O biedzie, która niejedno ma imię, i o życiu z biedy, o największej „winie” akcji „Szlachetna Paczka” i o przerwie w pewnym meczu z ks. Jackiem WIOSNĄ Stryczkiem rozmawia Paweł Piwowarczyk
W Waszym stowarzyszeniu nie pomagacie również osobom, które zgłaszają się do Was osobiście po pomoc.
– Do nas nie można się zgłosić po pomoc, my sami szukamy tych, którym chcemy pomóc. Nie musimy się tłumaczyć z tego, że pomagamy innym. Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś jest sprawny, roszczeniowy, to znajdzie sobie pomoc gdzie indziej. W Polsce jest wiele naiwnych osób, a na postawie roszczeniowej można zarabiać. Gdy ktoś krzyczy, że jest biedny, gdy szantażuje emocjonalnie, to wiem, że mam do czynienia z profesjonalistą. Przychodzi do nas mnóstwo ludzi, odbieramy tysiące e-maili i telefonów z prośbą o pomoc. Zawsze mamy ograniczone zasoby i nie wszystko możemy sprawdzić, a chcemy mądrze zainwestować naszą pomoc, bo źle skierowana może zdemoralizować. Dlatego w miarę możliwości, na przykład przez audyt, sprawdzamy, gdzie trafiamy z pomocą. Śmieję się czasem, bo uświadamiam sobie, że największą „winą” akcji „Szlachetna Paczka” jest to, że pomagamy ludziom. Gdy wspieramy pewną grupę, tysiące innych osób ma pretensje, że nie pomagamy właśnie im.
Jak zatem poszukujecie tych, którym chcecie pomagać?
– Poszukiwanie prawdziwej biedy w Polsce jest trudne, bo coraz częściej odkrywamy, że nasze społeczeństwo jest coraz bardziej zdemoralizowane, a polska bieda jest ustawiona i roszczeniowa. Nasi wolontariusze pojechali do wiosek na Podkarpacie. Okazało się, że wielu ludzi żyje tam z tego, że są biedni. To ich styl życia. Dwa razy do roku skoszą trawę na swoich polach, otrzymują unijną i państwową pomoc. Wystarcza na to, żeby coś zjeść i na alkohol również. Wykreowali swój wizerunek i dbają o to, żeby pokazywać, jak są biedni. A człowiek bez wyzwań w życiu jest nieszczęśliwy, dlatego ci ludzie często piją. Leń jest nieszczęśliwy, nie pracuje, bo nie wie po co.
Zresztą demoralizacja ma wiele płaszczyzn. Jeśli dziecko jest wyręczane w różnych zadaniach, to wydaje się, że jest mu lepiej. Jednak, jak pokazują badania, każdy mały sukces powoduje, że dostarczamy organizmowi endorfin. Leń nie może zatem czuć się szczęśliwy. Głupie pomaganie demoralizuje i unieszczęśliwia ludzi. Docieramy do wielu środowisk, gdzie panuje bieda i często okazuje się, że nie ma komu pomagać, bo ci ludzie są tak zdemoralizowani, że nie chcą walczyć, nie chcą czegoś więcej. Domagają się pomocy, bo żyją z biedy i nie chcą inaczej. Gdyby były inne systemy socjalne, opierające się na innych wskaźnikach, to wielu ludzi nie musiałoby żyć z roszczeniowości. Ten system opiera się na tym, że przyjdziesz i dostajesz. My chcemy pomagać tym, którzy chcą walczyć.
Wyłonienie takich ludzi nie należy do najłatwiejszych?
– Posługujemy się wywiadem środowiskowym. Pytamy o zarobki, o plany, podjęte działania. Oczywiście można nas okłamać, ale dużo rzeczy można zauważyć. Tłumaczenie się niektórych ludzi jest beznadziejne. Np. pewien pan mówi, że szuka pracy tylko w internecie, ale 8 zł za godzinę to śmiech. Albo ktoś skończył AGH i nie może znaleźć pracy. Tego nie rozumiem.
Nasza akcja nie jest banalna. Próbujemy trafić do biednych przez MOPS- y i GOPS-y, pytamy w parafiach – choć te miejsca mają często słabe rekomendacje. Najłatwiej trafić do biednych, szukając kontaktu przez szkoły. A najlepszy klucz dotarcia? Biedni wiedzą, gdzie są biedni. Sprawdzamy jednak wszystkie źródła, do których mamy dostęp. Ważny jest audyt w rodzinach. To wolontariusz często musi podejmować trudną decyzję o dotarciu z pomocą do rodziny. Jeśli wiemy, że w rodzinie jest alkoholik, który sprzeda dary z paczki, to nie możemy udzielić pomocy. Wolontariusze podejmują trudne emocjonalnie decyzje.
Ale czy można powiedzieć, że ktoś walczy, jeśli pomoc ze „Szlachetnej Paczki” trafia do niego przez kilka lat?
– A czy Pan podejmował kiedyś jakieś postanowienia w okresie świąteczno-noworocznym? Czy zawsze udawało się je realizować? A proszę zwrócić uwagę na to, że wychodzenie z biedy to długi i o wiele trudniejszy proces.
W tym roku towarzyszy Wam kampania „Do przerwy 0-3”. Jak właściwie ją rozumieć?
– To nawiązanie do meczu Ligi Mistrzów, w którym Liverpool – drużyna Jerzego Dudka – mimo iż do przerwy przegrywał z Milanem 0–3, doprowadził do remisu w drugiej połowie, a potem wygrał cały mecz w serii rzutów karnych. Ta kampania to protest przeciw charakterystycznemu w Polsce myśleniu, że jeśli ktoś raz przegrał, to znaczy, że jest przegrany na zawsze. W USA bohaterami są ci, którzy wiele razy zbankrutowali, ale za każdym razem podnosili się z upadku. W Polsce ludzi się szufladkuje, wytyka się przegranych. Chcemy pokazać, że może biedni na razie przegrywają, ale przed nimi jeszcze druga część życia. W spocie kampanii jestem sędzią i odgwizduję przerwę. My, podobnie jak trener czy masażysta, działamy właśnie w przerwie – robimy wiele rzeczy, które wzmacniają ludzi, żeby próbowali sami poradzić sobie w życiu. Nie chcę mieć przyjemności w uzależnieniu, że skoro oni są biedni, to ja im ciągle będę pomagał. Chcę, żeby sobie poradzili w życiu. To jest nasz ideał.
Czyli można Księdzu życzyć, żeby „Szlachetna Paczka” przestała kiedyś istnieć?
– W to już nie wierzę, ale jest inne zagrożenie dla paczki. To coraz większe środki przekazywane przez państwo na pomaganie, które demoralizują, a nie motywują. Jeśli klasa biednych uwłaszczy się na tych środkach, to my nie będziemy mieli komu pomagać, bo nie pomagamy osobom, które żyją z tego, że są biedne.
Dla niektórych słowa Księdza mogą brzmieć szokująco…
CAŁOŚĆ WYWIADU DOSTĘPNA W WYDANIU DRUKOWANYM
Wspomóż działalność ks. Jacka www.szlachetnapaczka.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.