„Kroczyć razem z ubogimi, odrzuconymi w świecie, zranionymi w swej godności, w misji pojednania i sprawiedliwości” – tak brzmi druga z czterech Uniwersalnych Preferencji Apostolskich Towarzystwa Jezusowego na lata 2019–2029, na temat której chciałbym się podzielić czterema myślami.
Wspólna droga do Boga
Starając się wniknąć głębiej w treść tej preferencji, warto podkreślić, po pierwsze, że jest druga… Jej miejsce wydaje mi się znaczące, ponieważ obecne preferencje, inaczej niż to miało miejsce w przypadku pierwszych preferencji z roku 2003, opublikowanych przez ówczesnego generała, ojca Petera Hansa Kolvenbacha, są bardziej uporządkowaną syntezą strategii zakonu niż wskazaniem kilku istotnych, ale luźno ze sobą powiązanych obszarów działalności. Proces, który doprowadził w bieżącym roku do publikacji nowych preferencji, został zapoczątkowany podczas 36. Kongregacji Generalnej, czyli w listopadzie 2016 roku. Do chwili ich ogłoszenia przez wybranego podczas tejże Kongregacji ojca generała Arturo Sosę SJ upłynęło więc ponad dwa lata. Zespół znanych z prospołecznego nastawienia jezuitów zdecydował w tym długim procesie, że sprawa ubogich, odrzuconych i poniżonych w tym świecie ma w przygotowywanym dokumencie wybrzmieć z całą mocą, ale po wskazaniu, że zakon chce „wskazywać drogę do Boga przez Ćwiczenia duchowe i rozeznanie”. To nie znaczy, że pobożność przesłania jezuitom solidarność. Przeciwnie. Dla wszystkich potrzebujących naszej solidarności to dobra wiadomość: wszelkie formy sprawiedliwości chcemy realizować jako wspólną drogę do Boga wypływającą w sposób konieczny z naszej wiary.
Dla praktyki apostolskiej – dla sposobu prowadzenia szkół, działalności medialnej, pracy z ubogimi czy uchodźcami itp. – kwestia powyższa ma ogromne znaczenie. Kiedy w 1975 roku 32. Kongregacja Generalna, zwołana pod przewodnictwem ojca generała Pedro Arrupe, wydała dokument pt. Nasza misja dzisiaj: Służba wierze i promocja sprawiedliwości, zasada „wiary i sprawiedliwości” była przedmiotem wielu kontrowersji. Jezuici bywali oskarżani o to, że podkreślając rolę miłości, umniejszają rolę wiary w taki sposób, jakby nauka dotycząca Boga, Kościoła czy wyrazów i form pobożności była tylko dodatkiem do uczynków miłości czy wręcz obciążeniem utrudniającym ich realizację (obecnie na przykład w stosunku do osób LGBT). Uniwersalne Preferencje Apostolskie ukazują i podkreślają rzeczywiste podejście jezuitów do kwestii wiary: „wiara i sprawiedliwość” są nierozłączne, nie można ich rozdzielić, realizując na przykład samą sprawiedliwość z pominięciem wiary lub odwrotnie. Dokument mówi o tym także wprost: „Niezbędnym warunkiem do tego, byśmy stali się towarzyszami drogi w stylu Jezusa, w bliskości z ubogimi, jest «głoszenie Jego Ewangelii nadziei niezliczonej rzeszy ubogich zamieszkujących dzisiaj nasz świat»”[1]. Nie oznacza to, rzecz jasna, że solidarność z kimkolwiek potrzebującym jest uwarunkowana tym, czy człowiek taki zgodzi się odprawić Ćwiczenia duchowe lub nawet czy jest gotowy na głoszenie mu Chrystusa. Uniwersalność naszych preferencji oznacza, że jesteśmy gotowi kroczyć z ubogimi, odrzuconymi czy poniżonymi osobami każdej kultury i religii, jednak nie rezygnujemy przy tym z nadziei i – we właściwym momencie – z zachęty do zmierzania ku Bogu drogą, którą wskazują Ćwiczenia duchowe i rozeznanie.
