Zasada miłości bliźniego prowadzi nas do wniosku: powinniśmy postawić sobie jako zadanie pracę nad takim wychowaniem ludzi i takim przekształcaniem społeczeństwa, aby nie było w nim ludzi opuszczonych, pozostawionych własnemu losowi, a jednocześnie aby nie było w nim ludzi bezczynnych. Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 2(63)/2003
Rozpowszechniło się wygodne przekonanie, że tylko wzrost gospodarczy zapewnia zmniejszenie bezrobocia. Wiadomo, że tak nie jest, w wielu krajach (jeśli nie w większości) wzrostowi gospodarczemu towarzyszy wzrost bezrobocia i biedy - ale ten pogląd zwalniał z wysiłków szukania rozwiązań systemowych, pozostawiając problem organizacjom charytatywnym. Dopiero ostatnio ten temat stał się modny - gdy wzrost bezrobocia wywołał coś w rodzaju stanu alarmowego w opinii publicznej.
Istnieje więc pilna potrzeba zarówno rozwijania refleksji bardziej teoretycznych jak też zbierania i upowszechniania doświadczeń lokalnych, zwłaszcza tych, które doprowadzają do współdziałania różnych instytucji i środowisk - lub z niego wynikają. Bardzo różne doświadczenia pokazują, że takie współdziałanie jest warunkiem koniecznym powodzenia. W szczególności należy przyjrzeć się działaniom podejmowanym na gruncie parafialnym, one bowiem stosunkowo najłatwiej mogą zapewnić bezrobotnym poczucie wartości i przynależności do społeczeństwa - co jest podstawowym zabezpieczeniem przed wielostronną degradacją - a zatem także pewną ochronę ich rodzinom. W tym celu trzeba szybko interesować się tymi, którzy stracili pracę, włączać ich w społeczne działania i doceniać ich ludzkie wartości.
Zanim więc pomoże się im w znalezieniu pracy należy zadbać o to, aby nie stracili zdolności do jej szukania i podejmowania. W wielu środowiskach podstawową przeszkodą jest bowiem bierność i rezygnacja.
Kultura pracy
Od dosyć dawna przyzwyczailiśmy się do zawężania pojęcia pracy tylko do pracy płatnej, “etatowej”. Stąd kobieta wychowująca np. sześcioro dzieci nazywana jest "niepracującą". Mówi się wprawdzie o pracach domowych czy - coraz rzadziej - o pracy społecznej, ale nie traktuje się ich jako "prawdziwej" pracy .
A sami rodzice dość często uważają, że dzieci powinny się tylko uczyć, nie wymagając od nich żadnego udziału w pracach domowych - co oczywiście ma opłakane skutki wychowawcze – dzieci rosną na egoistów i życiowe niezdary. Wielu teoretyków martwi się, że coraz mniejsza ilość osób będzie mogła liczyć na pracę, choćby z racji postępu technicznego i łamie sobie głowy nad problemem zagospodarowania czasu wolnego. Czy wynika z tego, że ludzie obdarowani możliwością pracy będą mieli obowiązek stałego utrzymywania niepracujących? Wracamy tu wspomnianych powyżej sprzeczności naszej cywilizacji.
Wydaje się, że konieczna jest tu radykalna przemiana. Trzeba wprowadzić i dowartościować nowy rodzaj pracy, który można by nazwać "wolontariatem wynagradzanym" lub "ochotniczą pracą kontraktową", albo może "pracą obywatelską". Byłyby to prace społecznie potrzebne, lecz wykonywane nie w ramach gospodarki rynkowej, gdzie przedsiębiorstwa szukają zysku. Zatem jakieś przedłużenie czy rozszerzenie klasycznych robót publicznych. Prace tego rodzaju powinny być traktowane jako normalne, a nie jako coś wyjątkowego i poniekąd wstydliwego.
Pożądana ewolucja kultury pracy wymaga zmiany sposobu wychowania dzieci, przyzwyczajania ich do udziału w pracach domowych oraz różnych zajęciach rodziców. Szkoła powinna to wychowanie przedłużać, kładąc nacisk nie tylko na wiedzę, ale w równym stopniu na kulturę pracy. A to oznacza rozumienie, że szeroko pojmowana praca jest podstawowym obowiązkiem człowieka oraz ważnym czynnikiem jego rozwoju. A także przygotowaniem młodych do dobrej organizacji pracy oraz sprawności działania.
Rysuje się tu więc pilna potrzeba opracowania choćby zwięzłych broszur dla rodziców i dla nauczycieli. Rodzicom trzeba pomóc w odpowiednim wychowaniu dzieci, łączeniu zabawy z pracą już od najmłodszych lat, stopniowym wprowadzaniu w obowiązek pracy, udziału w pracach i społecznych działaniach rodziców.
Nauczyciele potrzebują zarówno refleksji nad rolą pracy w rozwoju człowieka jak też praktycznych wskazówek dotyczących przygotowywania uczniów do rozumienia problemów pracy we współczesnym świecie oraz umiejętności rozpoznawania potrzeb swojego środowiska i własnych możliwości jako przyszłych pracowników.
W ujęciu chrześcijańskim obowiązek pracy jest czymś oczywistym, wynika wprost z obowiązku miłości bliźniego, jest formą jej realizacji. Dlatego rysuje się tu zadanie dla katechetów - przekazanie młodym takiego rozumienia pracy. Zetknięcie ich z ludźmi, którzy im pokażą konkretnie na czym polega dobra praca. Ale katechetom też potrzebna jest pomoc - też dla nich trzeba opracować odpowiednie zestawy materiałów obejmujących podstawy teologiczne i moralne oraz praktyczne wskazówki.
Zasada miłości bliźniego prowadzi nas do dalszego wniosku: powinniśmy postawić sobie jako zadanie pracę nad takim wychowaniem ludzi i takim przekształcaniem społeczeństwa, aby nie było w nim ludzi opuszczonych, pozostawionych własnemu losowi, a jednocześnie aby nie było w nim ludzi bezczynnych, którzy niczego do życia społeczeństwa nie wnoszą.
Taki podwójny ideał jest najpierw wskazaniem moralnym i można je zacząć realizować choćby przez proponowanie wszystkim, którzy jakąś pomoc otrzymują, aby pomagali tym, którym sami mogą pomóc. Dobrze przecież wiadomo, że stałe otrzymywanie pomocy bez żadnych zobowiązań, łatwo prowadzi do utrwalania się postaw rewindykacyjnych (na pierwszym miejscu: ”nam się należy”) do bierności i swoistego egoizmu.