Drogą identyfikacji z najbliższą osobą znaczącą dziecko przejmuje podstawowe schematy funkcjonowania. Naśladuje w zabawie zachowanie wartościujące, a potem wybiórczo stosuje rozwiązania podpatrzone u kogoś, kto stanowi model. Wartościowanie i wychowywanie dzieją się równocześnie.
Z kolei ocena wartościująca: „to, co zrobiłeś, jest głupie”, stosowana bardzo często, odnosi się do diagnozy potencjału intelektualnego, a nie ma waloru wychowawczego. Utrwala się jednak szybko i określenie „jesteś głupi” staje się powszechnym ewaluacyjnym stwierdzeniem używanym przez wszystkie dzieci. Utrwala się również przekonanie adresata takiej diagnozy, że rzeczywiście „jest głupi”. Negatywna ocena zachowania dziecięcego powinna kończyć się wskazaniem zachowania, które dorosły ocenia jako pozytywne, a więc wskazaniem dobra. Nie wystarczy mówić dziecku „tak jest źle”, ale trzeba pokazać, jak jest dobrze.
Nazywanie tego, co dobre, pokazywanie przykładu własnego zachowania i podejmowanie rozstrzygnięć moralnych dla dobra, nagradzanie akceptacją za dobre zachowania, są drogą uczenia stosunku dziecka do świata wartości.
W okresie dzieciństwa rozpoczyna się kształtowanie stosunku człowieka do dobra. Fundament na drodze odkrywania wartości stanowią nasze pierwsze doświadczenia wyniesione z kontaktu z osobami znaczącymi. Kolejne etapy życia to przyswajanie wartości wnoszonych przez grupy rówieśnicze, potem budowanie własnej hierarchii i konfrontacja tego, co oferuje świat z własnym systemem wartości. Znaczenie okresu dzieciństwa dla funkcjonowania w świecie wartości jest bardzo istotne, a to, jaką ofertę dorosły przedstawi dziecku, zaowocuje jego późniejszym stosunkiem do spraw najważniejszych.
Realizacja tego procesu jest silnie nacechowana wpływem kulturowym, co w ostatnich czasach ujawnia się zmianą relacji dorosły − dziecko z hierarchicznej na równoległą. Działania wychowawcze, za które dorośli ponoszą odpowiedzialność i które wraz z przekazywaniem wartości dokonują się w procesie socjalizacji, stały się mało wyraziste. Rodzice oczekują działań wychowawczych od nauczycieli, a nauczyciele w obawie przed konfrontacją z rodzicami zajmują postawę ostrożną i raczej godzą się z intuicyjnym postępowaniem dziecka niż na nie wpływają. Ten obraz relacji dziecka z dorosłym cechuje kulturę prefiguratywną, a w obszarze filozofii − postmodernizm. Dziecko zajmuje równorzędną pozycję z dorosłym i jego oczekiwanie co do rozstrzygnięcia w sprawach wartości często trafia w pustkę. Dziecko, które otrzymało od dorosłych swobodę decydowania w wielu sprawach, ma trudność w podporządkowaniu się decyzji, która z punktu widzenie dorosłego jest dla jego dobra. Zanika bezpośredni kontakt wychowawczy z nauczycielem, który ogranicza swoje oddziaływania do powiadomienia rodziców o funkcjonowaniu dziecka. Powiadomienie także nie skutkuje wychowawczo, bo rodzice reagują najczęściej obronnie i nie podejmują działań korygujących. Zanika także bezpośredni kontakt wychowawczy z rodziną, która przekazując dziecko instytucjom zmniejsza strefę wpływu i skazuje się na poczucie braku profesjonalizmu.
Rodzice zamiast ukazywać dobro, prezentują bezradność. Zamiast wychowywać, prowadzą do specjalistów. Zamiast objaśniać świat, zdają się na objaśnienie płynące z mediów. Przemiany kulturowe zaowocowały postawami konsumpcyjnymi, które czynią ludzi łatwym łupem reklamy. Wiedza o procesie wartościowania jest cynicznie stosowana dla konstruowania atrakcyjnej oferty handlowej, a podatność dziecka jest tu w pełni wykorzystywana.
Filozof amerykański Allan Bloom w taki sposób przedstawia tę sytuację: „Człowiek nowożytny zatracił zdolność do wartościowania, a zarazem swe człowieczeństwo. Samozadowolenie, konformizm, wygodne rozwiązania problemów, wszystko to wskazuje, że człowiek nie potrafi już wznieść oczu ku horyzontom, za którymi kryje się jego potencjalna doskonałość i przezwyciężenie siebie samego. Oznaką kryzysu człowieczeństwa jest nasz sposób użycia słowa „wartość”[4].
Pojawiają się pytania: ku czemu będą się kierować współczesne dzieci, co wybiorą, co będą nazywać wartością, czy kultura zmieniająca się niszczy dawne, a zaoferuje nowe wartości, czy te, które istnieją ponadczasowo, będą interesujące? Jakie skutki dla rozwoju dziecka ma pozostawienie go bez wsparcia w rozeznawaniu świata wartości?
Poruszając się w przestrzeni pytań pamiętajmy, że to właśnie czyni nas podmiotami poszukującymi orientacji wobec dobra.
Kanony wiedzy filozoficznej, socjologicznej, psychologicznej wskazują jednoznacznie, że wartościowanie jest człowiekowi potrzebne, a dorosły pełni ważną rolę wprowadzając dziecko w proces wartościowania i kształtowania jego stosunku do świata. Nawet wtedy, gdy sam popełnia błędy, nie zmienia przez to ponadczasowych standardów, które czynią świat możliwym do zniesienia. Trudne relacje dziecka z dorosłym nie są pozbawione szansy na odnalezienie drogi do wartości, a jedynie ją komplikują. Współczesny młody piosenkarz, raper Adam Ostrowski, zawiera w swoim tekście nadzieję na ponadczasową ludzką intuicję kierującą nas do dobra: (…)wierzę, że los, który wartości skąpił, w końcu sam siebie wykończy oddając to co nasze/wiesz, że każdy z nas ma patent, by nie stać się Judaszem[5]
Wanda Papugowa – psycholog, dyrektor Samorządowego Ośrodka Psychologiczno-Pedagogicznego w Krakowie
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.