Problem Funduszu Kościelnego nie jest problemem dotyczącym sfery pieniężno-fiskalnej, dotyczy jedynie sfery polityczno-propagandowej. W 2011 r. na Fundusz Kościelny rząd przekazał zaledwie 89 mln zł, co w skali całego budżetu nie jest nawet kroplą w morzu. Pomimo iż został on wprowadzony z początkiem lat 50. ubiegłego wieku jako rekompensata za zrabowany przez państwo majątek Kościoła katolickiego
Jak wynika z raportu o finansowaniu Kościoła, który został przygotowany przez Katolicką Agencję Informacyjną, budżet Kościoła w Polsce opiera się w zdecydowanej mierze na dobrowolnych ofiarach wiernych. Stanowią one ok. 80% środków. Dużym problemem dla Kościoła pozostają natomiast liczne parafie oraz zakony żeńskie, które mają problemy z utrzymaniem. Raport rozwiewa ponadto wiele mitów. Jak się bowiem okazuje, zarobki duchowieństwa nie są najwyższe i pozostają poniżej średniej krajowej. Wiele osób nieżyczliwych Kościołowi zaskoczy fakt, iż księża jednak płacą podatki.
Kościół katolicki traktowany jest przez polski system skarbowy na równi z wszystkimi innymi instytucjami. Duchowny płaci podatek dochodowy: zryczałtowany od dochodów osiąganych w związku z wykonywaniem posług duszpasterskich albo od pensji, natomiast instytucja kościelna, która prowadzi działalność gospodarczą, jest opodatkowana jak każda inna. Co najciekawsze, Kościół w Polsce płaci podatek od każdego mieszkańca danej parafii, choćby i był zadeklarowanym ateistą.
Wspominam o finansach Kościoła, dlatego iż w ostatnim czasie byliśmy świadkami wielu ataków na Kościół właśnie w związku z jego funduszami.
Problem ten jest zatem wart przybliżenia, zarówno od strony wyjaśnienia nieporozumień i zarzutów, które mają za cel – mówiąc kolokwialnie – „namieszać w głowach” wiernym nie posiadającym odpowiedniej wiedzy w tym temacie, ale także od strony motywów, którymi kierowały się osoby, które nadmuchały ów balon i podniosły go sprytnie do rangi problemu numero uno w nadwiślańskim życiu społecznym.
Antyklerykalny renesans
Arena polityczna, po wkroczeniu nań Ruchu Poparcia Palikota, przeżyła całkiem niedawno niemały wstrząs. Oto bowiem do publicznego dyskursu przedostała się groźna forma populistycznego antyklerykalizmu. Ten nie byłby tak silnym zagrożeniem, gdyby u władzy pozostawała ekipa wykazująca troskę o dobro wspólne i pomyślność narodu, ekipa, która wykazywałaby się szacunkiem dla Tradycji i wiary przodków. Ponieważ jednak tak nie jest, to polska scena polityczna przeżywa czas antyklerykalnego renesansu. Jak do niego doszło? Platforma, wykazując troskę o poparcie nadwiślańskiego elektoratu sceptycznie nastawionego do Kościoła, przejmuje retorykę Palikota. Cel jest prosty: chodzi o zablokowanie przepływu potencjalnych wyborców do konkurencji politycznej. Przy okazji na jednym ogniu można upiec drugą pieczeń, z punktu widzenia obozu rządowego, nawet ważniejszą. Chodzi o przykrycie nieudolności w rządzeniu „mgłą” innych spraw. Można powiedzieć, że dżuma partii Palikota, której pomysł – kto wie – czy nie powstał w gabinetach rządzącej partii, infekuje kolejne byty polityczne. Pierwsze owoce tego zjawiska już są. Oprócz wspomnianej już i wyraźnie zauważalnej zmiany retoryki władzy, mamy do czynienia z dwoma zjawiskami: kreacją sztucznych problemów związanych z Kościołem (np. sprawę Komisji Majątkowej i zapowiedź w exposé likwidacji Funduszu Kościelnego) oraz utrudnianiem funkcjonowania niezależnym, katolickim mediom. Vide problemy telewizji Trwam z otrzymaniem koncesji.
Kreowanie problemów
Problem Funduszu Kościelnego nie jest problemem dotyczącym sfery pieniężno-fiskalnej, dotyczy jedynie sfery polityczno-propagandowej. W 2011 r. na Fundusz Kościelny rząd przekazał zaledwie 89 mln zł, co w skali całego budżetu nie jest nawet kroplą w morzu. Pomimo iż został on wprowadzony z początkiem lat 50. ubiegłego wieku jako rekompensata za zrabowany przez państwo majątek Kościoła katolickiego, z budżetu funduszu finansowane są także inne związki wyznaniowe. Jak dystrybuowane są środki na nim zgromadzone? Oprócz dofinansowania emerytur kapłanom, środki trafiają na cele wychowawczo-opiekuńcze, charytatywne oraz na ochronę cennych zabytków kulturowych.
