Zanim wejdziemy w Rok Wiary (11)

Niedziela 23/2012 Niedziela 23/2012

Samo wyznanie wiary jest aktem zarówno osobistym, jak i wspólnotowym. Pierwszym podmiotem wiary jest Kościół

 

Uczestnicząc w wierze wspólnoty chrześcijańskiej, każdy otrzymuje chrzest, skuteczny znak wejścia do ludu wierzących, aby zyskać zbawienie. Jak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego: „«Wierzę» – to wiara Kościoła wyznawana osobiście przez każdego wierzącego, przede wszystkim w chwili chrztu. «Wierzymy» – to wiara Kościoła wyznawana przez biskupów zgromadzonych na soborze lub, bardziej ogólnie, przez zgromadzenie liturgiczne wierzących. «Wierzę» – mówi także Kościół, nasza Matka, który przez swoją wiarę odpowiada Bogu i który uczy nas mówić: «Wierzę», «Wierzymy»...” (10).

Wspólnotowy wymiar wiary

Wiara domaga się wspólnoty. Tą najdoskonalszą wspólnotą jest Kościół, bo został nam dany przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa. W nim też pojawiają się dzieła wypływające ze zrealizowania charyzmatów danych niektórym ludziom.

W chrześcijaństwie niemożliwa jest prawdziwa wiara bez odniesienia do ludzi, bo to jest właśnie miara naszej relacji z Bogiem przez Jezusa. Jezus wyraźnie nam obiecał: „gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich” (por. Mt 18,20). Nie może być w chrześcijaństwie wyznania wiary, czy czynu mającego odniesienie do nadprzyrodzoności, bez Jezusa, a obecność Jezusa jest zagwarantowana w sakramentach, w słowie Bożym oraz we wspólnocie Kościoła, w której gromadzimy się w Jego imię. Dlatego intensyfikowanie wspólnotowości, nadawanie jej większego dynamizmu, przeżywanie wiary we wspólnocie czy ruchu w kościele parafialnym ma ogromnie ważny wymiar. Wszystkie wspólnoty zakonne, kontemplacyjne, a nawet pustelnicy, odchodzący na miejsce odosobnienia, trwają na modlitwie w jedności z tymi, którzy pozostają w świecie. Siostry klauzurowe żyją wiarą, umartwieniem i modlitwą także ze względu na nas, opromieniając nas swoją miłością do Boga. Ta forma życia w szczególnej relacji do Pana Boga jest także wyrazem odpowiedzialności za wspólnotę.

Ojciec Święty Benedykt XVI powtarza, że Chrystusa nie można zatrzymać dla siebie. Wiara rozwija się nie tylko poprzez studiowanie, modlitwę i kontemplację. Dopełnia się i realizuje swoją istotną część przez przekaz, głoszenie jej innym. Ten przekaz wiary dokonuje się w sposób pełniejszy we wspólnocie – małej lub większej, rodzinnej, sąsiedzkiej i parafialnej.

Pan Jezus wysyłał po dwóch, trzech uczniów do głoszenia Ewangelii, nigdy w pojedynkę. Dwóch albo trzech – bo pośrodku nich jest obecny On sam. Wspólnotowy wymiar wiary pomaga nam stanąć w pokorze. Jeżeli człowiek przeżywa treść wiary we wspólnocie z drugim albo z grupą osób, to dzieląc się wiarą, łatwiej zobaczy, czego mu brakuje, dostrzeże, że relację z Bogiem można rozwijać na wiele różnych sposobów, będzie się uczył od innych tego, do czego oni już na swojej drodze wiary doszli. Potrzebna jest nam także ta świadomość, że idziemy z kimś drugim, idziemy wyposażeni w obecność drugiego człowieka. Wspólnota stanowi też zaplecze modlitewne, zaplecze ofiarne – jest to konieczne, bo Kościół rozwija nie tylko głoszone słowo Boże, ale i ofiarę, modlitwę i cierpienie przeżywane w jedności z Chrystusem i Kościołem. Stąd Kościół tak mocno zwraca uwagę na funkcję, jaką pełnią w nim ludzie chorzy. W pojedynkę nie zdołamy pokonać trudności, jakie stają na drodze naszego życia wiarą. Kontakt z drugim człowiekiem jest kontaktem z Panem Bogiem.

Wspólnoty i ich charyzmaty

Kościół ceni inicjatywy budowania wspólnot, wychodzące od samych wierzących, od świeckich. W Kościele pojawiają się charyzmaty do budzenia określonych wspólnot, które chcą służyć realizacji zadań i celów ponadparafialnych, ponaddiecezjalnych, dla dobra Kościoła. Są to różnorodne cechy, bractwa, ruchy, stowarzyszenia. Dla mnie to dowód żywotności sakramentu chrztu, dowód działania Ducha Świętego w Kościele, Jego siły. W Kościele założonym przez Chrystusa, który wszyscy przez chrzest tworzymy, ciągle działa z całą mocą pozostawiony nam Duch Ożywiciel, który nas w różny sposób odradza, ubogaca, usynawia, przez którego mamy udział w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Jesteśmy postawieni przed fascynującą, ale i trudną lekcją – umieć dostrzegać w działaniu ludzi działanie Ducha Świętego.

