Jezus przypomina nam ważną naukę o miłości, która od Boga pochodzi, bo On jest Miłością. Mamy do czynienia z trzema formami miłości.
Bóg przymnaża wiary wcale nie na czerwonych dywanach i podczas zakrapianych biesiad czy charytatywnych koncertów – lecz w ciemnościach.
Pan Bóg ma przeogromną moc i może wszystko, oczywiście poza tym, co złe. Jest jednak ktoś, kto może z Nim rywalizować o prymat w naszych sercach. Jest ktoś, kto może Go bez większych problemów zdetronizować. Bardzo często zresztą tak się dzieje. Krótko mówiąc, Pan Bóg ma w naszych sercach potężną konkurencję – nas samych.
Na postawione w tytule pytanie należy odpowiedzieć jednoznacznie i stanowczo. Nie ma aniołów-kobiet. Podobnie jak nie ma aniołów-mężczyzn. Anioły nie są przede wszystkim ludźmi, a chociaż posiadają osobowość, to jednak obce jest im rozróżnienie ze względu na płeć. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Biblia, jak i sztuka sakralna, używają ludzkiego wyglądu, aby przedstawić istoty duchowe. I w tym wypadku sprawa nieco się komplikuje.
Każdy człowiek otrzymuje od Boga sumienie. Jest to aparat podobny do telefonu. Przez ten aparat Bóg mówi każdemu, co jest dobre, a co jest złe. Co należy czynić w danym momencie, a czego unikać.
Każde stygmaty są tajemnicą. W przypadku siostry Wandy Boniszewskiej charakterystyczne było to, że krwawienia przybierały na sile w pierwsze czwartki miesiąca, w Wielkim Poście oraz w tzw. suche dni – środę, piątek i sobotę – praktykowane w Kościele katolickim na początku każdej pory roku. Czyż to nie zadziwiające, że nawet stygmaty „wpisały się” w prawo Kościoła katolickiego?
Jestem z pokolenia osób pamiętających podręczniki do religii w szkole podstawowej, które na okładce miały napisane: „Bóg z nami”. Zmieniał się tylko dopisek o kolejnych częściach przez kolejne lata podstawówki. Jako dziecko nie uświadamiałam sobie do końca znaczenia tych słów, ale tytuł pamiętam do dziś i z całą pewnością mogę powiedzieć, że lekcje religii zaszczepiły we mnie poczucie Bożej obecności.
Poniższa lista może przydać nam się nie tylko w dyskusjach z ateistami i przeciwni-kami wiary, ale też dla pogłębienia własnej, świadomej wiary...
Wśród motywów za porzuceniem wspólnoty Kościoła można znaleźć i taki: Jestem dobrym człowiekiem. Kościół nie jest mi do niczego potrzebny. A Boga mogę spotkać w szumie lasu, na brzegu jeziora…
Pewnie nie zwrócilibyśmy na to miejsce uwagi, gdybyśmy nie znali go z ewangelicznych przekazów. Dziś to najsłynniejsza góra w okolicy…