Wspólnota ludzi równych
Po drugie, warto, myślę, wskazać na to, jak druga z Uniwersalnych Preferencji Apostolskich jest sformułowana. „Kroczyć razem z…” to nie jest to samo co na przykład „walczyć z biedą, odrzuceniem i poniżeniem”. Sformułowanie to nie dotyczy zjawisk czy idei. Mówi o relacji ludzi z ludźmi; o wspólnym życiu – krok za krokiem i dzień za dniem. Jest w swojej formie dalekie od ideologii prawicowej, lewicowej czy jakiejkolwiek innej, w których koncepcje i wizje liczą się bardziej niż konkretni ludzie i sytuacje. To jest właściwa forma katolickiej nauki społecznej. Co więcej, to „kroczenie razem” chroni przed niebezpieczeństwem traktowania kogokolwiek z góry. Nie ma tu „pochylania się nad…”, nie ma „okazywania współczucia” czy czegokolwiek, co faktycznie wywyższałoby miłosiernego względem tego, który miłosierdzia potrzebuje. Solidarna miłość w czystej formie dba o to, by człowieka tkwiącego w jakimkolwiek poniżeniu lub odrzuceniu podnieść do pozycji towarzysza i partnera, dając mu poczucie przynależności do wspólnoty ludzi równych wobec Boga i względem siebie.
Słowo „kroczyć” nadaje też całej tej sytuacji charakter dynamiczny, charakter postępującej zmiany. Razem kroczymy w jakąś stronę. Pomagamy sobie określić cel, środki do celu i wyruszyć z miejsca, do którego być może się przyzwyczailiśmy, które stało się jednocześnie kryjówką i więzieniem. Może czyjeś ubóstwo, wykluczenie i poniżenie, a może przeciwnie – bezpieczeństwo, sytość, dobre „zamontowanie” w systemie, dobra pozycja wcale nie pomagają w podniesieniu się do jakiejkolwiek drogi. Może mamy już „najmojszą” prawdę i „jakie takie” życie (choć zdrowie nie zawsze dopisuje), a za drogę to już bardzo dziękujemy. Jedynie świadomość, że jednak są tacy, którym można byłoby pomóc, tylko idąc choć kawałek razem z nimi, może uratować nas przed zbliżającą się chwilą, kiedy krzykniemy: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu” (Łk 16,24). Mowa oczywiście ciągle o nas – jezuitach… Dla nas właśnie druga z preferencji jest sformułowana w taki sposób, który daje do myślenia i inspiruje do działania.
Oczywiście, że każdy z nas miał jako jezuita wiele kontaktu z ubogimi, odrzuconymi i poniżonymi. Od „prób” nowicjackich przez apostolat podczas studiów, magisterkę i trzecią probację kontakty te są wpisane w strukturę zakonu. Choć nie każdy pracuje w instytucjach, które jak Jezuickie Centrum Społeczne „W Akacji” czy Centrum Arrupe prowadziło lub prowadzi osobne projekty poświęcone takim ludziom, to wielu z nas pracuje z nimi przy okazji zwykłej posługi w kościele, na katechezie, ze studentami czy dorosłymi. Nie chodzi tu przecież o to, by zamknąć uczelnie czy redakcje niezaangażowane bezpośrednio w takie dzieła, ale o to, by czynić te dzieła w sposób właściwy ich charakterowi narzędziami „misji pokoju i sprawiedliwości”.
Zainteresować się i zrozumieć
Po trzecie, i tu wypadnie mi zagłębić się nieco szerzej w tekst Preferencji, ojciec generał stawia przed nami kwestię rozumienia ubóstwa, procesów wykluczenia i pozbawienia godności. To wątek, który powinien nas, zwłaszcza w Polsce, nieco zaniepokoić. Powinien, ponieważ w kwestiach społecznych w ogromnej mierze, także jako jezuici, bywamy ludźmi, którzy albo „nie interesują się polityką” (jakby kwestie społeczne i polityka były tym samym), albo mają gotowe odpowiedzi („Totalna opozycja”, „Pisiory”, „Unia”, „dyktatura” etc.). Albo wiemy, co nie gra, albo nas to nie interesuje. Tymczasem ojciec generał pisze: „Towarzyszenie zubożonym zobowiązuje nas do ulepszenia naszych studiów, analiz i refleksji, by dogłębnie zrozumieć ekonomiczne, polityczne i społeczne procesy rodzące tyle niesprawiedliwości i wnieść wkład w tworzenie alternatywnych wzorców”. I nieco dalej, w części odnoszącej się już nie tylko do kwestii ubóstwa, ale do całości dokumentu: „Jednocześnie, aby odpowiedzieć na wyzwanie zawarte w Uniwersalnych Preferencjach Apostolskich, musimy jeszcze bardziej niż kiedykolwiek dbać o głębię intelektualną, jakiej domaga się nasz fundacyjny charyzmat i tradycja, i która towarzyszy niezbędnej głębi duchowej”.