Dzisiaj w Kościele mamy do czynienia z bardzo różnymi wspólnotami. Niektóre z nich są uznawane nie tylko przez Kościół, ale i przez państwo. Wśród stowarzyszeń szczególną rolę od ponad 100 lat pełni Akcja Katolicka jako stowarzyszenie ściśle kościelne, powołane przez biskupów. Charyzmat tego stowarzyszenia polega na wiernym utożsamianiu się z duszpasterską, duchową koncepcją biskupa w diecezji i biskupów Konferencji Episkopatu w kraju. Widzę wielką wartość tego stowarzyszenia, ponieważ promuje jedność wiary i zapala ludzi do działania wiernie przedłużającego naszą pasterską misję. Ich zadaniem jest trwać w jedności z biskupami, z proboszczami, którzy są ich asystentami w parafiach. To jest niezwykle cenny charyzmat Kościoła lokalnego, parafii i diecezji, wpisany w działanie Akcji Katolickiej oraz Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Biskupi, poprzez asystentów, wyznaczają im cele, prowadzą ich drogami wiary, ale oni sami też ukierunkowują działania swoich biskupów i kapłanów, budują ich koncepcję duszpasterską. Pius X i Pius XI, a także Sobór Watykański II wskazują Akcję Katolicką jako szczególne stowarzyszenie. Wśród jej różnych form istnieją także te wyspecjalizowane, skierowane do konkretnych grup społecznych – robotników, przedsiębiorców, intelektualistów.

Ruchy – formacja do akcji

Odmienną formę od stowarzyszenia, które opiera się na „formacji poprzez akcję” i ma jasno ukształtowane struktury, mają w Kościele ruchy, które jako metodę preferują „formację do akcji”. Przykładem może tu być Ruch Światło-Życie czy wspólnoty charyzmatyczne. Jeszcze inny, apostolsko-ewangelijny charakter ma Droga Neokatechumenalna. Charyzmaty, zgodnie z którymi te wspólnoty działają w Kościele, zostały wyznaczone przez ich założycieli.

Od dawna w wielu naszych parafiach działają także wspólnoty żywego różańca. Jest to bardzo prosta, ale i bardzo kształcąca forma wspólnoty, która mobilizuje do modlitwy w Kościele i za Kościół oraz do pokonywania swojej słabości, lenistwa przez wzgląd na innych, którzy wspólnie tworzą łańcuch modlitwy. To pokazuje wielką siłę formacyjną modlitwy, przez którą człowiek przyjmuje wiarę całym sobą, z uczuciem, z nadzieją, z zaangażowaniem. To właśnie członkowie róż żywego różańca są często pierwszymi osobami, które wykazują wielką wrażliwość i odpowiadają na potrzeby parafii. Proboszcz wie, że może im powierzyć troskę o organizację drogi krzyżowej czy o figurę na cmentarzu, ponieważ za ich modlitwą idzie chęć czynu. Rozważając tajemnicę nawiedzenia św. Elżbiety, rozumieją, że odpowiedzią Maryi na wielką łaskę obecności w Niej Jezusa była droga do Elżbiety, żeby jej pomóc. Jej modlitwa zintensyfikowała się wobec Elżbiety, czego wyraz znajdujemy w pięknym hymnie „Magnificat”. Za kontaktem z Bogiem poszedł kontakt z drugim człowiekiem, który znów zaowocował modlitwą.

Róże różańcowe w Polsce zawsze pozostawały ruchem spontanicznym i dopiero niedawno otrzymałem prośbę, aby powołać koordynatorów odpowiedzialnych za żywy różaniec w naszym kraju. Siostry Loretanki wydają od pewnego czasu pismo „Żywy Różaniec” i chcą, żeby ten ruch został ukierunkowany i wzmocniony przez ich koordynację. Najważniejsze jest jednak to, żeby róże pozostały nadal grupą modlitewną, którą formuje Duch Święty.

Potencjał niepełnosprawności

Swój renesans przeżywają dzisiaj ruchy ukierunkowane na pomoc ludziom niepełnosprawnym i chorym. To jest jeden ze znaków obecności Ducha Świętego we współczesnych czasach, że stawia przed Kościołem zadanie opieki i odpowiedzialności za pomijanych, słabych, pogardzanych, za niepełnosprawnych nie tylko fizycznie, ale i umysłowo. Uważam to za wyraźny, wielki dar współczesnego Kościoła – odkrywanie wartości niepełnosprawnego intelektualnie człowieka, wbrew współczesnemu światu, który kwestionuje człowieczeństwo tych, którzy nie posiadają zdolności decydowania o sobie, a zatem osób upośledzonych, dzieci (nie tylko poczętych, ale także tych już urodzonych) czy osób, które z biegiem lat utraciły pełnosprawność intelektualną. Tymczasem w Kościele odkrywamy, że niepełnosprawni intelektualnie mogą być ubogaceniem dla zdrowych. To wielka łaska. Jean Vanier i Marie-Hélène Mathieu, założyciele stowarzyszenia „Wiara i Światło”, to ludzie, którzy promują kontakt z osobami niepełnosprawnymi, prowadzą rekolekcje, sympozja i pozwalają otworzyć się ludziom na wartość osób niepełnosprawnych oraz ich rodzin, docenić ich świadectwo prawdy, wiary i miłości, prowadzące do zbawienia. To jest jeden z pozytywnych znaków dzisiejszych czasów i wielka misja Kościoła.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...