Jeśli w tak wielkiej instytucji, jaką jest Kościół w Polsce, zdarzyło się kilka czy kilkanaście przypadków przestępczych nadużyć, to przecież niewiele. Takie bagatelizujące podejście byłoby jednak błędem. W sprawach tych jest mianowicie coś, co każe zadać pytanie o czynniki strukturalne, które ułatwiły pojawienie się przestępczych nadużyć. Więź, 4/2003
OPINIE CZYTELNIKÓW
Jeśli Kościół powołuje instytucje której zadaniem jest prowadzenie jakiejkolwiek działaności gospodarczej to jest ona taka samą instytucją jak każda inna i powinna podlegać , a zapewne i podlega w państwie takim samym rygorom. Natomiast co innego działalnosć duszpasterska i wspólnota parafialna. W takiej wspólnocie wspólnymi wszak peniędzmi bo pchodzącymi z darów całej parafii powinien zarządzać proboszcz przy udziale rady parafialnej. Trudno np żeby państwo kontrolowało w jaki sposób jakaś rodzina dzieli sie i gospodaruje pieniędzmi, oraz na co przeznacza pieniądze "zebrane po rodzinie" a tak rozumiem datki dawane na tacę czy inne "na kościół".
Maria Z.
Dobrze, że zaczynamy dotykac tych problemów. Od lat obracam sie w kręgach kościelnych i zawsze zastanawia i zatrważa mnie pewna sprawa, która łączy się z finansami. Podam przykład. W zakonie zostają zmienione władze w zarządzie. Ekonomem zostaje osoba, która nigdy do czynienia z pieniędzmi nie miała. Wydawałoby sie, że powinna skończyc jakiś kurs finansowości, bo zarządzanie wspólnym gospodarstwem naprawde wymaga tego. Ale cóż, tak sie nie dzieje. Zastanawiam się dlaczego? Wielu moich znajomych, tak sióstr, jak księży zostawało powoływanych do nowych wspólnot, często za granicę i otrzymywało funkcję ekonoma. W jaki sposób można bez przygotowania podjąć się takiej funcji? Czy nie przesadą i wykorzystywaniem Bożej Łaski jest stwierdzenie" Pan da siły i poprowadzi"?(!). Przecież Bóg daje możliwości poprawnego korzystania z powierzonej funcji, zwłaszcza jeśli chodzi o dobro całej wspólnoty. I o pieniądze, które ktoś ofiaruje, podkreślam: ofiaruje. I przykro mi, że w ramach ubóstwa, tak trwoni się pieniadze, które ktoś dał na zbozne cele. Wystarczy. że dokładniej przyjrzymy się raz po raz chybionym pomysłom czy planom, rzece pieniędzy w zagraniczych prowincjach, wymienianiu sprzetu komputerowego, obdarowywaniu laptopami kolegów z roku itd. Czy to ktos sprawdza?
Odpowiedż na takie zarządzanie, na brak szacunku wobec pieniądza jest jadna: te kręgi NIGDY nie będą bezrobotne! To im nie grozi! I zawsze znajdzie się jakieś żródło, z którego pieniążki popłyną.......
Znam dziesiątki przypadków, kiedy wspólnoty traciły nawet domy, z powodu złego zarządzania finansami.
A wystarczy przypomnieć przecież plajtę Radia Plus. Dlaczego zarządzał nim ksiądz kompletnie nie znajacy sie na tym? Przecież święcenia dają inne mozliwości.... Być księdzem czy zakonnikiem to nie znaczy posiąść wiedzę z dziedziny finansów czy zarządzania ludźmi. A tak to juz w naszym Kosciele jest, że wystarczy mianowanie przez biskupa czy prowincjała i ma się toczyć.... A wystarczyłoby się otoczyć ludźmi znającymi się na tym. W ilu wydawnictwach czy radiach katolickich dyrektorem jest ksiądz a w ilu osoba swiecka? Czy nie powinna szala przechylac sie na w tę drugą stronę? Zwłaszcza jak ludzie swieccy wykształceni i znający się na tych branżach muszą utrzymać rodzine, czego ksiądz dyrektor nie musi.... A tego księdza, np w konfesjonale świecki nie zastąpi..... Prawda jest bardzo smutna: dzisiejsze czasy dają wszystkim rózne mozliwości. I zaciera się granica, gdzie jestem posłany a mnie nie ma. A jesli jestem, to moim moralnym obowiązkiem jest robienie tego co mi powierzono jak najlepiej. Bo świecenia czy decyzja przełozonego liczyć i rozliczać nikogo nie nauczą....
Pozdrawiam Teresa Herman
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»