Krótka modlitwa i podziękowanie za kopertę. - Ksiądz jest jak inkasent - skarżą się i świeccy, i kapłani. Dlaczego kolęda często jest trywializowana? Czy w ogóle jest potrzebna? Idziemy, 6 stycznia 2008
Statystyka kolędy w parafiach wiejskich znacząco różni się od tej w parafiach stołecznych czy w małych miastach. Na wioskach około 90–100% parafian przyjmuje księdza. W małych miastach jak Legionowo w parafii Matki Bożej Fatimskiej i w parafii św. Józefa Oblubieńca NMP – ok. 80%. W parafiach warszawskich średnia oscyluje wokół 40–50%. Takie dane podają warszawscy proboszczowie. I wydają się one bardziej wiarygodne od zaprezentowanych przed miesiącem przez pallotyński Ośrodek Sondaży Społecznych Opinia. Z tych ostatnich wynikało, że w stolicy ok. 75% przyjmuje kapłanów z kolędą. Być może rozbieżność wynika z doboru osób ankietowanych. OSS Opinia oparł się na wynikach sondy przeprowadzonej wśród wiernych. Są w tej statystyce wyjątki, do takich należy choćby parafia Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim. Większość parafian to osoby starsze. Zdaniem proboszcza ks. prał. Henryka Małeckiego, księdza przyjmuje ok. 80% wiernych. W parafii św. Ojca Pio, erygowanej przed dwoma laty przy Wale Miedzeszyńskim, drzwi przed księdzem otwiera około 40%. – Na osiedlu wojskowym „Iskra” rodziny mają wypracowany już system. Zastajemy odświętnie przygotowany stół z białym obrusem, obecne są całe rodziny. Przy ul. Samolotowej 4 cały blok przyjmuje kapłanów. Jesteśmy traktowani bardzo życzliwie, odprowadzani od mieszkania do mieszkania. Ale do budujących się w parafii bloków sprowadza się dużo nowych ludzi młodych, którzy nie zawsze przyjmują kapłana. Stąd tak wygląda statystyka – ocenia ks. Andrzej Kuflikowski, proboszcz parafii św. Ojca Pio.
Podobnie statystyka wygląda w parafii św. Rafała na Rudzie – U nas 55% mieszkańców przyjmuje kapłanów z kolędą – mówi ks. Grzegorz Jankowski, tutejszy proboszcz.
Tradycja wizyty duszpasterskiej zwanej kolędą od kilku wieków wpisuje się w polską tradycję. Tylko w Polsce jest to tak popularny zwyczaj. W innych krajach europejskich przetrwał w nielicznych regionach jak np. na Sycylii we Włoszech czy w niemieckiej Bawarii.
Porównując statystyki, zwłaszcza w parafiach miejskich, odkryjemy, że księdza przyjmują nawet ci, którzy nie pokazują się w kościele. W Warszawie średnio 20% parafian jest na niedzielnej Mszy św. Dwukrotnie więcej otwiera drzwi księdzu pukającemu „po kolędzie”. Dla duszpasterstwa kolęda okazuje się więc jedyną w swoim rodzaju szansą dotarcia do ok. 80% parafian, którzy deklarują się jako katolicy. Dlaczego część z nich tego nie chce?
– W mojej parafii przybywa nowych osiedli. W tych blokach księdza przyjmuje tylko kilkanaście procent. Mieszkania kupują osoby spoza Warszawy. W czasie, kiedy chodzimy z kolędą, są zazwyczaj w pracy. Długo pracują na spłatę zaciągniętych kredytów. Kiedy po godz. 21-ej wracam z kolędy, widzę zapalone światła tylko w 1/3 mieszkań w nowych blokach. Proponuję takim osobom spotkanie w sobotę czy w niedzielę i często słyszę, że w weekend wyjeżdżają do rodziców – mówi ks. Sajnóg. – Czasem kłopoty finansowe mogą być przyczyną zamykania drzwi przed księdzem. – Zawsze proszę, by z takich powodów nie rezygnowali z kolędy. Przychodzimy do nich jako duszpasterze, którzy chcą uczestniczyć w troskach, nie po to, by zbierać pieniądze. Kiedy w czasie kolędy widzę, że w domu jest trudna sytuacja materialna, nie biorę ofiary. Czasem od razu taką rodzinę wspomagam, zostawiam to, co zebrałem wcześniej. Staramy się odnaleźć potrzebujących. Dopisujemy do naszych list chorych i starszych, którzy potrzebują pomocy – mówi ks. Sajnóg.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.