Kto kogo chce okraść?

O reformie emerytalnej jest ostatnio bardzo głośno. W zeszłym roku, gdy dla kobiet rozpoczęły się pierwsze wypłaty z Otwartych Funduszy Emerytalnych, okazały się dla niektórych sumą 19 złotych z groszami i budżet państwa musi do świadczeń dopłacać. Reforma emerytalna to zatem problem wszystkich podatników. Niedziela, 7 marca 2010



Ich działalność nie wymaga łamania sobie głowy. – 70 proc. składki OFE przeznaczają na zakup obligacji skarbowych, które zwykły obywatel może bez prowizji kupić w banku i które wypuszcza państwo, czyli te pieniądze natychmiast wracają do budżetu państwa, co tworzy zamknięte koło – dowodzi Gwiazdowski. 30 proc. inwestują na giełdzie. Nie tylko Gwiazdowski mówi, że przyszła emerytura to jedna wielka niewiadoma, bo część kapitałowa poddana grze giełdowej będzie zależała od notowań na parkiecie. Jest zwolennikiem państwowej emerytury minimalnej i zwolnienia pracownika z obowiązkowej przynależności do OFE. Uważa, że człowiek sam powinien odpowiadać za zabezpieczenie własnej starości. Z tym ostatnim argumentem zgadza się prezydent RP Lech Kaczyński, ale zauważa: – Dobrze by było, gdyby ludzie dobrowolnie ubezpieczali się na starość. Problem jednak w tym, że tego nie robią.

Puszczą nas z torbami?

Nowy system emerytalny miał być kołem ratunkowym dla emerytur, w sytuacji gdy społeczeństwo polskie szybko się starzeje. Chodziło o mniejsze obciążenie budżetu państwa, który nie będzie mógł udźwignąć ciężaru przyszłych emerytur. Dziś na jednego emeryta przypada czterech pracujących, ale za 20 lat będzie – dwóch. Coraz odważniej mówi się o konieczności wydłużenia w Polsce wieku emerytalnego, tak jak zrobiono to w Niemczech i Skandynawii, na co związki zawodowe nie chcą się zgodzić. Z szacunków jednak wynika, że 30-letnie dziś Polki muszą się liczyć z tym, że ich emerytura będzie wynosiła zaledwie jedną trzecią obecnej pensji. – Solidarność chciałaby, aby każdy z pracowników sam decydował o wieku, w którym chciałby przejść na emeryturę. To powinna być indywidualna decyzja, zależna od zdrowia i zabezpieczenia materialnego – mówi Zbigniew Kruszyński.

Ale w dobie bezrobocia pracodawcy nie chcą trzymać w pracy nawet już ludzi po pięćdziesiątce. I wisi nad nami pytanie: Co z młodymi, skoro starsi nie będą musieli ustępować im miejsc pracy? Bez pracy pozostaje 13 proc. Polaków w wieku produkcyjnym. Nie ma jej 40 proc. absolwentów. – Musimy mieć więcej ludzi na rynku pracy – mówi w dyskusji na temat systemu emerytalnego prof. Ewa Kotowska. – W końcu za niskie emerytury lub ich brak z powodu bezrobocia zapłacimy wszyscy. Wyższymi podatkami na pomoc społeczną, ochronę zdrowia, ubóstwo i wykluczonych.

– Na razie nie będzie rozmowy o przesunięciu składek z OFE do ZUS, wbrew planom ministrów finansów i pracy – zapewnia Donald Tusk, który trudne tematy omija szerokim łukiem. Było do przewidzenia, że nie będzie się narażał finansjerze, a hałas wokół zmiany proporcji składki był puszczaniem oka do określonych grup. Dryfują również prace nad reformowaniem KRUS, by nie rozpadła się koalicja PO-PSL.

Warto postawić uszy, gdy słyszymy krzyk konstruktora reformy emerytalnej prof. Marka Góry ze Szkoły Głównej Handlowej, że rząd obniżając z 7,3 proc. do 3 proc. wkład składki do OFE, „chce przejąć nasze pieniądze”. Bo już prof. Leokadia Oręziak z tej samej SGH rzuca hasło: „Zlikwidować OFE!”. Twierdzi, że „większość państw rozwiniętych nie zdecydowała się na stworzenie obowiązkowych funduszy emerytalnych, nie chcąc dopuścić do ubytku gigantycznej kwoty z sektora finansów publicznych oraz narażania emerytów na ewentualność strat w wyniku kryzysów finansowych i inflacji”.

Żaden z krajów starej Unii Europejskich nie skonstruował tak ryzykownego i poddanego fluktuacji koniunktury rynku systemu dla seniorów. Szwecja, która reformę emerytalną rozpoczynała wraz z nami, powierzyła funduszom kapitałowym tylko 3,5 proc. emerytalnej składki. My dwa razy więcej. Dotąd system oparty na OFE skutkuje u nas nieustannym narastaniem zadłużania publicznego, rzędu 2 proc. PKB rocznie. Nad reformą powinniśmy się poważnie zastanowić. Tym bardziej że w Trybunale w Strasburgu na rozpatrzenie czeka skarga OFE na ograniczenie narzucone obowiązującą ustawą, że tylko 5 proc. mogą lokować w zagraniczne udziały. Chciałyby same decydować i chciałyby więcej. – Gdyby OFE miały taką możliwość przed kryzysem, to by dopiero było! – mówi Paweł Pelc – b. członek Komisji Nadzoru OFE. – Straty na emeryckich kontach byłyby jeszcze większe.



«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...