Na początku było Słowo

Niedziela 11/2011 Niedziela 11/2011

O mrokach oświecenia, prawach fizyki, wielkim wybuchu i encyklice ,,Fides et ratio’’ z prof. Krzysztofem A. Meissnerem rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Jan Paweł II w encyklice „Fides et ratio” mówi, że człowiek przy pomocy rozumu dociera do prawdy, ponieważ oświecony przez wiarę, odkrywa głęboki sens wszystkich rzeczy. Czy wiara pomaga nauce? 

– Myślę, że tak, chociaż, oczywiście, nie w sensie bezpośrednim. W „Fides et ratio” jest powiedzenie, że wiara oświetla nasze poszukiwania. Ja, jako poszukujący, muszę przede wszystkim dobrze poznać przedmiot tych poszukiwań, żeby dostrzec potrzebę tego nadzwyczajnego oświetlenia… Po przyjęciu pierwotnego „tak” wiara oświetla świat, nadaje znaczenia rzeczom, które inaczej byłyby chyba trudniejsze do zrozumienia.

– Czy  współczesna fizyka nauczyła uczonych pokory?

– Cały rozwój fizyki w XX wieku, dzięki któremu bardzo wiele zrozumieliśmy – wystarczy rozejrzeć się dokoła, by to docenić – wskazał nam również, ile jeszcze nie wiemy... Jestem zresztą przekonany, że np. mechaniki kwantowej do dzisiaj nikt do końca nie rozumie.  Świetnie potrafimy się nią posługiwać, obliczać pewne wielkości do 12. miejsca po przecinku, wszystko zgadza się doskonale z obserwacjami, natomiast koncepcyjnie nierozwiązany wydaje się podstawowy problem pomiaru, a pytanie, czy my sami lub cały wszechświat jesteśmy do końca obiektami kwantowymi i w jakim sensie, pozostaje bez odpowiedzi. 

– Panie Profesorze, jaka jest dziś różnica między uczonym wierzącym a niewierzącym?

– W metodologii uprawiania nauki żadna, natomiast fizyk niewierzący, odkrywając prawo, które jest piękne, proste i eleganckie – bo tylko takie prawa mają szansę dobrze opisywać rzeczywistość – uzasadni, że prawo jest takie, ponieważ  po prostu tak je widzimy, zaś fizyk wierzący powie, że jest piękne, proste i eleganckie, ponieważ jest bladym odbiciem doskonałości Boga… Na pewno ten nasz zachwyt jest coraz większy: im głębiej poznajemy materię, a właściwie rządzące nią prawa, tym bardziej każdy, kto widzi te opisujące je równania i jest w stanie przejść przez barierę matematyki, której to wymaga, musi się  nimi zachwycić. Równania ogólnej teorii względności Einsteina są tak piękne, że przekracza to wprost możliwość jakiegokolwiek opisu i pojęcia...

–  To jak zachwyt wobec Boga?

– Jeżeli się wierzy, to tak, ale w żadnym sensie nie możemy mówić, że oto mamy dowód na istnienie Boga.

– Mamy jednak ciągle skłonność do bardzo literalnego przekładania odkryć naukowych na potwierdzanie lub zaprzeczanie istnienia Boga. Ostatnio znów wielkie podniecenie wywołuje niejaka „Boska cząstka”…

– Rozumiem powody, dla których Leon Lederman tak zatytułował swoją książkę o cząstce Higgsa, ale bardzo nie lubię tej nazwy i uważam ją za mylącą.

– Niewiele ma wspólnego z Bogiem?

–  Tyle samo, co wszystkie inne cząstki – wolę pozostać przy jedynym określeniu używanym w fizyce, czyli po prostu cząstce Higgsa. We współczesnej teorii cząstek elementarnych, czyli w tzw. Modelu Standardowym, mamy – oprócz tej teoretycznie przewidywanej, ale jeszcze nieobserwowanej cząstki – wiele dobrze już rozpoznanych cząstek, kwarków, leptonów i bozonów cechowania. Szukając dziś tej cząstki, mamy na celu raczej potwierdzenie istnienia pola Higgsa, wypełniającego (wg Modelu Standardowego) jednorodnie cały wszechświat i przez to efektywnie nadającego masę np. elektronom. W prowadzonych w CERN pod Genewą badaniach chodzi m.in. właśnie o wykazanie, że pole Higgsa faktycznie istnieje, co by oznaczało, że nasze rozumienie tej teorii jest właściwe.

– Boga i stworzenie świata chętnie kojarzymy z wielkim wybuchem… Czy to też zbyt wielkie chciejstwo?

– Myślę, że tak. Twierdzenie, że wielki wybuch w sensie tzw. początkowej osobliwości (nawet jeżeli miał miejsce, co nie jest do końca jasne) odpowiada aktowi stworzenia świata z Księgi Rodzaju, jest w moim przekonaniu nieuprawnionym mieszaniem porządków.

– Dlaczego?

– Dlatego, że gdyby się okazało, iż jednak była to nie początkowa osobliwość, ale jedynie stan o  niezwykle dużej temperaturze i gęstości, który ma historię wcześniejszą, to nagle trzeba by znowu Boga wypchnąć gdzieś dalej… Obecnie nie ma żadnej teorii, która pozwalałaby nam powiedzieć, co się działo przed chwilą 10 do minus 42 sekundy po umownej chwili 0, a nawet stwierdzić, czy w ogóle pytanie jest sensowne… Czas jest pojęciem absolutnie podstawowym, ale ciągle przez nas bardzo słabo rozumianym. Już św. Augustyn mówił, że jak mnie nie pytasz, co to jest czas, to wiem, a jak zapytasz, to już nie wiem. I jest to do dziś słuszne spostrzeżenie. Poprzestałbym więc tylko – i aż! –  na tym, że Bóg nadaje wszystkiemu znaczenie, natomiast nie miałbym śmiałości, by sytuować  Jego interwencję w jakimś konkretnym miejscu i czasie...

– Często zagląda Pan Profesor do Biblii?

– Na pewno powinienem częściej, choć oczywiście nie szukam tam bezpośrednich inspiracji naukowych, lecz raczej duchowego wsparcia, gdyż, jak już mówiliśmy, osią tego przesłania jest sfera duchowa, a nie materialna. Natomiast dla mnie, jako fizyka, niedościgłym podsumowaniem problemów, o których mówiliśmy, pozostaje genialny początek

Ewangelii wg św. Jana: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (J1,1).

Prof. Krzysztof A. Meissner– fizyk Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie teorii cząstek elementarnych, zastępca dyrektora Instytutu Problemów Jądrowych im. Andrzeja Sołtana, uczestniczy w badaniach w CERN. Wraz z grupą uczonych podpisał list  „W obronie prawdy”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...