazylii, tak jak w wielu innych krajach, jest bardzo bogata tradycja religijna, której elementami są pielgrzymki, nabożeństwa, sztuka sakralna.
Ale początku obecnych problemów Kościoła trzeba chyba szukać w latach 70. i 80., kiedy to w Ameryce Łacińskiej kwitła teologia wyzwolenia?
Genezy tego zjawiska trzeba szukać w Europie, kiedy to w końcu lat 60. teolodzy poszukiwali własnej odpowiedzi na wydarzenia studenckiej rewolty na uniwersytetach. Ameryka Łacińska stała się zaś miejscem, gdzie główne idee nowego kierunku miały być wcielone w życie. Od początku teologia wyzwolenia miała bardzo różne oblicza: niektóre dalekie od Kościoła i jego nauczania miłości, ale inne dość bliskie katolickiej wrażliwości na sprawy społeczne. Teologię wyzwolenia, sprowadzającą działalność Kościoła do rewolucji społecznej potępili w latach 80. kard. Ratzinger i Jan Paweł II. Kościół ma bowiem ludziom mówić o Jezusie Chrystusie, który nie był bojownikiem nienawiści, tylko bojownikiem miłości. Prawdziwe wyzwolenie wiąże się z prawdą o Jezusie Chrystusie, o Kościele, o człowieku. To jest ta prawda, która wyzwala.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»