Gorzki tort urodzinowy

Przewodnik Katolicki 4/2013 Przewodnik Katolicki 4/2013

W groteskowy i bardzo smutny sposób rozpoczęły się obchody 200. rocznicy urodzin jednego z najwybitniejszych Polaków i Wielkopolan, Hipolita Cegielskiego. W przeddzień rocznicy tych urodzin Skarb Państwa ogłosił, iż sprzedaje zakłady jego imienia, będące symbolem wielkopolskiej gospodarności i historii.

 

Trud codziennej pracy

Konsekwentnie ten program pracy organicznej realizował także Hipolit Cegielski. Jako polski przedsiębiorca nie tylko zapewnił byt swojej rodzinie, ale także rodzinom swoich rodaków, którym dał miejsca pracy. Poza tym pomnażał polski kapitał, który mógł zostać następnie spożytkowany na wsparcie polskich struktur politycznych, społecznych, gospodarczych i kulturalnych wytworzonych w Wielkopolsce.

Oprócz prowadzenia interesów Cegielski działał także aktywnie m.in. w Towarzystwie Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego, które dzięki jego wysiłkom stało się największą instytucją stypendialną w zaborze pruskim. W 1848 r. założył pierwszy polski dziennik w Wielkim Księstwie Poznańskim „Gazetę Polską”, a po jej likwidacji przez władze pruskie – „Gońca Polskiego” (1850), a następnie „Dziennik Poznański” (1859). Aktywnie zaangażował się też w politykę, przez krótki czas będąc nawet posłem do sejmu pruskiego. Był również twórcą i prezesem (1865–1868) Centralnego Towarzystwa Gospodarczego. Całe to dziedzictwo Hipolita Cegielskiego wniosła Wielkopolska do II Rzeczypospolitej po odzyskaniu przez nią w 1918 r. niepodległości.

Kto powie dziś władzy „stop”?

Swoim spadkobiercom Hipolit Cegielski pozostawił prężnie działającą firmę, która przyjęła nazwę „Fabryka Machin i Urządzeń Rolniczych H. Cegielski w Poznaniu”, przekształcając się pod koniec lat 80. XIX w. w spółkę. Od 1919 r. do dziś jej główne zakłady mieszczą się na poznańskiej Wildzie. Po II wojnie światowej w zdewastowanych przez Niemców halach wznowiono produkcję, zmieniając nazwę (do 1956 r.) na „Zakłady Metalowe im. Józefa Stalina w Poznaniu”. Ale to właśnie  z nich 28 czerwca 1956 r. robotnicy odważyli się jako pierwsi wyjść na ulicę, żądając m.in. chleba, wolności, religii w szkołach i wypuszczenia z więzienia prymasa Stefana Wyszyńskiego. Demonstracja dziesiątek tysięcy ludzi zmieniła się w powstanie krwawo stłumione przez komunistyczne władze. – Szacunek, który mieli już wśród ludzi pracownicy Cegielskiego, wzrósł wówczas niepomiernie. Wiele lat później człowiek legenda Jan Nowak-Jeziorański, odwiedzając zakład, powiedział: „Chylę czoła przed pracownikami Cegielskiego, którzy w 1956 r. ruszyli z posad bryłę świata” – wspomina Marek Lenartowski, były szef „Solidarności” Cegielskiego. – Dziś w Polsce nie ma już takich silnych przedsiębiorstw i ludzi zżytych w nich ze sobą, którzy mogliby w pewnych sytuacjach powiedzieć w końcu władzy „stop!”. I politycy musieliby ich posłuchać – dopowiada.

