Pielgrzymowanie to niezwykła wędrówka do miejsc naznaczonych Bożą Obecnością. Pielgrzymujemy do korzeni chrześcijaństwa, do konkretnych ziemskich przestrzeni, w których odkrywamy tajemnicę historii Zbawienia. Chcąc nieustannie udoskonalać swoją wiarę, nie możemy stać w miejscu, musimy iść naprzód, a poprzez wyruszenie w drogę i podjęcie trudów podróży otwieramy się na głos Boga. Motyw bycia w podróży występuje w Ewangelii wielokrotnie.
W ostatnim czasie niezwykłym zainteresowaniem michalickiej pobożności cieszą się: Olej Świętego Michała Archanioła, Kamień z Groty na Gargano i książeczka „Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi”. Wszystkie te znaki pobożności uzupełniają się wzajemnie i pokazują, że św. Michał Archanioł wcale nie zakończył swojej misji objawiania ludziom sposobów na walkę ze złem, a ostatecznie także na gorliwe podążanie za Chrystusem.
Współczesne dokumenty Kościoła bardzo często podkreślają potrzebę dbania o to, co nas otacza: o faunę i florę, o różne gatunki zwierząt i roślin, o cały stworzony świat – o przyrodę. Jednak można zapytać: Dlaczego? Co na ten temat mówią nam święci poprzednich wieków, także święci karmelitańscy? Czy ich podejście może być dla nas inspirujące?
Na początku w ogóle nie wiedziałem, że ksiądz może być ratownikiem górskim. Okazało się, że w Polsce jest kilku księży ratowników w różnych grupach regionalnych GOPR-u i doskonale się sprawdzają. Ta propozycja otworzyła przede mną nowe horyzonty, jeśli chodzi o moje bycie w górach, ale także jeśli chodzi o moje bycie księdzem
W „Pasji” Mela Gibsona w momencie śmierci Jezusa z Nieba spada kropla, której upadek na Golgotę zapoczątkowuje różne zjawiska: zapadający zmrok, burzę, trzęsienie ziemi. Praktycznie wszyscy interpretują tę kroplę jako „łzę Boga”. W żadnym z apokryfów nie znalazłem takiego motywu, był więc to zapewne autorski pomysł reżysera. Faktem pozostaje natomiast, że Wcielony Bóg – Jezus nie wstydził się swoich łez. W Nowym Testamencie trzy razy jest zapisane, że zapłakał: z powodu śmierci przyjaciela Łazarza (J 11,35); nad Jerozolimą, która miała być zniszczona (Łk 19,41) oraz w Ogrodzie Oliwnym z powodu ceny, jaką trzeba było zapłacić za odkupienie ludzkości (Hbr 5,7).
Kiedy w pewnej wiejskiej parafii kaznodzieja zaczął podczas kazania głosić panegiryk na cześć obecnego tam abp. Adama Sapiehy, ten natychmiast wstał, podszedł do ołtarza i zaśpiewał Credo. Nie znosił, kiedy publicznie go chwalono. Zapewne i tytuł „Książę Niezłomny”, który do niego przylgnął, nie sprawiał mu radości.
„(…) nawet dobrych kapłanów opanowała jakaś małoduszność i apatia, połączone z pesymizmem, że w dzisiejszych stosunkach i z dzisiejszym społeczeństwem nic zrobić nie można” – mówiono na zjeździe księży diecezji przemyskiej w 1921 r. Mija 100 lat od śmierci św. Józefa Sebastiana Pelczara, biskupa przemyskiego, który włożył ogromny wysiłek, by zarazić wiernych swoją energią i ufnością, że ze społeczeństwem zawsze można zrobić coś dobrego.
Miejscem, w którym mieszka Bóg, dla Żydów była świątynia. Jezus przekracza granicę świątyni i mówi: Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec (J 4,23).
Uczenie się wdzięczności jest trudną szkołą. Szczególnie, gdy czujemy się w jakimś obszarze „mocni” lub gdy nie zdajemy sobie sprawy z tego, co mamy. Póki wszystko toczy się znanym nam rytmem, jesteśmy spokojni i wydaje się nam, że sobie w życiu radzimy. Utwierdzamy samych siebie w przekonaniu, że panujemy nad sytuacją.
Księża odchodzili i będą odchodzić. Jeśli w społeczeństwie będzie więcej rozwodów, będzie i więcej odejść z kapłaństwa, bo jesteśmy z tej samej gliny ulepieni