Kościół poraniony

Katolicy w Moskwie to często biznesmeni i dyplomaci z różnych krajów. Bardzo dużą grupę stanowią studenci z krajów afrykańskich i z Ameryki Południowej. Wyraźną grupę wśród katolików stanowią Polacy lub ich potomkowie. Poza tym są jeszcze Niemcy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy, a także Rosjanie. Idziemy, 10 sierpnia 2008



Dopiero na początku lat 90., Kościół katolicki utworzył w Rosji struktury Caritas i one zrobiły bardzo dużo dobra. Ale mówiąc „dużo”, trzeba mieć na uwadze ogólną sytuację w Rosji. Dla 145 mln mieszkańców to, co mogliśmy zrobić, jest kroplą w morzu. W tej chwili dopiero, wszystko się zaczyna odnawiać. Powstają nowe formy i struktury dobroczynności w Moskwie.

A jak w tej chwili wyglądają stosunki międzywyznaniowe w Rosji?

Nie ma problemu w codziennych bezpośrednich relacjach. Wydaje mi się że problemy zaczynają się dopiero w pewnym decydowaniu o sprawach na wyższym szczeblu. Wśród prawosławnych zauważa się jakiś lęk przed zdominowaniem przez katolicyzm niektórych środowisk. Katolicyzm jest tu utożsamiany z Zachodem. A Zachód często z zepsuciem i jakąś formą agresji. Zdarza się jeszcze czasami myślenie rodem z czasów sowieckich. Europa Zachodnia utożsamiana bywa z wrogiem którego trzeba się bać, który jest zagrożeniem dla kraju.

Prawosławie jest w Rosji wyznaniem dominującym. Katolicyzm jest wyznaniem mniejszościowym, wręcz marginalnym. Mówi się o zaledwie połowie procenta katolików w Rosji! W związku z tym, trudno mówić o relacjach partnerskich. Zwłaszcza że prawosławie jest konstytucyjnie odpowiedzialne za pracę duszpasterską na terenie Rosji.

Nasi parafianie pochodzą często ze związków mieszanych również pod względem narodowościowym: polsko-rosyjskich, rosyjsko-białoruskich, niemiecko-rosyjskich itd. Oni tworzą wokół siebie atmosferę pokoju. Często chodzą i do cerkwi prawosławnej, i kościoła katolickiego. Nawet różnice w kalendarzu liturgiczny prawosławnym i katolickim im nie przeszkadzają. Dzięki temu mogą po dwa razy w roku świętować Boże Narodzenie i Wielkanoc (śmiech).

Jak wygląda praca się w parafiach rozległych czasem na setki kilometrów?

Jest to rzeczywiście problem. Zwłaszcza że parafie są tylko w dużych miastach. A katolicy żyją także na wioskach i maleńkich miasteczkach, gdzie nie ma jeszcze czynnych kościołów. Mamy takich parafian którzy, aby dotrzeć do kościoła, potrzebują kilku godzin. Znam taką rodzinę, która jedzie 6 godzin w jedną stronę i jest na Mszy w każdą niedzielę. W tak wielkim państwie, gdzie gęstość zaludnienia to 8 osób na km kw., odległości są często bardzo duże.

Lepiej mają mieszkańcy dużych miast. Tam kościoły najczęściej są w miejscach centralnych i na ogół nie ma problemu w dotarciu do nich. W Rosji miasta są nieliczne ale zwykle duże np. ponad milionowy Pierm na Uralu. Do tej pory zamieszkiwany jest przez wielu Polaków. Dawniej było to miasteczko łagrów. Ci którzy tam zostali, przyzwyczaili się do tamtejszych warunków. Czasem po drodze życie im się trochę poplątało, zostało poranieni. Ale próbują się odnaleźć. Kiedy nagle spotykają księdza, pytają z lękiem, czy i dla nich znajdzie się miejsce w Kościele. Często wtedy zaczyna się dla nich jakby nowe życie.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...