Cierpimy dzisiaj w Kościele na manko duchowego kapitału. Ale czy gdybyśmy mogli sformułować życzenie, prosilibyśmy o wiarę?
Bóg wierzy w człowieka
Czy wiara jest postawą rozumną?
Do tej pory nasze rozważanie przebiegało wertykalnie, od dołu ku górze, koncentrując się na człowieku i jego drogach wiary. Ten kąt widzenia sprawy należy jednak poszerzyć o odgórną perspektywę. Kiedy zapytamy, co przez „wiarę” rozumie Biblia, dokonamy specyficznego odkrycia.
Zarówno w Biblii Hebrajskiej, jak i w Nowym Testamencie pierwszorzędnym podmiotem wiary nie jest człowiek, który wierzy w Boga, lecz – jak paradoksalnie by to nie zabrzmiało – Bóg, który wierzy w człowieka.
Bóg wierzy człowiekowi, Bóg darzy człowieka zaufaniem. I dlatego wiele mu powierza i spodziewa się po nim wielkich rzeczy. W Starym Testamencie Bóg zawiera z człowiekiem Przymierze, powstaje więc obustronna więź zaufania; czyniąc człowieka partnerem Przymierza, Bóg liczy na udany alians wspólnego ryzyka, swego rodzaju joint venture. Podejmuje to ryzyko wiedząc, że my nie jesteśmy partnerami godnymi najwyższego zaufania, na których bez reszty można budować. Czy Bóg działa nieroztropnie, kiedy w nas wierzy? Czy w rzeczy samej robi z nami dobry interes? Skąd Bóg czerpie swe zaufanie do nas?
Wiemy z własnego doświadczenia, jak fundamentalne znaczenie dla człowieczego rozwoju ma przeżycie głębokiego zaufania. Być może wśród Żydów jest tak wielu geniuszów – podobno 1/4 lub nawet 1/3 laureatów Nagrody Nobla to Żydzi – ponieważ wiele żydowskich matek wierzy, że ich dzieci są geniuszami. Niewiarygodne znaczenie ma fakt, kiedy u podstaw ludzkiej egzystencji spoczywa wielkie zaufanie. Rozwój człowieka dojrzewa w miarę jak my, ludzie, już w dzieciństwie doświadczamy błogosławieństwa, doświadczamy, że nam się ufa: „Spodziewam się po tobie, że ty to potrafisz”. Nade wszystko jednak ważna jest domniemana wiedza, że ja jestem chciany, kochany. Poczucie to darzy zaufaniem i świadomością bezpieczeństwa.
I oto: rdzeń chrześcijańskiej wiary stanowi przekonanie, że ja jestem chciany, lubiany, afirmowany. Najsławniejszy jest ten wers z Proroka Izajasza, kiedy Pan mówi: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu (...), a nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15).
Na kredyt
Czy zasługujemy na takie zaufanie?
Wielu ludzi cierpi na ostry brak poczucia własnej wartości. Zbyt często mówiono im, że do niczego się nie nadają. W swoim joint venture Bóg posunął się bardzo daleko. W pewnym sensie sam wystawił za nas dokument zaufania. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg stał się Człowiekiem. W święta Bożego Narodzenia nie chodzi o solenną muzykę wielkoświątecznych dzwonów i strojne drzewko, święcimy Narodzenie Chrystusa. Ryzyko gwarancji Bóg podjął za nas. Ryzyko opłacił z góry. Jest to ryzyko krzyża. He payed the bill. A jeżeli Bóg nam ufa bezgranicznie, wierzy w to, że i my potrafimy wiele.
Wiara chrześcijańska wspiera się na tym wielkim zaufaniu, jakim Bóg darzy człowieka. Wiąże się z tym wymieniony już typ obcowania Boga z nami: ufa nam i dlatego wierzy, że i my potrafimy zdziałać bardzo wiele.
Najważniejszą przypowieścią Nowego Testamentu jest zapewne opowiadanie o talentach (Mt 25, 14-30). Bogaty człowiek wyruszał w daleką podróż i powierzył swój majątek trzem zarządcom. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden. Zawrotna suma: około miliona euro. Znamy dalszy ciąg historii. Zatrzymujemy się przy trzecim słudze, który swój milion schował do przysłowiowej pończochy i pieniądze zakopał. Bogaty, wróciwszy z rejsu, udziela mu ostrej nagany: „Powinieneś był oddać moje pieniądze bankierom, a ja byłbym z zyskiem odebrał swoją własność” Mt (25, 27).
Jezus z naciskiem pragnie podkreślić, że Bóg bezgranicznie stawia na człowieka. Pierwsi dwaj dobrze zainwestowali. Trzeci zawiódł na całej linii. Jaki jest sens tego opowiadania? W oczach Boga jesteśmy godni kredytu. On w nas wierzy! Wiemy wszyscy, jak boleśnie ugodzić może moment, kiedy głębokie zaufanie legnie w gruzach. Co wtedy począć, gdy zaufanie zostanie zawiedzione? Orędzie Jezusa jest jasne: Trzeba „się nawrócić”. Pierwsze kazanie Jezusa brzmi: „Bliskie jest królestwo Boże: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). Drobna uwaga: Jezus nie mówi: Nawróćcie się, lecz „nawracajcie się!”. Nawrócenie jest procesem ciągłym, pracą zadaną człowiekowi na całość życia.
***
Medytację tę niech zamknie strzelisty akt modlitwy: Boże, jesteś tak blisko nas, my jednak niemal Ciebie nie znamy. Swoim słowem zabiegasz o nasz posłuch i nasze serce, ale my przechodzimy nad nim do porządku. Pragniesz nas przemienić mocą Twego Ducha, lecz my jesteśmy jakby sparaliżowani opieszałością i lękiem przed ludźmi.
Obdarz nas radością, która jak ziarno gorczycy w zarodku kryje w sobie wszystko. Przechwyć nasze serce, wypełnij naszą pustkę, ożyw naszą ospałą nadzieję, uczyń nas gotowymi na przyjmowanie i doprowadź Twe słowo ku stokrotnym plonom.
Ks. prof. Alfons Józef Skowronek (ur. 1928) jest jednym z najwybitniejszych polskich teologów, emerytowanym wykładowcą UKSW, ekumenistą, członkiem redakcji międzynarodowego pisma „Concilium”. Ma w dorobku ponad 500 artykułów i 18 książek, m.in. „Aniołowie są wśród nas”, „Kim jest Jezus z Nazaretu?”, „Kościół w burzliwych czasach”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.