Nie ma wolności bez Solidarności

14 sierpnia 1980 r. wyznacza początek ostatniego etapu dobijania się o poprawę warunków życia i o niepodległość. Rozpoczął się osiemnastodniowy protest, który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Idziemy, 24 sierpnia 2008



Po upadku systemów totalitarnych, w których zniewolenie ludzi doszło do zenitu, otworzyła się dla uciśnionych obywateli perspektywa wolności, perspektywa stanowienia o sobie. W tej kwestii wyrażono już wiele opinii. Ostatecznie pytanie można sformułować tak: Jak wykorzystać tę możliwość wolnej decyzji, aby w przyszłości można było uniknąć zła związanego z tymi systemami, z tymi ideologiami?

Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość



Solidarność


Decyzją Konferencji Jałtańskiej w 1945 r. Rzeczpospolita popadła w zależność od ZSRR. Między innymi lata 1956, 1970, 1980 wyznaczają naszą drogę do wyzwolenia się z jarzma komunizmu.

W 1956 r. społeczeństwo wiązało nadzieje z dojściem do władzy Władysława Gomułki. Tymczasem nic na lepsze się nie zmieniało. Polska nie mogła zerwać stosunków z ZSRR, wystąpić z RWPG czy Układu Warszawskiego. A zwykłym obywatelom żyło się coraz gorzej. W końcu lat 60. niemal każdego dnia media wmawiały społeczeństwu, że ich „położenie materialne ulega stałej poprawie”. Przyczyną powszechnej frustracji była zresztą nie tylko sytuacja ekonomiczna, lecz także polityczna. Sekowano zwolenników demokratyzacji, oskarżając ich o uleganie tendencjom rewizjonistycznym lub syjonistycznym. Rok 1968 odsłonił prawdziwe oblicze ludzi, którzy byli awangardą „nowego porządku”.

Do kolejnej manifestacji niezadowolenia doszło 12 grudnia 1970 r., gdy znaczna podwyżka cen żywności uderzała zwłaszcza w najuboższych. W odpowiedzi na dyktat cenowy – 14 grudnia, załoga Stoczni Gdańskiej im. Lenina podjęła strajk. Robotnicy żądali cofnięcia podwyżek cen i usunięcia Gomułki. Stoczniowcy wyszli na ulicę. Zatrzymanych przewożono do aresztów, bito i brutalnie przesłuchiwano. Tymczasem do strajkujących w Gdańsku dołączyli stoczniowcy im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Do opuszczonych przez robotników stoczni Trójmiasta wkroczyło wojsko. Wówczas w gdańskiej telewizji Stanisław Kociołek, namawiał stoczniowców do powrotu do pracy. I poszli. Już o 5.55 na stacji Gdynia Stocznia wojsko i milicja otworzyły do nich ogień.

Pamiętnego grudnia 1970 r. demonstracje uliczne miały miejsce również w Szczecinie, Elblągu, Słupsku i Krakowie. Według oficjalnych danych 44 osoby zostały zabite lub zmarły na skutek odniesionych obrażeń. Dziś Trzy Krzyże stojące naprzeciw Stoczni Gdańskiej upamiętniają ofiary Grudnia 1970.

Wewnątrzpartyjną walkę o władzę w grudniu wygrał wtedy Edward Gierek. Już 24 stycznia następnego roku rozmawiał konfidencjonalnie ze stoczniowcami szczecińskimi, a następnego dnia udał się do Gdańska, gdzie na pytanie skierowane do tamtejszych rewolucjonistów – „No więc jak, pomożecie?” – usłyszał deklarację: „Pomożemy!” I tak w tym zobowiązaniu stoczniowcy gdańscy trwali do 1980 r. Wcześniej jednak cierpliwość skończyła się robotnikom Radomia i Ursusa, którzy upomnieli się o swoje prawa i o niezależność wobec ZSRR w czerwcu 1976 r. Ich zryw został brutalnie stłumiony.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...