Coś dla innych

„Coś dla Innych” – tak właśnie nazwały swój mały, „prywatny” wolontariat Kamila Dembińska i Dominika Ossolińska. Kamila ma własną firmę i dwuletniego synka, a Dominika jest menedżerem ds. marketingu w międzynarodowej firmie. Więź, 7/2009



Kontakty wirtualne – pomoc realna

Założenie, że będą robić „coś dla innych” raz na kwartał, okazało się minimalistyczne. Jak dotychczas, udaje się podjąć jedną akcję średnio raz na miesiąc. Teraz już łatwiej im znajdować potrzebujących, ponieważ pierwszy rekonesans nauczył je, że łatwiej jest otrzymywać konkretne instrukcje od organizacji pozarządowych, które często potrafią lepiej i szybciej skontaktować się z osobą decydującą w danej kwestii. Nie bez znaczenia jest również to, że jest dużo chętnych do działania. Czasami trzeba nawet odmawiać tym, którzy zgłosili się zbyt późno do danej akcji.

Osoby, które się angażują, są w różnym wieku, mają różne możliwości finansowe i propozycje pomocy. Ci, którzy mają dzieci, często deklarują, że mogą coś dostarczyć. Osoby starsze również wolą wziąć udział w zbiórce. Natomiast, ci którzy jeszcze nie mają dzieci, chętnie podarowują swój wolny czas. Sytuacja życiowa i finansowa determinuje rodzaj zaangażowania w „Coś dla Innych”.

Dominika i Kamila zdają sobie sprawę, że niektórzy potrzebują bardzo konkretnych informacji, po to, by mogli wygospodarować niewielki kawałek ze swojego ograniczonego czasu na pomoc innym. Starają się więc, aby informacje były precyzyjne i jasno opisywały, co można kupić lub przygotować. Przy kompletowaniu wyprawek dla dzieci ze świetlicy podzieliły potrzebne rzeczy na zestawy i wysłały e-mail, na który w odpowiedzi można było przesłać na przykład taką prostą deklarację: kupię zestaw czwarty.

Potrzebna była zatem chwila zastanowienia odbiorcy i wystarczył krótki komunikat. Taki styl pracy został przez nie stworzony ze względu na ich własne doświadczenia. Poza robieniem „Czegoś dla Innych” mają również swoje zawodowe i prywatne życie. Wiedzą, że można wiele zrobić, jeżeli tylko dobrze potrafi się zorganizować czas.

Cała idea „Czegoś dla Innych” została przez Kamilę i Dominikę stworzona właśnie dla takiej możliwości organizowania się samemu. Wiedziały, że nie są w stanie zostać stałymi wolontariuszkami, które na przykład regularnie odwiedzają kogoś chorego. Są natomiast w stanie telefonować dwa lub trzy raz dziennie w jakiejś sprawie związanej z „Czymś dla Innych”.

Sprawdzają codziennie pocztę elektroniczną, którą założyły dla tej inicjatywy oraz zaglądają na forum internetowe, bo „Coś dla Innych” ma swój profil na Facebooku (jest to bardzo powszechny dziś sposób komunikacji w internecie, dzięki któremu ludzie dowiadują się, co się dzieje u znajomych). Wykorzystując ten sposób komunikacji, zainteresowani zawsze mogą sprawdzić, co nowego przygotowuje „Coś dla Innych”.

Poza pracą głównie przy użyciu telefonu i poczty elektronicznej, Kamila i Dominika są w stanie spotkać się dla omówienia spraw organizacyjnych raz na dwa tygodnie. Mają już rozpisany harmonogram działań na cały rok. Przyjęły w nim, że nadal będą trzymały się pojedynczych akcji, ponieważ same są również nastawione na efekt. Lubią wiedzieć, ile czasu mogą na konkretne zadanie przeznaczyć, decydują, kiedy mogą to zrobić i – co dla nich również ważne – są w stanie czuwać nad całym procesem od początku do końca. No i niemal natychmiast mają możliwość obserwować efekty swoich działań.

Bardzo ucieszyła je informacja, że biblioteka w szpitalu cały czas żyje, że pacjenci i ich rodzice pożyczają książki, potem je zwracają i przynoszą swoje własne, które tam wstawiają. Taki właśnie efekt to największa motywacja. Z „Czegoś dla Innych” inicjatorki przedsięwzięcia wynoszą wiele dobrej energii, gdy widzą jak ludzie, którzy się nie znają, współpracują ze sobą. Ich inicjatywa zyskała zainteresowanie i weszła na dobre tory, które mogą prowadzić do rozwoju przedsięwzięcia. Nadal nie jest to jednak instytucja, która ma sztywny program i zasady. Z przyszłością „Czegoś dla Innych” mogą wiązać się niespodzianki oraz zmiany wynikające z sytuacji życiowej inicjatorek.

*****

Karolina Kitzman-Czarnecka – socjolog, absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW, specjalistka ds. organizacji pozarządowych oraz zatrudnienia. Pracowała w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, Fundacji im. Stefana Batorego oraz Fundacji Banku CitiHandlowego im. Leopolda Kronenberga. Przez całe życie związana z Klubem Inteligencji Katolickiej w Warszawie, gdzie była wychowawcą, a obecnie współpracuje przy najnowszych projektach stowarzyszenia. Aktualnie pracuje w firmie szkoleniowej. Mieszka w Warszawie.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...