Zgrywa, sztuka krytyczna, pobożne hochsztaplerstwo, kasa zbijana na naiwności ludzi – czy też może nadeszła epoka Kościoła automatów?
Twoje życie duchowe zostało zdeponowane w maszynie. Potwierdzenie otrzymujesz czarno na białym do ręki.
Automat do nowenny
Przyznaję, że taka artystyczno-krytyczna interpretacja modlitewnego automatu jest mi bliższa niż widzenie w nim instrumentu religijności nowej generacji. Rozumiem autorkę, gdy mówi: „Miałam zamiar pokazać karykaturę pewnej tendencji – mechanizację życia, zamienianie rytuałów społecznych w »fast food«”.
Dodajmy, że nie tylko rytuałów społecznych, ale wprost religijnych. Okazuje się jednak, że ten religijny „fast food” czy też – przepraszam za potworek językowy – „modlitwomat” znajduje swoich zwolenników także wśród osób duchownych. Księża wcale nie wypowiadają się z dystansem o religijnym sensie urządzenia. Gotowi są je nawet instalować w kościołach.
Owszem, wszystko jest w porządku, jeśli taki automat miałby jedynie zastąpić tradycyjne skrzynki z intencjami składanymi podczas nowenny do św. Antoniego czy Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Ktoś te intencje wydrukuje, ktoś je zaniesie na ołtarz, przeczyta, zaprosi do modlitwy zgromadzoną wspólnotę. Przedstawi Panu Bogu. Tak rozumiany automat na intencje nie ma jednak żadnego samoistnego religijnego znaczenia. To tylko zmiana narzędzia z kartki papieru na ekran.
Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś uwierzy, że ten automat ma rzeczywistą, nadprzyrodzoną skuteczność. Pomijam tutaj absolutnie bezdyskusyjną kwestię niemożliwości wyspowiadania się w automacie czy – automatowi. Sama pomysłodawczyni odżegnuje się od takich zamiarów. Gorzej, jeśli ktoś da sobie wmówić, że maszyna rzeczywiście „wysłuchuje” modlitw i daje rzeczywiste „rozwiązanie” problemów. A przecież to tylko komputer, który przetwarza impuls generowany dotykiem na ekranie na szereg zerojedynkowy, a następnie na podstawie opracowanego algorytmu wypluwa z siebie zaplanowaną odpowiedź. Czysty matematyczny determinizm. I żadne poświęcenie przez żadnego księdza tego nie zmieni i bezpośredniego kontaktu z Panem Bogiem nie ustanowi.
Przyznam, że sam z ciekawością czekałbym na radę co do rozwiązania tego czy innego problemu, by zobaczyć, jak automat został zaprogramowany. Ale automat to nie Pan Bóg, to jedynie awatar Pana Boga. Nawet gdybyśmy go postawili na ołtarzu i uroczyście okadzili.
34 i 38, czyli Dieu
Twórcy „Linii Pana” – koncern Aabas Interactive, który specjalizuje się w serwisach głosowych – na swojej stronie internetowej przypominają, że „spowiedź” telefoniczna nie jest spowiedzią sakramentalną i nie pozwala na otrzymanie rozgrzeszenia. Jednocześnie jednak w materiałach reklamowych świadomie używają pojęcia spowiedzi. Autor pomysłu twierdzi, że zainspirowały go żona (praktykująca katoliczka) oraz matka, które ubolewały nad sytuacją osób samotnych czy niepełnosprawnych, które z powodu braku księży i trudności w poruszaniu się nie mogą przystąpić do spowiedzi.
Po wybraniu właściwego numeru, w którym wykorzystano kombinację cyfr 34 i 38, co na klawiaturze daje słowo „Dieu”, czyli Bóg, nagrany głos proponuje, by wybrać cyfrę 1 w celu wysłuchania instrukcji, 2 – w celu wyznania grzechów, 3 – w celu wysłuchania wyznań osób, które na to wyraziły zgodę. Jak donosi KAI, Camille Hautier, żona dyrektora przedsiębiorstwa, powiedziała, że jej zamiarem było jedynie stworzenie „pobożnej atmosfery”, która sprzyjałaby modlitwie. „Poprosiliśmy o opinię pewnego księdza, który uznał pomysł takiej »spowiedzi« za nietypowy, ale dopuszczalny” – stwierdziła pomysłodawczyni. No cóż, znów jakiś życzliwy kapłan na drodze do celu.
Dodajmy, że usługa jest płatna i kosztuje od 15 do 34 eurocentów za minutę, przy czym kompania obiecuje przekazanie 40 proc. od wyższej taryfy na cele dobroczynne. Nie dzwoniłem na „boską linię”, ale we francuskiej gazecie „La Nouvelle République” przeczytałem, że po wyznaniu grzechów lekkich (odpuszczenie tylko takich grzechów bowiem gwarantuje linia) głos w słuchawce nakazuje jako pokutę odmówienie dwa razy „Ave” („Zdrowaś Maryjo”) i trzy razy „Pater” („Ojcze nasz”).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.