W polskich szpitalach, nie licząc gabinetów prywatnych, w latach 1956-85 w wyniku aborcji zginęło 36 mln dzieci. Okres ten był rajem aborcyjnym
Dzieci, które przeżyły
W Polsce żadne urodzone przez indukowany poród dziecko nie ma prawa przeżyć. Ale o tym, jak wielka jest wola życia, świadczą zanotowane przypadki żywych narodzin podczas aborcji w Stanach Zjednoczonych. Żyje tam 44 tys. takich osób i są one namacalnym świadectwem tych zbrodni. W 1977 r. w 6. miesiącu, po 5 dniach aborcji, urodziła się zupełnie zdrowa Melissa Ohden. Tak samo jak Josiah Presley, południowokoreański chłopczyk, który urodził się ze zniekształconą lewą ręką i potem został adoptowany przez amerykańską rodzinę, czy Gianna Jessen – najbardziej znana ofiara aborcji, obecnie gorąca propagatorka walki o zaprzestanie aborcyjnych praktyk. „Kiedy mnie zobaczyli, doświadczyli horroru morderstwa. Byłam ślepa i poparzona, powinnam być martwa, ale urodziłam się żywa. W akcie urodzenia mam napisane: «urodzona w trakcie aborcji», a poniżej jest podpis lekarza, który tę aborcję przeprowadzał” – mówi Gianna w filmie nagranym na płytę. Jej matka, mając 17 lat, zdecydowała się na aborcję w połowie 7. miesiąca. Dostała zastrzyk z roztworem soli i substancji powodujących skurcze macicy. Ta zabójcza mieszanka wyżera płuca i skórę dziecka, a macica po kilku godzinach wydala martwe ciałko. W tym przypadku dziecko cudem przeżyło. Zostało adoptowane. Po kilkunastu miesiącach wykryto u niego porażenie mózgowe, będące wynikiem niedotlenienia mózgu podczas zabiegu. Lekarze prognozowali, że Gianna nie będzie mogła nawet podnieść głowy. Dziś jeździ po całym świecie, głosząc ewangelię życia. – Kiedy słyszę, że należy dopuścić aborcję w sytuacji, gdy dziecko może być upośledzone, to w moim sercu rozgrywa się horror. Cóż to za arogancja silnych, którzy chcą decydować, kto może żyć, a kto nie?! A przecież tym, co ich samych utrzymuje przy życiu, jest miłosierdzie Boga, nawet jeśli oni Go nienawidzą – mówi Gianna w amerykańskim Kongresie i w brytyjskim Parlamencie. A te kraje są prawdziwym rajem aborcyjnym. W USA przy poparciu prezydenta Baracka Obamy zabija się dzieci w późnych miesiącach ciąży, tak samo w Wielkiej Brytanii, Niemczech. A zdarzają się przypadki, gdy dziecko z medycznego punktu widzenia niemające żadnych szans życia rodzi się zdrowe. Tak było w Wielkiej Brytanii podczas urodzin małej Amilii. Tamtejsi lekarze mają obowiązek ratować dziecko, które rodzi się po 24. tygodniu ciąży. U matki Amilii ciąża była zagrożona. Kobieta w szpitalu walczyła ze swoim organizmem o każdy dzień, chciała dotrwać do owego magicznego 24. tygodnia. Niestety, poród rozpoczął się w 19. tygodniu. Zdesperowana, wykorzystując dużą wagę dziecka, oszukała lekarza, który powiedział: – Płód ma 23 tygodnie i 6 dni, więc będę ratował. Mała urodziła się z przezroczystą skórą i zrośniętymi oczami. Zaczęła płakać. Dziś jest zdrowym, normalnie rozwijającym się dzieckiem.
Człowiek ze swoją butą i arogancją wiedzy chce być panem życia i śmierci. A ingerencja w Boże działania przynosi nieoczekiwane skutki. Wobec tylu oczywistych dowodów dziwi zatwardziałość zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych.
Warto przytoczyć wspomnienia położnej Stanisławy Leszczyńskiej, przyjmującej porody w obozie śmierci w Oświęcimiu. W tych makabrycznych antyseptycznych warunkach nie miała przypadku skomplikowanego porodu z przecinaniem krocza ani późniejszych zakażeń poporodowych. Jak inaczej zinterpretować te fakty, jeśli nie ingerencją Boga? Człowiek nie ma prawa zaburzać ekonomii Boskiej.
W bogatych krajach skandynawskich w specjalistycznych szpitalach, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt do ratowania życia wcześniaków, przeprowadza się późne aborcje. A ich przeciwnicy walczą z władzami kraju o każdy tydzień ustawowo chronionej ciąży. W norweskim szpitalu Rikshospitalet w Oslo nierzadko dochodziło do urodzeń dzieci poddawanych tzw. późnej aborcji. Żyjące noworodki odkładano spokojnie na bok, aby umarły. Na szczęście znalazło się 57 pracowników szpitala, którzy nie mogąc zgodzić się z zabójstwami, napisali list do Departamentu Zdrowia z pytaniem, czy pozostawienie nowo narodzonego sześciomiesięcznego dziecka bez pomocy jest zgodne z prawem. Na odpowiedź trzeba było czekać rok. W końcu uznano, że aborcja po 22. tygodniu jest zabroniona. Można natomiast zabijać dzieci w 20. i 21. tygodniu ciąży.
Zastanawia, dlaczego tak ważny i bulwersujący temat nie budzi zainteresowania mediów. Jedynie tygodnik „Uważam Rze” przy okazji omawiania filmu „October Baby”, opartego na historii Gianny Jessen, poruszył temat późnych aborcji w USA. O praktykach naszych lekarzy cisza. Gdy w 2006 r. w „Życiu Warszawy” ukazał się artykuł „Noworodki bez ratunku”, opisujący przypadki skazania na śmierć dzieci urodzonych podczas aborcyjnego zabiegu w polskich szpitalach, Rada Etyki Mediów skarciła redakcję za epatowanie zbyt drastycznym tematem. Widocznie inne redakcje połajanki wzięły sobie do serca i zapanowała zmowa milczenia. Ciekawe, co musi się stać, aby obudzić nasze sumienia, aby upomnieć się o prawo do życia dla tych najbardziej bezbronnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.