Pielgrzymowanie to niezwykła wędrówka do miejsc naznaczonych Bożą Obecnością. Pielgrzymujemy do korzeni chrześcijaństwa, do konkretnych ziemskich przestrzeni, w których odkrywamy tajemnicę historii Zbawienia. Chcąc nieustannie udoskonalać swoją wiarę, nie możemy stać w miejscu, musimy iść naprzód, a poprzez wyruszenie w drogę i podjęcie trudów podróży otwieramy się na głos Boga. Motyw bycia w podróży występuje w Ewangelii wielokrotnie.
W ostatnim czasie niezwykłym zainteresowaniem michalickiej pobożności cieszą się: Olej Świętego Michała Archanioła, Kamień z Groty na Gargano i książeczka „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”. Wszystkie te znaki pobożności uzupełniają się wzajemnie i pokazują, że św. Michał Archanioł wcale nie zakończył swojej misji objawiania ludziom sposobów na walkę ze złem, a ostatecznie także na gorliwe podążanie za Chrystusem.
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa. Na kim jednak oprzeć jego odrodzenie po wspomnianym kryzysie? Ks. Edward Staniek odpowiada na to pytanie w oparciu o tajemnicze pojęcie ze Starego Testamentu.
W „Pasji” Mela Gibsona w momencie śmierci Jezusa z Nieba spada kropla, której upadek na Golgotę zapoczątkowuje różne zjawiska: zapadający zmrok, burzę, trzęsienie ziemi. Praktycznie wszyscy interpretują tę kroplę jako „łzę Boga”. W żadnym z apokryfów nie znalazłem takiego motywu, był więc to zapewne autorski pomysł reżysera. Faktem pozostaje natomiast, że Wcielony Bóg – Jezus nie wstydził się swoich łez. W Nowym Testamencie trzy razy jest zapisane, że zapłakał: z powodu śmierci przyjaciela Łazarza (J 11,35); nad Jerozolimą, która miała być zniszczona (Łk 19,41) oraz w Ogrodzie Oliwnym z powodu ceny, jaką trzeba było zapłacić za odkupienie ludzkości (Hbr 5,7).
Kiedy w pewnej wiejskiej parafii kaznodzieja zaczął podczas kazania głosić panegiryk na cześć obecnego tam abp. Adama Sapiehy, ten natychmiast wstał, podszedł do ołtarza i zaśpiewał Credo. Nie znosił, kiedy publicznie go chwalono. Zapewne i tytuł „Książę Niezłomny”, który do niego przylgnął, nie sprawiał mu radości.
Sztuka „Namiestnik” Rolfa Hochhutha czekała na wydanie cztery lata, bo wydawca obawiał się skandalu. Bohaterem dramatu jest młody jezuita, który próbuje przekonać Piusa XII do protestu przeciw holokaustowi. Gdy rozpoczyna się deportacja rzymskich Żydów, Pius XII odmawia – armia niemiecka ma bowiem bronić Europy przed ateistycznym komunizmem.
Święty Atanazy z Aleksandrii żył w czasach, gdy krew pierwszych męczenników Kościoła była jeszcze bardzo świeża. Prześladowania mocno zapisały się w pamięci wyznawców Chrystusa. Swoje życie wiary Atanazy rozwijał mając w pamięci tych wszystkich chrześcijan, którzy cierpieli i oddali życie, bo nie wyrzekli się wiary w Jezusa Chrystusa.
Tekst poniższy stanowi luźny zapis rozmów telefonicznych oraz długich spotkań w klimatycznym mieszkaniu Kazimierza Wiśniaka, znajdującym się na Salwatorze – cudownej dzielnicy Krakowa, gdzie czuje się atmosferę jednocześnie przedwojennego przedmieścia i Zwierzyńca – dawnej podkrakowskiej wsi.
Ostatnio bardzo drobne doświadczenie zrodziło we mnie refleksję na temat języka. Mianowicie, podczas prac domowych, w tle słyszałam film z wycinkowym dialogiem w języku angielskim. Ponieważ głos dochodził z oddali, bardziej słyszałam melodię słów wypowiadanych przez bohaterki filmu niż cały dialog. Nie mając doświadczenia obrazu z ujęć filmowych, doświadczałam tylko ich głosy – emocjonalnie. Tak się złożyło, że film rozpoczynał dialog kłótni teściowej z synową. Strzępy dialogu w obcym języku oddawały wiele negatywnych emocji: złość, zagniewanie, wzburzenie, żal i bardzo ciężką atmosferę w relacji. Mimo że był to tylko dźwięk z wymyślonego filmu, roztaczał negatywną aurę.
Niebo to „miejsce” egzystencji aniołów wiernych Bogu, a Piekło to „miejsce”, do którego strąceni zostali upadli aniołowie, nazywani przez nas demonami. Jezus zapowiedział, że będą ludzie, którzy ze względu na swe postępowanie usłyszą podczas Sądu Ostatecznego: „Idźcie precz (…) w ogień wieczny przygotowany Diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41). Przez wieki wyobrażano sobie Piekło nie tylko jako wspólne więzienie upadłych aniołów i potępieńców, ale także jako miejsce, gdzie grzesznicy są torturowani przez demony. W kulturze popularnej pojawił się jednak pomysł, że tak naprawdę zarządzaniem Piekłem zajmują się przedstawiciele… Nieba, oddelegowani tam przez Boga.