Wiesz, gdy ludzie mają 18 lat, wydają się sobie niesamowicie dorośli... Tym bardziej, że ja miałem za sobą już ze cztery lata naprawdę bardzo trudnych doświadczeń. Kiedy miałem 14 lat przestała mnie interesować szkoła. Była raczej elementem, który dostarczał stresu. Uznałem, że trzeba coś z tym zrobić, więc ją rzuciłem. Szukałem wyłącznie „artystycznych rozwiązań”.
Czego zabrakło w Twoim nastoletnim życiu, że „doświadczenie” Boga było niemożliwe?
Nie wiem tak naprawdę, wiem za to, że moje dzieci żyją już w innej rzeczywistości. Bo my żyjemy pewnym trybem eucharystii, staramy się codziennie modlić, co widzą dzieci. Nasze najstarsze córki są we wspólnotach, które same wybrały. My im tylko pokazaliśmy, że jest możliwość. I one mi mówią rzeczy, które mnie porażają, np. że eucharystia jest dla nich najważniejsza. A ja w ich wieku miałem to kompletnie gdzieś.
A jednak Bóg się o Ciebie upomniał?
Mógłbym powiedzieć, że zesłał na mnie trudne doświadczenia, ale były one wyłącznie konsekwencjami moich grzechów. Zgotowałem żonie piekło. Krzywdziłem, oszukiwałem. To, że się rozstaliśmy było wyłącznie moją winą. Myślę że bardzo mnie kochała, ale została tak zraniona przeze mnie, że nie była w stanie żyć ze mną. I te wszystkie lata następne, w których się rozwodziliśmy były następstwem moich grzechów, wydarzeń, o których nie chcę mówić, bo są bardzo bolesne. Ale to jest właśnie moje doświadczenie spotkania Boga w konkretnej sytuacji, w sytuacji nieistniejącego małżeństwa od 5 czy 6 lat i tego, że Bóg przychodzi w faktach, lituje się nad człowiekiem. Ja mam doświadczenie tej nocy wyjścia z niewoli egipskiej. Bóg ma moc odmienienia ludzkiego losu w ułamku sekundy. Może uczynić rzeczy, które są niby niewykonalne. Od 7 lat żyjemy więc w związku sakramentalnym.
Udało się uratować małżeństwo?
Nam się nic nie udało! My jesteśmy bankrutami! Bo widzisz, ja sam z siebie jestem człowiekiem grzesznym, gdyby Bóg nie trzymał mnie na łańcuchu, to nasze małżeństwo nie istniałoby długo. Nie dlatego, że nie kocham mojej żony, tylko dlatego, że jestem człowiekiem słabym i piętno grzechu ciąży nade mną. Bóg dał mi na tyle ducha, że ja modlę się o to, o co nigdy się nie modliłem, żebym mógł kochać moją żonę. To jest dla mnie niesamowite, że ja w ogóle chcę się o to modlić. Bez tej opieki, którą On nam daje, nie przetrwalibyśmy tygodnia. Nie wierzę w to, że człowiek sam z siebie jest w stanie działać. Oczywiście zawsze możemy się zamknąć na działanie Boga, jest wiele takich sytuacji, w których my jakby unikamy działania Boga, bo boimy się, że nasze życie zmieni się i nie będziemy chcieli już tak żyć. Moim zdaniem jest to kłamstwo demona, który trzyma nas w przeświadczeniu, ze wchodząc w relację z Bogiem przegrywamy. Myślę że człowiek boi się przede wszystkim utraty kontroli, poczucia niewoli.
A przecież dopiero w Bogu można odnaleźć tak naprawdę wolność...
Ja wolałbym nawet niewolę z Bogiem, niż tzw. „wolność” z demonem, bo każdego dnia doświadczam tego, że zasłużyłem sobie na potępienie a Bóg przychodzi do mnie z taką miłością i łagodnością.
Czy po tym zwrocie w Twoim życiu, złagodniałeś też muzycznie?
Kult jest raczej daleki od heavy metalu, a z Kazikiem na Żywo wykonujemy no może jakąś cięższą muzykę, ale to jednak nie metal. Człowiek z wiekiem się zmienia, starzeje się, upodobania też się zmieniają. Jak cię coś wali w łeb przez cały czas, to zwyczajnie zaczyna cię to męczyć, masz wrażenie, że ten łeb zaraz ci się rozwali. Jak masz 20 lat to lubisz mocniejsze uderzenie.
Dzieci odziedziczyły Twoje upodobania muzyczne?
Eliasz grał. Jak miał 2 czy 3 lata to dostał pierwsze bębny. Teraz ma 7 i komputer wygrywa starcie. We mnie jest takie pragnienie, na razie niespełnione, żeby on grał. Wiem ile mógłbym mu pomóc w sensie wiedzy, poprowadzenia. Natomiast nie wiem czy Bóg tego chce, nie wiem czy ta droga będzie dla niego najlepsza, nie dlatego, że ona jest zła, tylko może Bóg chce, żeby on poszedł inną drogą. Malinka śpiewała, dwa czy trzy lata występowała z Arką Noego, więc jeśli w domu ktoś śpiewa to właśnie Malina. Czasami razem śpiewamy psalmy.
Gdybyś jeszcze raz miał możliwość wyboru, poszedłbyś tą samą muzyczną drogą?
Myślę że tak. Ale to jest trudne pytanie, bo patrząc na młodych ludzi w mojej wspólnocie, którzy mają 20 lat i zadają pytanie Bogu, co jest Jego wolą na ich życie, wiem, że ja nigdy o to nie pytałem. A najważniejsze to próbować pełnić Jego wolę. Ja natomiast nie wiem, jaka byłaby Jego wola względem mnie, gdybym wtedy o to zapytał. Ale człowiek, który spotkał Boga i chce pełnić Jego wolę może zajmować się wszystkim, bo każde zajecie może być i dobre, i złe. Także muzyka, bez względu na gatunek, ciężar, emocje, może nieść ze sobą dobre przesłanie, a może i złe. Jest mnóstwo zespołów satanistycznych, agnostycznych, ale jest też wiele grających ciężką muzykę, które poprzez teksty deklarują swoją wiarę i przynależność do Boga.
rozmawiała Małgorzata Tadrzak-Mazurek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.