Cegielski na sprzedaż

Do 1958 r. w Cegielskim produkowano parowozy. W tym czasie zakupiono też w Szwajcarii i Danii licencje na budowę silników okrętowych, które odtąd, aż do obecnych czasów były głównym produktem firmy. W latach 70. XX w. rozpoczęto też wytwarzanie lokomotyw spalinowych i elektrycznych. Produkowano także wagony na rynek polski i na eksport. Pod koniec ubiegłego wieku z przedsiębiorstwa wydzielono szereg zależnych od niego spółek, natomiast zakład przekształcono w spółkę akcyjną: „H. Cegielski – Poznań S.A.” (HCP) z udziałem Skarbu Państwa. W tym czasie przedsiębiorstwo, dostosowując się do zaistniałej w Polsce po 1989 r. nowej, wolnorynkowej rzeczywistości, rozwijało się, czego potwierdzeniem są również otrzymywane wówczas nagrody i wyróżnienia, m.in. Złoty Medal na Międzynarodowych Targach Poznańskich (1994) czy nagroda na Międzynarodowej Wystawie Wynalazczości w Pekinie (1996).

W ostatnich latach sytuacja firmy wyraźnie się jednak pogorszyła. Zaczęto likwidować stocznie, także polskie, będące głównymi odbiorcami produktów Cegielskiego, a na rynku silników okrętowych rozpoczęła się dominacja Chin, Korei i Japonii. W HCP wciąż brakuje zamówień, również na wagony – drugi mocny produkt firmy. Część tworzących ją spółek już została wyprzedana. Potężny niegdyś zakład, który jak się wydawało, potrafił się jakoś odnaleźć w wolnej Polsce i dostosować do jej realiów, teraz ledwo egzystuje. Rząd natomiast nie bardzo troszczy się o rodzimy przemysł, czego przykładem jest los, jaki spotkał nasze stocznie. Zapowiedź ministra skarbu sprzedaży akcji spółki HCP w rozpoczynającym się właśnie, a ogłoszonym przez Sejm Rzeczypospolitej, Roku Hipolita Cegielskiego, zdaje się wyjątkowo cynicznym hołdem składanym wielkiemu patriocie.

Zdradzony naród?

Ta prywatyzacja to niezbyt chlubny koniec dzieła, które zapoczątkował i któremu poświęcił swoje życie Hipolit Cegielski. I nie chodzi tu tylko o fabrykę, którą założył on najpierw po to, aby móc wraz z rodziną po prostu przeżyć. Tu chodzi o coś o wiele ważniejszego – o Polskę, jaką my pozostawimy naszym spadkobiercom. W kilka dni po ogłoszeniu wyprzedaży tego, co pozostało jeszcze po HCP, 6 stycznia Mszą św. w poznańskiej katedrze zainaugurowano obchody Roku Hipolita Cegielskiego. Przewodniczący jej abp Stanisław Gądecki przypomniał wówczas słowa wielkiego organicznika: „Podstawą materialną narodu jest ziemia, przemysł i handel. Kto ziemię, przemysł i handel oddaje w ręce cudzoziemców, ten sprzedaje narodowość swoją, ten zdradza swój naród”. – Czy dzisiaj, kiedy od momentu narodzin Cegielskiego minęły dwa wieki, zmieniły się czasy i ludzie, nie ma już kulturkampfu, można powtórzyć to samo ostrzeżenie? – zapytał na koniec homilii abp Gądecki. Wygląda na to, że dziś jest to pytanie retoryczne i chyba nikt nie ma odwagi głośno na nie odpowiedzieć.

Hipolit Cegielski (1813 –1868)

„Jeśli zamiast oburącz wziąć się do wspólnej wielkiej pracy, z założonymi rękoma przypatrywać się jej będziemy, jeśli zamiast ubiegać się myślą i pracą z śpieszącymi do mety, w złym humorze z ukosa na nich i roboty ich patrzeć będziemy, zostaniemy na uboczu maluczcy i ubodzy wobec wielkich i bogatych, bezsilni wobec potężnych, nieświadomi wobec umiejętnych, słudzy wobec panów, zapędzeni może i użyci do obsługi tych wynalazków robót i systematów, których myśl, przyczynę i cel kto inny rozumieć, któremi kto inny kierować będzie. A przyjdzie czas rachunku sumienia wobec siebie i kraju”.

