Wojna zaskoczyła nas jak zima polskich drogowców. A jest nas tu do wyżywienia 39 chłopa, w tym jeden Krzyżak (zakon Krzyżaków nadal istnieje!), który przyjechał na konferencję na temat pokoju. Teraz czeka na samolot i powtarza: „przecież wszystko będzie dobrze”.
PONIEDZIAŁEK, 26 LISTOPADA
Przedwczoraj odbyło się spotkanie szefów państw regionu Wielkich Jezior poświęcone sytuacji we wschodnim Kongu. Ustalono m.in., że M23 ma dwa dni na wycofanie się z Gomy na odległość 20 kilometrów (do pozycji sprzed 18 listopada). Rebelianci zaprzestaną walki, a prezydent Konga Joseph Kabila i jego rząd mają wysłuchać ich „słusznych” roszczeń i podjąć rozmowy.
Pierwszy raz od tygodnia organizacji World Vision udało się dotrzeć z pomocą do obozu uchodźców w Mugunga. Nowo przybyłe rodziny otrzymały po 3,6 kg mąki, 1,08 kg fasoli, 0,27 l oleju i 0,045 kg soli. Dostały też namioty i podstawowe wyposażenie kuchenne. Liczba uchodźców na dzień dzisiejszy sięga ponad 120 tys. Wielu z nich mieszka w szkołach i kościołach.
Niedziela Chrystusa Króla upłynęła nadzwyczaj spokojnie. Do Keshero przyjechał ks. Alexander Pietrzyk, superior z Paryża, a towarzyszył mu ks. Stanisław Filipek. Ten pierwszy odprawił rano Mszę św. w naszym seminarium i spotkał się z klerykami.
WTOREK, 27 LISTOPADA
Sklepy, szkoły, uczelnie i banki mają w tym tygodniu znów zacząć pracować. Tak zarządziły nowe władze. Faktycznie, w mieście widać coraz więcej ruchu, choć psychoza wojny, lęk i niepewność ciągle dominują. Tylko jeden na dziesięciu uczniów stawił się w poniedziałek do szkoły.
Wczoraj rano, wraz z gośćmi z Paryża i Kigali, odwiedziliśmy miejscowego biskupa. Ks. Pietrzyk pytał go o sytuację humanitarną w regionie. Jest to bowiem rzeczywistość, która w tej chwili najbardziej przejmuje i angażuje lokalny Kościół. Ksiądz biskup potwierdził, że sytuacja jest dramatyczna. Wspomniał też o krążącej „czarnej liście”. Niezależne kongijskie Radio Okapi podało wczoraj, że ONZ ewakuowało w niedzielę 22 urzędników sądowych, którzy otrzymywali pogróżki ze strony rebeliantów. Jeden z nich opowiadał: „Kazali mi paść na kolana. Jeden z nich przystawił mi pistolet do głowy mówiąc: »Kiedyś skazałeś mnie na 12 lat więzienia. Teraz ja skazuję cię na śmierć«. Na szczęście rebelianci pokłócili się między sobą, co uratowało mi życie”.
W nocy z niedzieli na poniedziałek otrzymałem SMS-a: „Nie wyruszajcie jutro samochodem na miasto. M23, które musi opuścić Gomę, będzie zabierała auta i przerzucała do Rwandy”. Nazajutrz okazało się, że jego autorem jest jeden z braci zakonnych. Wskazanego dnia dwa razy przemierzyłem miasto, odwożąc naszych gości do granicy. Rozglądałem się uważnie. Nic nie wskazywało na to, aby rebelianci zamierzali wynieść się z miasta.
Dziś rano, pierwszy raz, od kiedy rebelianci zajęli miasto, ujrzałem na jeziorze rybaków w łodziach połączonych. Chodzi o trzy łodzie, które płyną bardzo wolno, ale razem, ciągnąc za sobą jedną sieć. Nie są to więc zwinne i szybkie pirogi, którymi łatwo uciec, jeśli zbliża się niebezpieczeństwo. Wspólny połów jest dużo bardziej skuteczny, ale wymaga współpracy, spokoju i czasu. Czyżby ten już nastał?
ŚRODA, 28 LISTOPADA
Wczoraj wieczorem, po dziesięciu dniach, wznowiono dostawy prądu. Pojawił się wprawdzie tylko na godzinę, ale przywrócił nadzieję na „lepsze dni”.
