Mnisi żyją w zamknięciu, zachowując dystans wobec spraw doczesnych, bywają jednak nierzadko o wiele bliżej istotnych ludzkich spraw niż wielu z nas. Potrafią je bardzo dobrze rozumieć, a także patrzeć na nie z realizmem, którego nam, świeckim, nierzadko brakuje. Więź, 2/2007
Wartością „Wielkiej ciszy” jest realizm. Film nie upiększa mniszego życia, a jednocześnie opowiada o tej tajemniczej sile, która pociąga człowieka aż do zaparcia się siebie, aby doświadczyć pełni w Bogu, która – jak wynika ze słów św. Teresy z Avili – oznacza wewnętrzną harmonię. Mówimy o tym świętym pokoju – pisała święta w jednym ze swoich pism – który napełnia duszę odwagą do podjęcia walki ze wszystkim, co jest na świecie, i nie pozbawia jej przy tym ani na chwilę wewnętrznego spokoju i bezpieczeństwa.
Uznanie wyjątkowości mniszego życia, dostrzeżenie w nim wartości i piękna w żadnym razie nie oznacza, że droga poza zakonem jest gorsza. Święty Augustyn – przypominała święta z Avili – powiada, że szukał Boga wszędzie wokoło siebie, aż wreszcie znalazł Go w samym sobie. Czy mały to będzie dla duszy roztargnionej pożytek, gdy zrozumie tę prawdę i przekona się, że na to, aby mogła rozmawiać z Boskim Ojcem swoim i cieszyć się obecnością Jego, nie ma potrzeby wzlatywać aż do nieba i modlić się głośno? Chrześcijaństwo bowiem – chociaż wciąż za mało się to odkrywa – wzywa do pełni już tu, w życiu doczesnym. Nasz świat – jak słusznie podkreślał Profesor Swieżawski –jest na pewno, z uwagi na moc cierpień i trudów, jakimś padołem płaczu, ale jest równocześnie i przede wszystkim światem odkupionym, zbawionym na zawsze przez Chrystusa, a w swym założeniu dobrym i pięknym jako twór Boga. [...]Jestem przekonany, że każde dzieło ludzkie w miarę jego wartości obiektywnej będzie utrwalone i nie zostanie unicestwione na wieczność. Świat, przyroda i ludzkość są zbyt piękne, by w wielkim skrócie powiedzieć o nich: massa damnata (masa potępiona).
Życie poza zakonem nie jest gorsze – jest inne, jednak również i ono ma być drogą ku świętości, a mówiąc językiem niekoniecznie religijnym – drogą ku Prawdzie. Od kartuzów oraz innych mnichów i mniszek możemy się nauczyć, że warto być radykalnym w szukaniu prawdy i w dochowywaniu jej wierności. Nie musimy wstępować do klasztoru, warto jednak, byśmy umieli odczytać znak, jakim jest ten rodzaj życia I tutaj raz jeszcze przywołam Profesora Swieżawskiego, który pisał po mszy kanonizacyjnej Edyty Stein: Na – jak zwykle – nieszczególnie pięknym obrazie kanonizacyjnym widniała wyraźnie semicka twarz i surowy karmelitański habit. Na zebrany tłum patrzyły czarne, przenikliwe oczy, podobne w swym smutku do oczu Matki Boskiej Częstochowskiej. Mówiły bez słów: czy wy wiecie i rozumiecie, że potrzebne są tylko wiara, nadzieja i miłość, bo to one budują Królestwo Niebieskie? Gdy patrzyłem w te oczy, przypomniał mi się prof. Roman Ingarden, bliski kolega Edyty, przypomniało mi się archiwum Husserla, które zwiedzałem w Lowanium i uświadomiłem sobie, jaką potęgę duchową tworzą ci wszyscy którzy ponad wszystko szukają prawdy. Edyta ponoć w jedną noc pochłonęła żywot wielkiej świętej Teresy, a skończywszy czytać powiedziała z całą stanowczością: „Tu jest prawda!". Wiedziała doskonale, co czyni, i tak postępowała do końca. Na murze więziennej celi napisała: „Miłość będzie naszym życiem wiecznym". Oddała wszystko bez wyjątku za skarb, który znalazła.
Każde ludzkie życie ma swoją niepowtarzalną prawdę. Potrzeba wielkiej ciszy, aby ją odkryć, potrzeba też siły i odwagi, aby za nią pójść. Bohaterowie „Wielkiej ciszy” tę odwagę w sobie odnaleźli.
***
"Wielka Cisza" ("Die grosse Stille") – scenariusz, reżyseria, zdjęcia, montaż, dźwięk: Philip Gröning, produkcja:Francja,Szwajcaria , Niemcy 2005 r., 165 min; dystrybucja: Gutek Film.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»