Szczęście utracone

Niedziela 2/2011 Niedziela 2/2011

Każdego roku co najmniej 40 tys. matek w Polsce przeżywa dramat utraty swojego dziecka w okresie ciąży lub w trakcie porodu. Ten bolesny fakt bywa pogłębiany przez niezrozumienie otoczenia i okrywany zasłoną milczenia

 

– Po kilku dniach przyleciał do kraju mój mąż – opowiada Lidia. – Poszliśmy razem na cmentarz. Wtuleni w siebie, staliśmy chwilę w ciszy i tylko łzy spływały po naszych policzkach... Zapaliliśmy znicze, pomodliliśmy się i wróciliśmy do domu. Wiedzieliśmy już wtedy, że coś trzeba zmienić. Nie minęły dwa miesiące i mój mąż wrócił do kraju na stałe. Od mojego pobytu w szpitalu minęło kilka miesięcy. Nowy, 2007 r., nowe wyzwania, nowe wołanie Pana Boga przez słowa: „Przypatrzcie się powołaniu waszemu”. Odczytaliśmy je jako konkretny głos do nas. Jeszcze nigdy nie było to dla nas takie wyraźne. Zdecydowaliśmy się jeszcze raz podjąć trud rodzicielstwa i Bóg nam pobłogosławił. Tym razem postanowiliśmy nie mówić nic nikomu, szczególnie dzieciom, przynajmniej aż do chwili, gdy u maleństwa zacznie bić serduszko. Ciąża rozwijała się prawidłowo – mogliśmy podzielić się naszą radością z dziećmi. I tutaj moje zaskoczenie – pierwsze słowa córki: „Czy dzidziuś będzie żyć?”. Odpowiedziałam jej, że nie wiem, że jeżeli Pan Bóg zechce, to tak. Nie było łatwo. Ciągłe oczekiwanie i obawy, czy nasze dziecko się urodzi, czy też dołączy do Maksymiliana Marii – i nieustanna modlitwa, zarówno nasza, jak i naszych bliskich i przyjaciół. Teraz wiem, że dzięki modlitwie i Eucharystii potrafiłam zupełnie zdać się na Pana Boga. Zaufałam Mu i pogodziłam się z Jego wolą – prosiłam Go tylko o siłę, żebym potrafiła unieść to, co mi da.

Ma swoje miejsce

W październiku 2007 r. urodził się nasz synek, a po 17 miesiącach witaliśmy kolejne maleństwo w naszej rodzinie. Teraz nasz dom wypełnia ich śmiech, a nasze serca – radość. Nie zapominamy o Maksymilianie Marii – ma miejsce w naszej pamięci, sercach i – co równie ważne – na cmentarzu. Jest z nami. Tamte wspomnienia ze szpitala i z całego tego okresu już mniej bolą, ale ciągle tkwią wyraźnie w mojej pamięci. Wszystko było dla mnie wtedy takie trudne i takie niepojęte. Uważałam, że Pan Bóg coś mi dał, coś pokazał, obiecał i... zabrał. Teraz wiem, że On zawsze wynagradza – co najmniej podwójnie – tylko trzeba Mu całkowicie zaufać, odczytać Jego wolę i poddać się jej. Niestety, nie zawsze tak potrafię, bo po ludzku to czasami takie trudne, wydawałoby się – niemożliwe...

Trudno znaleźć odpowiednie słowa, stając obok ludzi dotkniętych tak bolesną stratą, jaką jest odejście ich dziecka. Chcemy jednak przynajmniej trwać przy Was w milczącej modlitwie, dzieląc Wasz ból i budując nadzieję na spotkanie ze Szczęściem Utraconym – w domu Ojca.

Wszystkim, którzy poszukują zrozumienia własnej straty lub straty poniesionej przez przyjaciół czy krewnych, polecam znakomitą zbiorową pracę wydaną przez wydawnictwo „W drodze” pt. „Poronienie. Zrozumieć rodziców po stracie” oraz portale internetowe: www.dlaczego.org.pl i www.poronienie.pl.

 

W każdym dniu

poczętego

trwa ten cud

najrzadszy,

że Bogu był

potrzebny czas

pod sercem Matki

Krzysztof Rudziński

 

Pożegnać się z Dzieckiem 

„Proszę, pomóż mi pożegnać się z dzieckiem” – to myśl przewodnia Dnia Dziecka Utraconego, który był obchodzony 15 października 2010 r.

W specjalnym liście związanym z tym dniem biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski zwrócił uwagę na problem straty dziecka przed narodzeniem oraz zachęcał do udziału w organizowanym po raz drugi w Siedlcach pogrzebie dzieci nienarodzonych, które zmarły przedwcześnie w wyniku poronienia i nie zostały pochowane przez własnych rodziców. Pogrzeb odbył się 19 października w katedrze siedleckiej. Ciała dzieci spoczęły na cmentarzu Janowskim w Siedlcach.

Biskup napisał w liście o bolesnym przeżywaniu przez rodziców straty dziecka przed narodzeniem. Taka sytuacja rodzi wiele problemów na poziomie osobowości i psychiki, ale także na poziomie wiary. Rodzice zadają sobie pytanie o los swoich nienarodzonych dzieci, o ich życie wieczne, o ich zbawienie, bo przecież zmarły bez chrztu. Zdaniem bp. Kiernikowskiego, te trudne sytuacje trzeba przeżyć w świetle wiary, ufając Bożej Opatrzności, że Pan Bóg obdarza te dzieci szczęściem wiecznym.

Ksiądz Biskup wyjaśnił, że pochówek tych dzieci jest czymś naturalnym, jest przede wszystkim prawem rodziców. Może się on odbyć, gdy rodzice przedstawią stosowne dokumenty, wymagane przez prawo państwowe do pochowania ciała zmarłego.

Bp Kiernikowski wyjaśnia, jak powinny przebiegać procedury związane z uzyskaniem tychże dokumentów. Zaleca także duszpasterzom, aby byli szczególnie wrażliwi na sytuację rodziców po stracie dziecka i okazali tym rodzicom wszelką możliwą pomoc.  (Red.)

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...