Hans Rosling, profesor zdrowia publicznego w Instytucie Karolinska i dyrektor Fundacji Gapminder (www.gapminder.org), od lat pokazuje, jak bardzo wyobrażenia zachodniej inteligencji dotyczące między innymi kwestii biedy i warunków życia na świecie różnią się od rzeczywistości. Za sprawą polegania na rozpowszechnionych anachronicznych opiniach nasze wyobrażenia na temat Afryki, Azji, ale także sytuacji ubogich czy odrzuconych w Europie i w Polsce są bardziej fałszywe niż gdybyśmy dawali w tych kwestiach przypadkowe odpowiedzi na przykład na podstawie rzutu monetą. Jaki procent ludzi na świecie ma obecnie dostęp do elektryczności? 20, 50 czy 80 procent? Moja odpowiedź brzmiała 50 procent. Podobnie jak w przypadku dwóch trzecich odpowiedzi w teście Roslinga nie miałem racji, tak zresztą jak znaczna większość osób z wyższym wykształceniem. Prawidłowa odpowiedź to 80 procent. Jakie są najważniejsze przyczyny ubóstwa w Polsce? Jakie duże grupy w naszym społeczeństwie są narażone na wykluczenie społeczne? Co to jest polska współpraca rozwojowa, jakie organizacje się nią zajmują i czy pomagają głodnym w Afryce?
W kwestiach społecznych nasza świadomość pozostaje często na poziomie pomocy w Szlachetnej Paczce lub dyskusji, czy żebrzącym należy dawać pieniądze. To nie złe chęci, ale brak świadomości co do tego, w jaki sposób rzeczywiście można „kroczyć razem z ubogimi, odrzuconymi w świecie, zranionymi w swej godności, w misji pojednania i sprawiedliwości”, zwykle są przyczyną tego, że cały ten temat nie jest naszą mocną stroną. I choć nie tak wiele wysiłku trzeba włożyć w to, by dowiedzieć się, jakie są choćby lokalne problemy oraz rozwiązania, to świat, w którym mamy „razem kroczyć” w ramach drugiej preferencji, pozostaje dla nas często terra incognita.
Apostolska bezinteresowność
Tutaj więc jest wreszcie miejsce na „po czwarte”. Istotą wyzwania w pracy z „ubogimi, odrzuconymi w świecie, zranionymi w swej godności” jest dla nas, moim zdaniem, kwestia prestiżu. Tutaj jest zasadnicze miejsce na „osobiste, wspólnotowe i instytucjonalne nawrócenie”, którego potrzebę w wyraźny sposób podkreśla dokument. Nie wydaje mi się, abyśmy jako jezuici, czy to osobiście, wspólnotowo czy instytucjonalnie, byli szczególnie chciwi na pieniądze. Osobiście nie sądzę, byśmy byli niemoralni, rozpici czy zaplątani w jakieś inne przypisywane duchownym grzechy, by było to szczególną przeszkodą w realizowaniu drugiej preferencji. Po dwudziestu sześciu latach w zakonie istnieje raczej niewielkie prawdopodobieństwo, że moje poglądy w tej sprawie jakoś zasadniczo się zmienią. Poważnym wyzwaniem wydaje mi się natomiast pycha, z której nie wyłączam siebie.
To, co niesie ze sobą prestiż, daje też energię do działania. Bez widoków na to niewiele się chce ponad to, co należy do obowiązków. Bez nadziei na prestiż pozostajemy leniwymi konsumentami Internetu lub telewizji. „Kroczenie z ubogimi” tylko w przypadku niewielu osób zostaje dostrzeżone, natomiast krytyczny względem Kościoła, wrogów Kościoła, polityków jednej czy drugiej strony artykuł, choćby post na Facebooku może dawać swoisty prestiż i satysfakcję zaistnienia jako „wojownik” walczący z systemem. Tysiąc widzów „filmiku” na YouTube to też coś. Kilka godzin spędzonych z nieznaczącymi nic w tym świecie ludźmi, którzy nie są w dodatku moją rodziną, to żadna atrakcja. Czysta apostolska bezinteresowność. Samo „bycie dla innych”. To jest trudne wyzwanie wypływające dla jezuitów z drugiej spośród Uniwersalnych Preferencji Apostolskich.
A może nie tylko z preferencji i nie tylko dla jezuitów?
Rafał Huzarski SJ (ur. 1974), teolog, teatrolog, dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe w Warszawie, wcześniej wieloletni duszpasterz akademicki w Lublinie i Toruniu.
[1] Umieszczony w cudzysłowie cytat pochodzi z dokumentów 35. Kongregacji Generalnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.