Projekt rządu przewiduje zniesienie Funduszu Kościelnego i wprowadzenie możliwości przekazania 0,3 % podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz wybranej wspólnoty religijnej. Uchwalenie odpowiednich zmian w prawie wymaga zawarcia umów z przedstawicielami wspólnot religijnych. Ich brak powodować będzie niezgodność z Konstytucją.Kolejny pseudoproblem dotyczy Komisji Majątkowej. Rząd Tuska zlikwidował ją, pomimo iż nie zwróciła ona wszystkich zrabowanych przez komunistów nieruchomości. Obiecywał przy tym ogromne oszczędności. Jaką kwotę zaoszczędzono na likwidacji Komisji? Zaledwie 900 tys. zł.
Szczypanie Kościoła
Poszczypywanie Kościoła to specjalność premiera i jego ludzi. A to zapowiedzą wprowadzenie ustawy o tzw. związkach partnerskich lub <em>in vitro</em>, a to burkną, że „przed księdzem nie będą klękać”, a to obwieszczą wszem i wobec, iż połowa wojskowych kapelanów jest niepotrzebna.
Problem „poszczypywania Kościoła” można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach: na poziomie bieżącej walki politycznej, ale także na poziomie metapolitycznym. O pierwszym poziomie już wspominałem. Antyklerykalne posunięcia rządu nie są spowodowane chęcią reformy państwowej „szkatuły”. Wszak próba zbijania kapitału na Kościele, eufemistycznie nazywana próbą reform finansów, która służy jako pretekst do „poszczypywania”, jest po prostu nieefektywna, bowiem w skali całego budżetu przynosi znikome oszczędności, stanowią one swoiste „grosiwo”. Nie o pieniądze jednak chodzi w tej grze, tylko o chęć utrzymania lewicowo-liberalnego elektoratu, wrażliwego na rzekome nikczemne czyny „czarnych”.
Fale wrogości
Na drugim, metapolitycznym poziomie, sprawa wygląda już o wiele poważniej. Na tym poziomie nie chodzi o jakieś partyjne gierki i przeciąganie pogubionego elektoratu, ale o szeroki kontekst kulturowy. Działania rządu jawią się jako, co prawda drobny, ale jednak symptom szerszego zjawiska, choroby, którą za prof. Plinio Corra de Oliveira zwiemy rewolucją.
W ostatnim czasie w Polsce mamy do czynienia z całą falą wrogości wobec Kościoła i katolicyzmu. Jeszcze nie tak dawno obserwowaliśmy m.in. promocję satanisty w jednym z programów TVP, a tym czasem w wir antykatolickiego tańca porwane zostały kolejne instytucje: Polskie Linie Lotnicze LOT oraz Polski Związek Piłki Nożnej. Pierwsza zakazała personelowi pokładowemu noszenia biżuterii z symbolami religijnymi, druga natomiast w regulaminie Stadionu Narodowego wśród symboli, które zostały objęte zakazem wnoszenia na obiekt, oprócz oczywiście broni, strzykawek, petard, materiałów rasistowskich i ksenofobicznych, zakazała także wnoszenia materiałów o charakterze religijnym. Czy można wyobrazić sobie większy absurd? Łańcuszek z krzyżykiem ma obrażać pasażerów? Religia katolicka może być stawiana na równi z rasizmem, może ranić jak strzykawka? Prezes PZPN, Grzegorz Lato stwierdził, że w zakazie wnoszenia materiałów o charakterze religijnym nie widzi problemu, bo stadiony są do tego, aby „bawić się na nich w sport”, a „od spraw religijnych są Kościoły”. Oczywiście, tak jak samoloty są do latania, a nie do noszenia krzyżyków. Dlaczego tak bardzo krzyżyk uwiera ludzi? Dlaczego im przeszkadza? Dlaczego próbuje się go usuwać z Sejmu czy szkół, a teraz nawet zabrania się wnoszenia go do samolotu czy na stadion? Czy tak bardzo pali nasze ludzkie sumienia i tak bardzo nas uwiera, że staramy się udawać, że go nie ma?
Ave Crux!
Rewolucja, w tym i walka z Kościołem, będzie trwała aż do czasów ostatecznych. Jej formy są różne, od retorycznych aż po śmiercionośne, ale jej największy wróg jest tylko jeden. To Krzyż –znak Odkupienia ludzkości i symbol Bożej miłości. Dlatego bardziej niebezpieczna niż atak retoryczno-fiskalny na Kościół jest próba wypychania Krzyża z przestrzeni publicznej. Ten cios krwawi o wiele mocniej, ale jest też szansą na pobudzenie wspólnoty ufundowanej właśnie na Krzyżu. Mobilizuje do jego aktywnej obrony i kumuluje wiernych wokół niego. Tak z każdego zła Bóg potrafi wyprowadzić jeszcze większe dobro. Ave Crux! Chwała Krzyżowi! On zwycięży rewolucję, a Jego panowaniu nie będzie końca!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.