Szpilek nigdzie nie wbijam
Mam, niestety, mocno ugruntowane wyobrażenie, że kiedy rozpoczyna się kampania samorządowa, to gdzieś tam w Warszawie partyjni sztabowcy siedzą przy ogromnym stole i wbijają szpileczki w mapę miasta: o, tu mamy swojego, tam mamy swojego, a tutaj jeszcze nie. Przy takim podejściu nie liczą się jednak sprawy ważne dla społeczności lokalnej, a jedynie wygranie kolejnego boju o strefy politycznych wpływów.