Grali na wszystkich kontynentach w najbardziej prestiżowych salach koncertowych. Ale też na łące i dworcach kolejowych. Zagrali blisko sto prawykonań. Wylansowali kilkunastu kompozytorów, mających dziś światową renomę.
... wielka
Czas wojny Grzegorz Fitelberg spędził w Argentynie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Do Polski powrócił w 1947 r. Wprawdzie orkiestra już z końcem marca 1945 r. dała swój pierwszy koncert, lecz w składzie znacznie uszczuplonym przez wojnę. I nie w zburzonej Warszawie, ale w katowickiej rozgłośni radiowej, oddanej do użytku jeszcze przed wojną. W tamtym czasie była to najnowocześniejsza rozgłośnia radiowa w Polsce. Wraz z tym pierwszym koncertem orkiestra została uznana za jedyną reprezentacyjną orkiestrę radiową. I tak pozostało do dziś. Do przyjazdu założyciela orkiestry kierował nią Witold Rowicki. Dwa lata później, już pod kierownictwem Grzegorza Fitelberga, orkiestra została przemianowana na Wielką Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia.
Podobnie jak przed wojną, również tuż po niej na pulpit dyrygencki powracają zarówno polskie kompozycje, jak i utwory zagranicznych twórców. Pod batutą Fitelberga debiutuje swoimi kompozycjami wybitna skrzypaczka i kompozytorka Grażyna Bacewicz. Na wykonanie każdego utworu może liczyć Witold Lutosławski. Śmierć Grzegorza Fitelberga w 1953 r. nie doprowadziła do rozpadu czy dekompozycji orkiestry. Zadbał o to sam jej twórca, który jeszcze przed śmiercią wyznaczył na swojego następcę młodego dyrygenta – Jana Krenza, który prowadził orkiestrę do licznych sukcesów przez czternaście lat.
Kolejni dyrygenci Wielkiej Orkiestry Symfonicznej, od 1968 r. nie tylko radia, ale i telewizji, to kolejne wybitne postaci na światowej scenie muzycznej, m.in.: Jacek Kaspszyk, Jerzy Maksymiuk, Krzysztof Penderecki, Tadeusz Strugała. Muzycy Wielkiej Orkiestry występowali również pod gościnną batutą światowej sławy kilkudziesięciu dyrygentów, m.in.: Davida Amosa, Maurizio Beniniego, Leonarda Bernsteina, Emina Chaczaturiana. Orkiestra jest też ciągle zapraszana do najbardziej ekskluzywnych sal koncertowych na świecie, m.in.: Carnegie Hall w Nowym Jorku, St. David’s Hall w Cardiff, Teatro Regio w Turynie, Filharmonii w Kolonii czy Monachium.
... narodowa
Z orkiestrą, oprócz wybitnych wykonań, związane są przedsięwzięcia muzyczne inicjowane w kraju. Należą do nich nie tylko wielotygodniowe czy wielomiesięczne tournée po świecie z polską muzyką, ale też zaznajamianie słuchaczy z całością kompozytorskiego dorobku wybranego muzyka – zarówno wieków minionych, jak i współczesnych: Henryka Mikołaja Góreckiego, Krzysztofa Pendereckiego czy Wojciecha Kilara. Na sześćdziesięciolecie ucieczki Wojciecha Kilara z okupowanego przez Sowietów Lwowa orkiestra zorganizowała tournée z muzyką kompozytora pod wspólnym tytułem: „Pociąg do muzyki Kilara”. – W 2004 r. pojechaliśmy do Lwowa specjalnie wynajętym pociągiem, który zamienił potem podwozie na szerokie tory – opowiada Joanna Wnuk-Nazarowa. – Graliśmy w katedrze polskiej we Lwowie „Missa pro pace”. Wracając, prezentowaliśmy muzykę Kilara na wszystkich stacjach kolejowych, gdzie zatrzymywał się z matką podczas ucieczki. W Medyce graliśmy na łące nieopodal torów zamienianych z wąskich na szerokie.
