Zdolność do myślenia mitologicznego, a tym samym tworzenia mitów, nie została zarezerwowana li tylko dla „dzikich”, ale stanowi naturalne wyposażenie każdego człowieka, również tego „nowoczesnego” – miłośnika croissantów i porannej prasy.
Łowca mitów (…) musi być wszędzie.
Roland Barthes
Mit jest terminem, który chyba jak żaden inny przywodzi na myśl odległe kulturowo przestrzenie – budzi skojarzenia ze światami starożytnymi, z kulturami egzotycznymi. Trudno o pojęcie bliższe naszemu wyobrażeniu o tym, co w ludzkiej kulturze tradycyjne, pierwotne czy wręcz, pardon, prymitywne. W głowie nowoczesnego „miejskiego” człowieka na długo utknęło (a w wielu głowach tkwi do dziś) etnocentryczne przeświadczenie o wyższości (tak właśnie – wyższości, a nie odmienności) naszej – zachodniej – kultury nad kulturami nienowoczesnymi, kulturami typu tradycyjnego. Mit zaś, obok magii czy rytuału, stanowił jedno z tych pojęć, które pozwalały w sposób zdecydowany i precyzyjny przeprowadzać linię demarkacyjną pomiędzy tym, co „nasze – racjonalne”, i tym, co „nie nasze – pierwotne”, bo przecież w kulturze Zachodu miejsca na takie przejawy dzikości nie było. Przekonanie o przewadze rozumnej kultury Zachodu stało się tak samo silne i trwałe jak przeświadczenie o prymitywizmie myślenia tzw. tubylców. Wszak, dajmy na to, francuski urzędnik rozpoczynający dzień od croissanta i lektury tygodnika „Paris Match” to intelektualne antypody dla dzikiego, który zaczyna swój dzień od kopania manioku i iskania współmałżonka.
Naukowych źródeł owego przekonania o naszej intelektualnej supremacji powinniśmy szukać w jednym z ważniejszych dzieł francuskiej antropologii – książce zatytułowanej Czynności umysłowe w społeczeństwach pierwotnych Luciena Lévy-Bruhla. Badacz ów stawia na początku XX wieku tezę o odmienności procesów myślowych ludzi Zachodu i członków społeczności tradycyjnych. Rekonstruowana przez niego mentalité primitive rożni się zasadniczo od umysłowości człowieka doby industrialnej. Dziki, choć myśli oczywiście przyczynowo-skutkowo, wiąże przyczynę ze skutkiem w sposób dla białego człowieka zadziwiający – można by rzec „racjonalny inaczej” czy też, jak mówi sam Lévy-Bruhl, prelogiczny. Wskazuje więc francuski antropolog specyficzne cechy myślenia prelogicznego: mistyczny charakter wyobrażeń zbiorowych, skłonność do myślenia afektywnego – poprzez emocje, dostrzeganie pomiędzy zjawiskami czy przedmiotami głębokich zależności tylko ze względu na ich podobieństwo fizyczne, a także skłonność do absolutnej animizacji świata natury. Atrybuty te pozwalają wyróżnić specyficzny typ umysłowości, wyposażony w jakże odmienną od naszej logikę, można by rzec mito-logikę – wyposażony w świadomość mityczną.
Koncept Lévy-Bruhla, choć przemawiał do potocznej wyobraźni, wzbudził niemałe wątpliwości wśród samych antropologów. Do trwającej lata dyskusji włączył się wreszcie sam Claude Lévi-Strauss, dokonując radykalnych rozstrzygnięć. W Myśli nieoswojonej, jednej ze swoich najciekawszych książek, udowodnił, że logika mitologiczna, choć oparta na odmiennych regułach, nosi wszelkie znamiona „pracy intelektualnej” – jest zdolna do uogólnień, potrafi też być niezwykle konkretna, tworzy klasyfikacje i analizuje rzeczywistość. Co więcej, klasyk antropologii zwrócił uwagę, że zdolność (a nawet skłonność) do myślenia mitologicznego, a tym samym tworzenia mitów nie została zarezerwowana li tylko dla „dzikich”, ale stanowi naturalne wyposażenie każdego człowieka, również tego „nowoczesnego” – miłośnika croissantów i porannej prasy.
Takim postawieniem sprawy popchnął Lévi-Staruss z łatwością (jak to mają w zwyczaju wielcy inspiratorzy) całe zastępy naukowców ku poszukiwaniom przejawów myślenia mitycznego w kulturze nowoczesnej. Zadanie nie było jednak łatwe – trzeba było bowiem wpierw odejść od wypracowanego przed laty i utrwalonego również w potocznej świadomości podziału: „my racjonalni” – „oni mityczno- magiczni”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.