Pielgrzymują, gdzie bliżej nieba

Przewodnik Katolicki 32/2012 Przewodnik Katolicki 32/2012

Paryż – wieża Eiffla, Rzym – Koloseum, Zakopane – Giewont, Giewont – krzyż. Mało kto może wyobrazić sobie Tatry bez krajobrazu ze znakiem Golgoty. Znakiem, który własnymi siłami, z własnej woli, z potrzeby serca umieścili tam mieszkańcy naszej górskiej stolicy.

 

Na najbardziej rozpoznawalnej górze po polskiej stronie Tatr postawiono krzyż w 1901 r. Podejmując wysiłek pielgrzymki pod krzyż na Giewoncie, warto znać historię sprzed stu lat. Dzięki temu droga w tłumie nabierze szczególnego znaczenia, bo choć w górach raczej szuka się wyciszenia i samotności, akurat tę trasę dobrze jest pokonać w grupie.

Nie obudzili śpiącego rycerza

Gdyby dziś w jednej z poczytnych gazet ukazała wypowiedź księdza, w której wspomina o pomyśle postawienia krzyża na wysokości 1894 m n.p.m., wielu pewnie krytycznie oceniłoby tę inicjatywę, komentując, że pieniądze lepiej wydać na szkoły czy drogi, a wiarę najlepiej  zamykać w zakrystii lub co najwyżej manifestować ją w swoim domu.

Na szczęście 100 lat temu tych wątpliwości nie było i do dziś krzyż stoi w imponującym, godnym miejscu, wyrażając wiarę Polaków. Przetrwał dwie wojny światowe, okupację hitlerowską i rządy nieprzyjaznej Kościołowi władzy ludowej. W dyskusji o obecności krzyża w miejscach publicznych śpiący rycerz nie został obudzony głosem tych, którzy domagali się usuwania go z miejsc publicznych. – Musimy dbać o to, by krzyż rzeczywiście odbierał należną mu cześć od ludzi wierzących. W przestrzeni publicznej umieszczamy krzyż, bo on przypomina nam o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią i grzechem – mówił do pielgrzymów ruszających na Giewont 19 sierpnia 2011 r. ks. Stanisław Szyszka z parafii Podwyższenia Krzyża w Zakopanem, gdzie zainaugurowano oficjalne pielgrzymki pod krzyż na Giewoncie. Ten apel wypływa ze stolicy Tatr w całą Polskę, a wzmacnia go widok najsłynniejszego krajobrazu z krzyżem na pięknym, a zarazem niebezpiecznym szczycie.

Wielki inicjator

Proboszcz zakopiańskiej parafii ks. Kazimierz Kaszelewski na łamach „Głosu Narodu” pisał tak w 1901 r.: „Mówiąc o jubileuszu, wspomniałem moim parafianom, że we Włoszech na pamiątkę kończącego się starego i rozpoczynającego się nowego stulecia postawiono kilkanaście żelaznych krzyży na szczytach gór, między innymi nawet na Wezuwiuszu. Biorąc z tego asumpt, prosiło mnie kilkunastu najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Giewoncie. Uczyniłem chętnie tej prośbie zadość i ogłosiłem z ambony ten zamiar, wzywając do składek, które też zaraz wpływać dość obficie poczęły”. Inicjatywa proboszcza znalazła natychmiast uznanie parafian, zapewne dlatego, że u proboszcza troska o sprawy materialne szła w parze z troską o sprawy duchowe. Ks. Kaszelewski znany był z pomocy najuboższym (współzałożyciel Domu Zdrowia i Młodzieży „Bratnia Pomoc” , dyrektor Dzieła Świętego Dziecięctwa Pana Jezusa), współpracował z władzami Zakopanego przy planowaniu przyszłości miasta, troszczył się o wczasujących – szczególnie w kwestii ich uczestnictwa w Mszach św. Spośród wielu krzyży stawianych w Tatrach, które swoimi początkami sięgają XIX w. (najstarsze, z 1809 r., stoją na polanie Huciska i Siwej), ten największy i najbardziej wrośnięty w historię Polski w znacznej mierze swoje istnienie zawdzięcza zakopiańskiemu proboszczowi.

