Rodzina na walizkach

Niedziela 25/2010 Niedziela 25/2010

Przez sześć lat naszego członkostwa w Unii Europejskiej kraj opuściło ponad 2 miliony Polaków.

 

Czy można coś zrobić?

Ośrodki pomocy społecznej starają się przekonywać matki do pozostania w kraju. Próbują pomagać im w znalezieniu pracy, informują o wszelkich możliwych formach pomocy. Specjaliści tam pracujący tłumaczą, że rozstaniem mogą wyrządzić dziecku wielką krzywdę. Część kobiet udaje się przekonać, zostają, wciąż jednak są takie, które decydują się na wyjazd. Wierzą, że zaoferowana za granicą praca rozwiąże wszystkie ich problemy. Przygniecione brakiem pieniędzy, zadłużone i pozostawione same sobie, decydują się na to ekstremalne rozwiązanie dla swojej rodziny: wyjeżdżają.

Zjawisko masowej emigracji pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje rodzinne, społeczne i ekonomiczne dla całego kraju

Z listu Episkopatu Polski o duszpasterstwie emigracji, Warszawa, 2006 r.

 

„Pryskajcie” razem - Ks. prał. Stanisław Orzechowski:

– Emigracja nie jest niczym nowym, ludzie emigrowali z różnych powodów. I nie trzeba sięgać daleko: już Święta Rodzina była zmuszona do nagłej i szybkiej emigracji, gdyż kraj, w którym żyła, nie był dla niej bezpieczny. Św. Józef usłyszał wskazanie we śnie: Zabieraj Matkę i Dziecko, i „pryskaj” do Egiptu. Jest to także wskazanie dla tych wszystkich rodzin, które podejmują ryzyko trudu emigrowania dziś. Wskazanie brzmi jasno: Zabieraj Matkę i Dziecko. Wszystkim młodym małżeństwom, wyjeżdżającym dziś, aby pomóc finansowo swojej rodzinie, to powinno dać do myślenia. Decyzja o rozłące, nawet pozornie uzasadnionej, jest bowiem, w przypadku małżeństwa zawsze ogromnym ryzykiem, i jest to często próba ponad siły. Mąż wyjeżdża, żona zostaje tutaj, z dzieckiem albo z dziećmi, i rozpoczyna się dramat. Nie chodzi o zdradę, o to, co najgorsze, choć i z takim następstwem należy się liczyć. W przypadku małżeństwa każda dłuższa rozłąka to ryzyko, to wystawianie się na próbę, której zakończenia nie możemy przewidzieć. Jeżeli więc musicie – „pryskajcie” razem. Doradzam, aby na początku, na krótko, wyjechał mąż, rozejrzał się w sytuacji, zapewnił start, a potem, jak najszybciej, kiedy będzie już choćby „kurza stopka” dla tego nowego domu, niech dołączą żona i dzieci. Rodzina musi być razem. Rodziny korespondencyjne, telefoniczne, dziś mejlowe, nie trwają długo. Wkrada się jakieś pęknięcie, a odległość i rozłąka je pogłębiają. Dlaczego? Bo to wspólna codzienność jest budulcem rodziny, a emigracja może ten budulec nadwątlić, zadziałać jak wciąż spadające krople wody na zaprawę murarską. Potem ogląda się tylko ruiny początkowo pięknej budowli. Nie mówię: nie wyjeżdżać. Mówię raczej: róbcie jak Święta Rodzina – „pryskajcie” razem.

Wysłuchała: AB

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...