Bóg za kratkami

Tryby listopad (8/2011) Tryby listopad (8/2011)

„Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” – słowa z Listu do Rzymian są ciągle aktualne a nabierają szczególnego znaczenia w rozmowie z Gepardem. Piotr Stępniak – bo o nim mowa – to były zatwardziały kryminalista. Przesiedział w więzieniach prawie 24 lata m.in. za handel bronią, udział w zorganizowanej grupie przestępczej i rozboje. Dzisiaj jeździ po Polsce i pokazuje, że można żyć inaczej, a miłość do Boga potrafi zmienić każdego.

 

Twierdzi Pan, że więzienie jako kara i sposób resocjalizacji nie istnieje.

– Powiem więcej, więzienie potęguje demoralizację. Jeżeli ludzie w swoich celach mają telewizory, PlayStation, komputery i wiele innych „udogodnień”, to po co maja się zmieniać? Człowiek w więzieniu powinien poczuć konsekwencje swojego czynu i mieć możliwość zastanowienia się nad swoim życiem, w przeciwnym razie nigdy się nie zmieni. Najgorszym błędem jaki popełniono w systemie, było pozbawienie ludzi pracy. Obecnie więźniowie zamiast zajmować się nawet sprzątaniem, siedzą i oglądają telewizję po kilkanaście godzin, a to nie ma najmniejszego sensu.

W jaki sposób zorganizować resocjalizację w polskim więziennictwie, żeby było więcej takich osób jak Pan?

– Przede wszystkim należy porozdzielać więźniów. Nie można umieszczać w jednej celi człowieka, który siedzi, bo spowodował wypadek samochodowy z pospolitymi kryminalistami, a to jest obecnie największy błąd. Po kilku miesiącach takiego pobytu i wysłuchiwaniu opowiadań kolegów staje się podobny do nich. Bo zło jest jak choroba – łatwo jest się nim zarazić. Kolejną bolączką jest brak wychowawców. Aktualnie w Polsce na jednego przypada ponad setka skazanych, więc nie ma on fizycznie możliwości oddziaływać lub nawet dłużej z nimi porozmawiać.

Ma Pan na twarzy wiele blizn po próbach samobójczych. Czy odebranie sobie życia to poddanie się?

– Chyba tak. W pewnej chwili człowiek rezygnuje, poddaje się, bo już nie daje rady. Jest taki okres, że wszystko wydaje się zbyt ciężkie do udźwignięcia, problemy które narastają stwarzają wrażenie drogi bez wyjścia.

Wszystkie te zdarzenia miały miejsce po tym, jak usłyszał Pan od lekarza diagnozę – nowotwór złośliwy. Co po takiej wiadomości zostało z tego twardego człowieka?

– Skończyło się dla mnie wszystko. Przecież przez całe życie decydowałem o wszystkim sam i nie wyobrażałem sobie, że teraz mogłoby być inaczej – to ja miałem zadecydować kiedy odejdę a nie lekarz czy choroba, bo jak taki facet może zostać pokonany przez raka?

Opowiadał Pan straszną historię – kiedy był Pan w więzieniu, kolega zamordował Pana mamę. W jaki sposób można wybaczyć tak okropną zbrodnię?

– Nie jest łatwo wybaczyć komuś coś takiego, w dodatku to był przecież mój przyjaciel. Długo się przygotowywałem, rozmawiałem z Bogiem, czytałem Pismo Święte. Ale czy mógłbym postąpić inaczej, skoro w pacierzu wypowiadam słowa „i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”?

Mieliśmy niedawno święto zmarłych. Czy wspomina Pan ludzi, którym wyrządził krzywdę, a którzy już odeszli?

– Codziennie myślę o ludziach skrzywdzonych i cierpiących z mojego powodu. Modlę się za tych, do których nie dotarła jeszcze moja prośba o wybaczenie i nie widzieli mojej zmiany. Zdaję sobie sprawę, że wszystkich nieszczęść nie naprawię. Jednak wiem, że dzięki staraniom Bóg mi wybaczył, a w moim sercu zagościł pokój. I to jest najważniejsze – Chrystus uratował mi życie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Michał Wnęk

Gepard (Piotr Stępniak)   Michał Wnęk Gepard (Piotr Stępniak)

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...