Dziś święto Matki Bożej z Kibeho. Od 28 listopada 1981 r. do 2 marca 1982 r. „Matka Słowa” – jak sama o sobie mówiła – wzywała świat do nawrócenia, zachęcając m.in. do modlitwy bez obłudy! Ta matczyna zachęta do szczerości to dobra propozycja dla tej części Afryki. To, co się tutaj dzieje, to prawdziwa tragikomedia, w której występują wszyscy, ONZ nie wyłączając.
PIĄTEK, 30 LISTOPADA
Od wczoraj rebelianci ewakuują się z Gomy. Poza częściej krążącymi helikopterami ONZ, w mieście nie widać jednak pośpiechu. Zresztą, nawet jeśli się wycofają, teren i tak zostanie przez nich szczelnie otoczony.
W tym tygodniu Rada Bezpieczeństwa ONZ przedłużyła do 2014 r. rezolucję zabraniającą sprzedaży i dostarczania broni dla wszystkich grup rebelianckich na terenach Konga. Rezolucja ta ma podobno położyć kres eksploatacji drogocennych minerałów przez obce mocarstwa, które dostarczając broń rebeliantom, posługują się nimi w celu destabilizacji regionu. Przy tej okazji, przedstawiciel Konga w Radzie Bezpieczeństwa oskarżył Rwandę i Ugandę o dostarczanie broni dla rebeliantów M23.
SOBOTA, 1 GRUDNIA
„Ze względów organizacyjnych” rebelianci opóźnili swoje wycofanie o 24 godziny. Wygląda na to, że M23 opuści Gomę w niedzielę.
Wczoraj słuchałem wywiadu lokalnego Radia Okapi z Jeanem Marie Runigą, „politycznym” szefem M23. Nie wiedziałem, że jest biskupem protestanckim. Może stąd jego predylekcja do niedzieli? Oto fragment rozmowy:
– Jak się do pana zwracać: biskupie czy przewodniczący?
– Biskupem pozostaje się na całe życie. Nadal więc jestem sługą Bożym. Ponieważ jednak reprezentuję ruch M23, jestem też jego przewodniczącym.
– Rebelianci podnieśli miecz przeciw całemu rządowi. Jak to się ma do Bożego człowieka, za którego pan się uważa?
– Pan Bóg mówi, że nie chce nieszczęścia człowieka. Niestety mój naród jest pogrążony w nieszczęściu. Moim obowiązkiem jako pasterza jest więc zrobić wszystko, by go z tego nieszczęścia wyzwolić. Kocham Kongo i Kongijczyków – robię to wszystko jako sługa Boży. Nie jestem zresztą sam. Są ze mną Dawid, Mojżesz i Daniel, którzy wykonali „tę samą robotę” dla swego ludu.
– Czy aby to wszystko osiągnąć, trzeba było sięgać po broń i przyczyniać się do śmierci ludzi stworzonych na obraz Boga?
– M23 nie chciało używać broni jako środka do osiągnięcia swojego celu. Od początku domagaliśmy się dialogu. Niestety, władze w Kinszasie tego nigdy nie zaakceptowały. To oni zaatakowali pierwsi.
NIEDZIELA, 2 GRUDNIA
Dziś trzecia niedziela, od kiedy zacząłem pisać o listopadowej wojnie w Północnym Kivu. Pora kończyć – dziennik miał nosić tytuł „Zawsze w niedzielę”; to polska komedia z lat 60., która rozgrywa się właśnie w trzy kolejne niedziele. Jutro, jeśli sytuacja pozwoli, wyjeżdżam na kilka dni do Rwandy.
Na koniec przypomnę jedno z afrykańskich przysłów: „Kiedy tańczysz z niewidomym, od czasu do czasu nadepnij mu na palce, aby wiedział, że nie jest sam”. Kongo to taki „tańczący ślepiec”. Jego największa bieda polega na tym, iż posiada ogromne bogactwa. Depczą mu więc po palcach ze wszystkich stron.
Ks. STANISŁAW STAWICKI jest pallotyńskim misjonarzem, absolwentem Jezuickiego Wydziału Teologicznego w Paryżu, gdzie obronił doktorat z teologii duchowości. Od 1984 r., z krótkimi przerwami, pracuje na misjach w Afryce (Rwanda, Kamerun, Demokratyczna Republika Konga). W kwietniu 2012 r. został dyrektorem Pallotyńskiego Centrum Formacyjnego „Genezaret” w Gomie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.