Nazywają go ojcem

Dlaczego krzyż postawiono właśnie na Giewoncie, a nie na przykład, jak sugerowano na początku XX w., na Czerwonych Wierchach? Powodów jest wiele. Już w 1875 r. na pieczęci gminy Zakopane uwieczniono ten szczyt. Urok tej góry, już od połowy XIX w., opiewało w swojej twórczości wielu artystów (Aleksander Płonczyński, Alfred Schouppe, Maksymilian Cercha, Stanisław Witkiewicz). O Giewoncie nie zapominali podróżnicy, notując w swoich kronikach m.in. takie słowa: „Giewont jest prawdziwym królem okolicy; z całego łańcucha najbardziej naprzód wysunięty, wydaje się najwyższym, najwspanialszym ze wszystkich turni. Mieszkańcy Zakopanego nazywają go ojcem, mają dla niego jakieś szczególne poważanie. Szczerbina jego służy za zegar, gdy słońce nad nią się wzniesie, jest właśnie południe” – pisała Maria Steczkowska w 1857 r. Giewont nazywany był również „kompasem dla górali”, „kochankiem gości bawiących przez lato”, „zakopiańskim zegarem”, „patriarchą zakopiańskiego ludu”. Dla wielu Giewont to przede wszystkim śpiący rycerz, bowiem w podaniach ludu przekazywano legendy o „zaśnionych w Tatrach rycerzach”. Adam Asnyk uwiecznił go w swoim wierszu w 1880 r., nazywając właśnie rycerzem: „Stary Giewont na Tatr przedniej straży/ Głową trąca o lecące chmury/ Czasem uśmiech przemknie mu po twarzy, Czasem brwi swe namarszczy ponury. / I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi/ Nad kołyską ludzkich dzieci stoi”.

Wielki dzień

Zanim krzyż stanął na Giewoncie, zamówiono projekt w Zakładzie Artystyczno-
-Ślusarskim Józefa Goreckiego w Krakowie. Aby ocenić widoczność krzyża ze szczytu dla mieszkańców, najpierw postawiono drewniany prototyp. Zdecydowano jednak, że oryginalny krzyż będzie kilka metrów wyższy, i tak latem 1901 r. koleją z Krakowa w 400 częściach krzyż dotarł do Zakopanego. 3 lipca po Mszy św. przy pomocy 250 mężczyzn metalowe części, cement, wodę i piasek wniesiono wielkim wysiłkiem na szczyt. Montaż trwał kilka dni. Ponad miesiąc później, tj. 19 sierpnia, ok. 300 osób wyszło pod sam krzyż w pielgrzymce. Wielką białą chustą dano znak, na który zabiły dzwony okolicznych kościołów. Poświęcenia krzyża dokonał kanclerz kurii biskupiej w Krakowie ks. Władysław Bandurski.

Pielgrzymkowy cel

Krzyż ma wysokość 17,5 m, z czego 2,5 m jest wkopane w skały, zaś ramię poprzeczne liczy 5,5 m. Składa się z 400 żelaznych elementów o łącznej masie ok. 1900 kilogramów. Na skrzyżowaniu ramion krzyża znajduje się napis: Jesu Christo Deo, restitutæ per ipsum salutis MCM („Jezusowi Chrystusowi, Bogu, w 1900. rocznicę przywrócenia przez Niego zbawienia”); w 2000 r. zamontowano na krzyżu witraż z Chrystusem Miłosiernym wraz z napisem: „Jezu ufam Tobie”. Do krzyża na Giewoncie oprócz zwykłych turystów przybywają także pielgrzymki. Dzieje się tak od wielu lat. Nie ma danych, w którym roku odbyła się pierwsza taka pielgrzymka. Oficjalnie wyruszono na Giewont po raz pierwszy w 1981 r. Inicjatorem tej pielgrzymki był pierwszy proboszcz parafii Świętego Krzyża w Zakopanem (jeszcze wtedy nieistniejącej) – ks. Stanisław Szyszka. Obecnie pielgrzymki ruszają na Giewont dwa razy w roku – 19 sierpnia, w rocznicę poświęcenia krzyża, oraz 14 września, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Do pielgrzymowania zachęca w tym roku nowy proboszcz parafii-organizatora pielgrzymki – ks. Mariusz Dziuba, który znany jest z umiłowania gór. – Zwykle lubię spędzać czas w górach w samotności. Czasem spędzam tam nawet sylwestra. Jednak zachęcam do podjęcia pielgrzymki, by iść, odpoczywając, a zarazem znaleźć czas na zadumę – zachęca.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...