Zdolność do myślenia mitologicznego, a tym samym tworzenia mitów, nie została zarezerwowana li tylko dla „dzikich”, ale stanowi naturalne wyposażenie każdego człowieka, również tego „nowoczesnego” – miłośnika croissantów i porannej prasy.
Pojęcie mitu w języku potocznym utożsamiane jest dziś najczęściej z mityczną narracją, ze znanymi z lat szkolnych opowieściami Jana Parandowskiego o greckich bogach i herosach. Pojmowany jest on więc jako pewna fabuła, w którą immanentnie wpisana jest czytelna dla nas (zewnętrznych obserwatorów) swoista fikcjonalność. Warto jednak pamiętać, że mit rozumiany jako opowieść to tylko jedno z możliwych, a przy tym najwęższych ujęć mitu. Dla badaczy kultur tradycyjnych mit to nade wszystko forma świadomości, swoisty świat wyobrażony, wypełniający skrupulatnie umysłowość swoich nosicieli. Opowieść mityczna jawiłaby się tu więc jedynie jako pewna konkretyzacja określonego światopoglądu, jako słowny wyraz pewnej wiedzy, przedstawianej również w sposób obrazowy w rytuałach czy zabiegach magicznych.
Tak szeroko ujmowany mit jest więc, charakterystycznym dla danej grupy kulturowej, sposobem postrzegania świata – sposobem o tyle specyficznym, że usytuowanym poza kategoriami prawdy i fałszu. Ów światopogląd cechuje się bowiem – jak trafnie zauważają antropolodzy – subiektywnym poczuciem prawdziwości, przy jednoczesnym braku możliwości jej obiektywnej weryfikacji. Mit rodził się więc będzie zawsze tam, gdzie owa niemożność zaistnieje; gdzie przekonania nie będą potrzebowały dowodów.
Człowiek współczesny nie rożni się tu jakoś szczególnie od dzikiego – przestrzeni niedodefiniowanych, światów niedookreślonych, prawd niesprawdzonych jest wokół nas niemało. A człowiek w niepewności i chaosie żyć zbyt długo nie potrafi. Leszek Kołakowski, zastanawiając się nad ludzką skłonnością do myślenia mitycznego, upatrywał jej źródeł właśnie w potrzebie przeżywania świata jako sensownego i celowego, postrzegania go jako bytu ciągłego oraz w potrzebie wiary w trwałość ważnych dla nas i naszej grupy wartości.
Każda ludzka społeczność generuje więc własną mitologię – zaprzęga swój mityczny światopogląd do mityzacji rzeczywistości. Rodzą się opowieści mityczne będące jej konkretyzacjami. Mityczna opowieść dotyczy najczęściej osób – ważnych dla danej grupy postaci, traktuje również o ważnych dla grupy zdarzeniach – o momentach w jej dziejach kluczowych, poświęcona też bywa przedmiotom, które swe piętno odcisnęły w kulturze grupy.
Zerknijmy na nasze polskie podwórko. Mityzacji ulegają najważniejsze dla nas postaci – Lech Wałęsa, Karol Wojtyła. Ich biografie tylko na kartach książek historycznych próbują być obiektywne. Wśród nas – nosicieli mitu – obecna jest ich historia alternatywna, mityczna właśnie. Użytkownik mitu nie musi znać dat urodzin czy śmierci herosów, nie musi znać setek potwierdzonych przez źródła i świadków faktów – nie musi i nie zna. Wystarczą mu anegdoty i plotki, filmy i nieautoryzowane biografie – to nimi karmić się będzie opowieść mityczna, w której relacje o przeskoczeniu płotu w gdańskiej stoczni czy cudownym zamknięciu księgi podczas pogrzebu nabiorą wymiaru opowieści cudownej, symbolicznej, ale „prawdziwej”. Mityzacji ulegają też wydarzenia: cud nad Wisłą czy obrady Okrągłego Stołu żyją w naszej świadomości własnym, niezależnym od prawdy historycznej życiem. Mityzacja zawłaszcza również przedmioty: harley-davidson to przecież coś więcej niż motocykl – to zapach wyzwolenia, wolności w iście amerykańskim stylu; coca- cola zaś to nie zwykły orzeźwiający napój, ale smak amerykańskiego snu, smak tym wyraźniejszy, im dalej od ulic Nowego Jorku, im dalej od możliwości weryfikacji mitu.
Współczesna opowieść mityczna rożni się jednak od tych, do których przyzwyczaił nas Parandowski – mit współczesny zdecydowanie nie jest literacką fabularną narracją. Jego istnienie jest dość niezwykłe – wszak jest historią nieuświadomioną – jego byt jest niejawny, ukryty. Mit współczesny ma charakter potencjalny – opowieść istnieje tak, jak istnieje obraz na rozsypanych puzzlach. Fragmenty mitycznej opowieści rozsypane są w głowach użytkowników danego mitu – znamy rozmaite anegdoty, plotki i pogłoski, dowcipy, legendy miejskie, które przekonują nas, choć nie dają możliwości weryfikacji prawdy. Fragmenty te wzmocnione przez obrazy układają się w ciągłą opowieść mityczną tylko w głowie sprawnego rekonstruktora, który potrafi puzzle nie tylko poukładać, ale wpierw je odnaleźć.
Konsekwencją potencjalnego i nieciągłego charakteru współczesnej opowieści mitycznej jest jej krotki żywot – istniejąc we fragmentach i jedynie w głowach swych nosicieli, narażona jest na rozpłynięcie się w naszej niepamięci bądź na liczne, mniej lub bardziej zamierzone modyfikacje. Rekonstrukcja mitu – dokonana przez badacza mitów – jest więc często ocaleniem jego istnienia, ale może też być, paradoksalnie, jego śmiercią. Bowiem mit nazwany zostaje zdemaskowany – gdy trafi do swych nosicieli, podlega procesowi demityzacji – przestaje istnieć jako mit. Zdemaskowany mit-opowieść przyczynia się do zagłady mitu-światopoglądu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.