Zgrywa, sztuka krytyczna, pobożne hochsztaplerstwo, kasa zbijana na naiwności ludzi – czy też może nadeszła epoka Kościoła automatów?
Artystka Kamila Szejnoch chciała ostatnio wystawić w budynku Dworca Centralnego swoją Holy Machine – automat do usług duchowych. Po odmowie władz kolei „Święta Maszyna” ma stanąć w teatrze, a potem – jak donoszą media – przygarnie ją proboszcz z Sierpca, który chce zainstalować automat w kościele, a nawet poświęcić.
Z kolei pomysłowa kompania telefoniczna uruchomiła we Francji na okres Wielkiego Postu „Fil du Seigneur” (Linię Pana), która ma umożliwić „wyznanie grzechów” bez konieczności udawania się do księdza i czerwienienia się za kratkami konfesjonału – oczywiście o ile konfesjonały jeszcze pozostały.
Bez pośrednika
O „automatach” w świątyni Kościół wypowiedział się po raz pierwszy w roku 1895. Kongregacja Obrzędów z rezerwą odniosła się wówczas do wykorzystania energii elektrycznej w świątyni, zwracając uwagę, że elektryczność nie posiada tej samej naturalnej symboliki co wosk czy olej, które udzielają światła, jednocześnie się spalając. W 1912 r. Kongregacja Konsystorialna zabroniła używania w kościołach projektorów filmowych jako „nienaturalnych” urządzeń technicznych.
W dyskusji na temat możliwości spowiedzi przez telefon (ale z żywym księdzem!) także powoływano się na argument konieczności naturalnego charakteru środka przekazu. W 1938 r. H. Noldin i A. Schmitt w swojej „Sumie teologii moralnej” pisali, że Chrystus ustanowił sakramenty w ten sposób, że domagają się środków „ludzkich i naturalnych”. Rozmowa przez telefon jest zaś sztucznym sposobem rozmawiania, gdyż to nie naturalny głos mówiącego jest słyszalny, lecz dźwięk sztucznie wytwarzany przez głos i impuls elektryczny. Inni moraliści tego czasu – F. Diekamp, F. M. Capello, E. Doronzo – byli tego samego zdania. Podkreślali, że w telefonie nie słyszymy głosu, lecz jedynie jego mechaniczną reprodukcję, czyli głosową reprezentację mówiącego. Podobnego zdania był współczesny polski kanonista – ks. Marian Pastuszko, według którego tzw. praesentia phonica (obecność głosowa), z którą mamy do czynienia w przypadku rozmowy telefonicznej, to nie to samo co praesentia physica, czyli obecność fizyczna.
Przypuszczam, że obecność obrazowa – jak w komunikatorach internetowych czy wideofonie – niewiele tutaj zmienia. Wciąż mamy tylko czyjąś reprezentację – dźwiękową bądź obrazową, ale nie mamy fizycznego, materialnego, cielesnego człowieka z krwi i kości.
Intencje z paragonu
Autorka „Świętej Maszyny” na swojej stronie internetowej deklaruje: „Pomysł oparty jest na kombinacji dwóch pozornie wykluczających się rzeczywistości – religii i techniki: to uproszczony rytuał w wersji elektronicznej. Maszyna może być postrzegana jako karykatura racjonalnego, zmechanizowanego życia, ale także jako nowa forma religijności. Od podejścia i wiary zależy, czy jest traktowana poważnie, czy z przymrużeniem oka; oba podejścia się nie wykluczają”. W rozmowie z warszawskim duszpasterzem ks. Grzegorzem Ostrowskim, dodaje: „Moim punktem wyjścia były też zamknięte kościoły w Zachodniej Europie; zamknięte, lub przekształcone w coś innego. Skoro nie ma kościoła, zróbmy coś zamiast; gdy bank jest zamknięty, mamy bankomat”.
Więc gdy zamknięty jest kościół, mamy „kościołomat”. Logiczne.
Tak oto otrzymujemy alternatywne możliwości interpretacyjne tego samego dzieła: karykaturę tego, do czego może nas doprowadzić bezkrytyczny alians techniki i religii oraz propozycję nowej religijności – właściwą dla nowego, stechnicyzowanego społeczeństwa. Przypomnijmy, na czym polega projekt Kamili Szejnoch. „Święta Maszyna” przypomina w kształcie bankomat, zaopatrzona jest w ekran dotykowy, a poniżej znajduje się otwór, z którego wyjmujemy paragon – potwierdzenie usługi duchowej. W automacie można wybrać i sformułować intencję modlitewną, wyspowiadać się, czy raczej – jak precyzuje autorka – zwierzyć (bo to nie spowiedź sensu stricto), i poszukać rozwiązania jakiegoś problemu duchowego. Potem otrzymujesz paragon: z poradą, gdy zwracasz się z problemem, z pokutą, gdy wyznałeś maszynie grzech, i z potwierdzeniem intencji, gdy chciałeś ją zgłosić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.