To właśnie tam wyszedł do nas ksiądz proboszcz z całą wsią. Po raz pierwszy byli na koncercie symfonicznym granym na żywo. Przyszli do nas z miodem. Później graliśmy na dworcu w Rzeszowie, bo tam Kilar spędził pierwsze lata. Następnie graliśmy „Exodus” w Krakowie, gdzie jakiś czas mieszkał. Następnie pojechaliśmy na Jasną Górę, z którą Wojciech Kilar, jako człowiek głęboko religijny, jest bardzo mocno związany. Tam graliśmy jego utwory sakralne. Ten „Pociąg do muzyki Kilara” był niezwykle ciekawym doświadczeniem. Zapisaliśmy na DVD koncert z katedry lwowskiej. I na tym filmie widać, jak jest ona niezwykle piękna. Ta ciemna zazwyczaj katedra była po raz pierwszy rozświetlona dla celów telewizyjnych i dzięki temu widać freski pomieszczone na plafonach: sceny z życia Maryi.
Orkiestra nadal za swój misyjny obowiązek uważa prezentację dorobku młodych polskich kompozytorów. Nie tylko podczas „Warszawskiej jesieni”, ale również na organizowanym przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia „Festiwalu prawykonań – Polska muzyka najnowsza”, gdzie, m.in. Justyna Kowalska, Paweł Mykietyn, Karol Nepalski czy Aleksander Nowak, mają możliwość po raz pierwszy prezentować swoje dzieła. – Chcemy pokazać, co kompozytorzy mają dzisiaj do zaproponowania. Bo o ile nasi uznani twórcy nie mają problemów z prawykonaniem swojego dzieła, o tyle młodsi koledzy mają z tym kłopot.
I to duży – wyjaśnia dyrektor orkiestry. – Jak ktoś napisze utwór na wielką orkiestrę symfoniczną, to musi znaleźć taką, która by go wykonała. Odkąd prawa autorskie są obwarowane także dla kompozytorów, to okazuje się, że kij ma dwa końce. Filharmonie mówią, że nie stać ich na granie współczesnej muzyki, bo trzeba płacić tantiemy twórcom, a przecież nie wiadomo, jak dzieło zostanie przyjęte. I powstaje błędne koło. Oni nie grają, bo tantiemy za drogo kosztują. Twórcy zaś nie dostają tantiem i nie mają z czego żyć. A nie mogą się ich zrzec, bo nie pozwala na to prawo. Imają się więc różnych zajęć, by móc tworzyć. Bywa, że ze szkodą dla swojej twórczości. Na szczęście, państwo wspiera młodych twórców i nasza orkiestra podejmuje się grania również ich kompozycji.
W 2005 r. Wielka Orkiestra Polskiego Radia i Telewizji została przemianowana na „Narodową”. Jej najbliższe plany to wielkie tournée statkiem z utworami Chopina, a także muzyków skandynawskich po krajach północnoeuropejskich. Potem trasa koncertowa odbędzie się szlakiem podróży Chopina, którą odbył w latach 40. XIX wieku z Francji do Londynu. Orkiestra zaprezentuje podczas tego wyjazdu m.in. dzieła wybitnego polskiego kompozytora Romana Maciejewskiego. W Polsce niemal nieznanego, zmarłego w Göteborgu w 1998 r.
* Cytaty pochodzą z: Leon Markiewicz, „Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia”
Sprostowanie
W artykule red. Mateusza Wyrwicha, zamieszczonym w wydaniu „Niedzieli” z 20 czerwca br., znalazłem ważną nieścisłość. Bohaterka artykułu – Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia otrzymała zaszczytny tytuł Narodowej nie w 2005 r., lecz siedem lat wcześniej, i było to zasługą wieloletnich starań jej ówczesnego dyrektora naczelnego i artystycznego Antoniego Wita, najdłużej sprawującego tę funkcję w WOSPR/NOSPR (18 lat), a pominiętego (chochlik?) przy wymienianiu dyrygentów orkiestry. Od 2002 r. Maestro Antoni Wit zajmuje analogiczną pozycję w Filharmonii Narodowej.
Serdecznie pozdrawiam – Jerzy Noworol Kierownik Działu Promocji Filharmonii Narodowej
OD AUTORA
Rumienię się za ten błąd. Napisałem, że nazwa WOSPR na NOSPR została zmieniona w 2005 r. W rzeczywistości zaś archiwalia mówią, że formalnie – prawnie decyzją Ministra Kultury – nastąpiło to 7 lutego 1999 r. Wyjątkowo niefortunnie wypadło też pominięcie Pana Antoniego Wita, który kierował orkiestrą przez osiemnaście lat. Serdecznie przepraszam.
Z wyrazami szacunku – Mateusz Wyrwich
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.