Słowianie w morzu niemczyzny. Wczoraj i dziś Dolnołużyczan

Najbardziej niepokojące jest zaniechanie przekazywania języka ojczystego w rodzinach. Dlatego też aż 60% mówiących językiem dolnołużyckim ma ponad 60 lat. Rodzice, nawet przyznający się do serbołużyckiego pochodzenia, nie są w stanie przekazać języka ojczystego swoim dzieciom, bo go po prostu nie znają. Więź, 5/2007




ŻEGNAJ GERMANIZACJO, WITAJ JĘZYKU ŁUŻYCKI?

Gdzie tkwią przyczyny odchodzenia od języka dolnołużyckiego? Oprócz czynników zewnętrznych – prowadzonej od wieków świadomej germanizacji, napływu robotników niemieckojęzycznych w związku z industrializacją Łużyc, osiedlaniem się uciekinierów ze Wschodu po drugiej wojnie światowej, w szczególny sposób wrogo nastawionych do tego, co słowiańskie – wymienić należy zmianę stosunku samych Dolnołużyczan do swojego języka ojczystego. Zwłaszcza w okresie III Rzeszy odgrywał on znikomą rolę w życiu publicznym. Ograniczenia, a od roku 1937 całkowity zakaz publikacji w tym języku, „premie germanizacyjne” dla nauczycieli, całkowity zakaz używania języka łużyckiego w szkołach, nawet na przerwach, zakaz, którego złamanie podlegało karze, w tym cielesnej – pogłębiały wśród Łużyczan poczucie bycia gorszym. Język dolnołużycki stał się w konsekwencji językiem domowym, a wkrótce używanym jedynie przez starszą generację.

Również po drugiej wojnie światowej, choć prowadzono nauczanie języka dolnołużyckiego w szkołach, postępował wyraźnie proces utraty jego prestiżu. Do prowadzonej od wieków germanizacji doszła kolektywizacja rolnictwa, niszcząca dotychczasowy sposób życia Łużyczan, który był przede wszystkim związany z uprawą roli. Wielu rodziców pragnących podwyższenia społecznego statusu swoich dzieci wolało rozmawiać z nimi tylko po niemiecku.

Ważnym problemem jest także duże rozproszenie użytkowników języka dolnołużyckiego, którzy żyją faktycznie w diasporze wśród ludności niemieckojęzycznej, z której część wprawdzie uważa się za Łużyczan, ale albo nie zna wcale języka ojczystego, albo już go na co dzień nie używa. W żadnej ze wsi zamieszkanych przez Dolnołużyczan język ten nie jest zresztą językiem codziennej komunikacji. Niektórzy skarżą się wręcz, że nie mają nikogo, z kim mogliby porozmawiać w języku swego dzieciństwa.

Jeszcze przed kilku laty zdawało się, że język łużycki nie przetrwa najbliższych kilkudziesięciu. Niewielka liczba użytkowników (według badań Instytutu Serbołużyckiego – około 7 tysięcy posiadających pełną kompetencję językową), wydawała się główną przyczyną jego zaniku. Najbardziej niepokojące jest zaniechanie przekazywania języka ojczystego w rodzinach. Dlatego też aż 60% mówiących językiem dolnołużyckim ma ponad 60 lat. Rodzice, nawet przyznający się do serbołużyckiego pochodzenia, nie są w stanie przekazać języka ojczystego swoim dzieciom, bo go po prostu nie znają.

Czy język łużycki musi więc umrzeć? Niekoniecznie. Wzorując się na pozytywnych doświadczeniach w rewitalizacji języka bretońskiego, stworzony został projekt „Witaj”. Polega on na uczeniu języka łużyckiego dzieci w wieku przedszkolnym metodą immersji, tzn. zanurzenia w języku. Zajęcia z dziećmi, których rodzice na ogół nie mówią już po łużycku, czy też są Niemcami, prowadzone są wyłącznie w języku łużyckim. Pierwsze roczniki dzieci z grup „Witaj” uczęszczają już do gimnazjum, a inicjatywa okazuje się bardzo obiecująca. Trudno jednak w tej chwili orzec, jak dalece będzie w stanie zahamować proces językowej asymilacji Serbołużyczan.

Nie brak jednak też głosów pesymistycznych, które wieszczą rychły – najpóźniej za dwadzieścia lat – koniec języka łużyckiego. Nawet sami Łużyczanie wydają się niekiedy poddawać tym złowieszczym prognozom. Część z nich działania „Domowiny” – naczelnej organizacji zrzeszającej różnorodne związki i towarzystwa naukowe, kulturalne, a także sportowe Serbołużyczan – uważa za niewystarczające w obliczu postępującej asymilacji. W roku 1999 powstała niezależna organizacja „Ponaschemu”, pozostająca w opozycji do „Domowiny”. Ciekawe, że należy do niej grupa entuzjastów, którzy – rzec można „oddolnie” – działają na rzecz utrzymania języka dolnołużyckiego. Rząd federalny i rządy krajowe Brandenburgii i Saksonii przyznają rokrocznie środki na działalność społeczno-kulturalną Serbołużyczan. Bez pomocy finansowej, której dysponentem jest Fundacja na Rzecz Narodu Serbołużyckiego, nie byłoby możliwe tak bogate życie kulturalne Serbołużyczan. Szczególnie zaangażowani w jego rozwój są pracownicy dolnołużyckich instytucji związanych z „Domowiną”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...