Żródło: www.pomnik-hipolita-cegielskiego.pl

Marek Lenartowski – prawie 40 lat przepracował w Zakładach Cegielskiego, w 1981 r. był pierwszym wiceprzewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”, a w latach 1989–2002 jej przewodniczącym; internowany w stanie wojennym:

– Nawet w czasach PRL-u w Cegielskim, pomimo wszystkich ówczesnych wad i bolączek dotykających tego typu zakłady, potrafiono dobrze wykonywać swoją robotę. Także w wolnej Polsce, po dostosowaniu zakładu do nowej rzeczywistości, byliśmy gotowi do pracy, mieliśmy wykwalifikowaną kadrę, renomę, osiągnięcia. Zaczęto jednak kupować technologie z Zachodu, ale nie po to, aby produkować w Polsce      np. autobusy i tramwaje, a jedynie je montować. W wielu zachodnich krajach rządy w sposób szczególny troszczą się o rodzime przedsiębiorstwa, wspierając je czy starając się poważne zamówienia realizować najpierw na własnym rynku. U nas natomiast np. radni miejscy, decydując, jakie autobusy i tramwaje będą jeździły w ich miastach, nie biorą pod uwagę polskiego interesu. W imię wolnego rynku wybierają oferty zagranicznych koncernów, nie szanując pracy Polaków.

W 1981 r., kiedy tworzyliśmy w Cegielskim „Solidarność”, miała ona blisko 20 tys. członków, a pracowników było ponad 22 tys. Może nie ma teraz takiej koniunktury, żeby dla nich wszystkich starczyło pracy, ale kiedy w obecnie istniejącym zakładzie i powstałych spółkach zatrudnionych jest jedynie nieco ponad tysiąc osób i brakuje zamówień do wykonania, to świadczy o tym, co zrobiono z tym zakładem. Żal Cegielskiego i jest mi po prostu przykro, że tylko tyle pozostało z tak prężnego zakładu. Żal też Poznania, bo to był jeden z symboli tego miasta.

Tadeusz Pytlak - przewodniczący NSZZ „Solidarność” zakładów H. Cegielski – Poznań S.A.

– Kiedy obecny rząd zlikwidował polski przemysł stoczniowy, nasza firma będąca przede wszystkim wytwórcą silników okrętowych praktycznie zaprzestała produkcji, z której znani byliśmy od ponad pół wieku. Wyrobiliśmy sobie renomę na rynkach światowych, ale ten etap już raczej bezpowrotnie minął.

W tej sytuacji, w ostatnich latach ze spółki silnikowej przekształciliśmy się w spółkę metalową, wytwarzającą m.in. różnego typu duże konstrukcje stalowe. Mamy park maszynowy i wysokiej klasy fachowców, jednak trudno będzie się nam utrzymać na rynku bez inwestora. Trudno nam jako spółce Skarbu Państwa wejść na rynki krajowe i zagraniczne, ale i utrzymać się na nich, zdobywać nowe zamówienia i zapewnić sobie ciągłość i powtarzalność produkcji. Państwo obiecuje nam bowiem kontrakty, których ostatecznie nie ma. Dlatego liczyliśmy się z możliwością sprzedaży Cegielskiego i zarówno cała spółka, jak i „Solidarność” są przygotowane na przejęcie przedsiębiorstwa przez inwestora. Związki zawodowe opracowały też pakiet socjalny, aby zabezpieczyć interesy pracownicze. Wciąż jesteśmy w stanie dobrze wykonać powierzoną nam pracę. Potrzebujemy tylko dobrego inwestora, najlepiej jeśli byłby branżowy.

Sprzedana przez nas w 2010 r. Agencji Rozwoju Przemysłu Fabryka Pojazdów Szynowych dobrze prosperuje. Wcześniej, będąc w grupie Cegielskiego, fabryka po prostu umierała. Jednak teraz rząd planuje sprzedać ją inwestorowi. Co się z nią stanie? Nie wiadomo, ale bez inwestora Cegielski nie ma szans, żeby przetrwać.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...