Wynikające z posiadania prawo do użytkowania i dysponowania dobrami nie jest nieograniczone. Kościół od wieków stał na straży własności prywatnej: targnięcie się na tę własność w postaci kradzieży, podpalenia itp. traktowane było w kategoriach grzechu i obłożone z tej racji surowymi sankcjami kościelnymi. Nie znaczy to jednak, że Kościół stał na stanowisku zupełnej dowolności w dysponowaniu, w szczególności dla celów osobistej konsumpcji, tą własnością. Obżarstwo i pijaństwo uważane były za grzech niezależnie od pozycji społecznej jednostki[1].
Czynnikiem konkretyzacji idei dobra wspólnego jest nastawienie się ludzi na współdziałanie. Dobro wspólne jest bowiem rzeczywistością bardzo złożoną, stąd wypracowywać je muszą poszczególni ludzie, jak i całe wspólnoty, zespoły, a nawet całe społeczności. Na dobro wspólne, w sensie warunków rozwoju, muszą się składać dostępne dla wszystkich dobra duchowe i materialne, czystość środowiska naturalnego, możliwości rozwijania swej osobowości przez każdego człowieka, a to wszystko wymaga odpowiednich struktur i infrastruktury, instytucji, kierownictwa i innych czynników życia, działania i rozwoju społecznego. Żadne uproszczenie i jednostronność nie ułatwią rozwoju dobra wspólnego w wysoko rozwiniętej społeczności[25]. Zakłada on istnienie świata pluralistycznego. W systemach totalitarnych budowanie wspólnego dobra napotyka na ogromne przeszkody, a nawet jest wręcz niemożliwe.
Rozwój dobra wspólnego jest ściśle związany z integralnym rozwojem osoby, czyli z dobrem osoby ludzkiej. Warunkiem kształtowania dobra wspólnego jest podmiotowość społeczeństwa, która – jak przypomniał Jan Paweł II w Laborem exercens – tylko wówczas jest zabezpieczona, gdy zostają powołane do życia organizmy pośrednie (między jednostką a państwem) o celach gospodarczych, społecznych, kulturalnych, które cieszą się rzeczywistą autonomią w stosunku do władz publicznych[26]. Powstające w procesie uspołecznienia stowarzyszenia umożliwiają realizację wielu praw osoby ludzkiej, zwłaszcza w życiu gospodarczym i społecznym. „Dotyczy to w szczególności zabezpieczenia środków utrzymania, opieki zdrowotnej, upowszechnienia i podniesienia poziomu wykształcenia podstawowego, odpowiedniego przygotowania zawodowego, poprawy sytuacji mieszkaniowej, warunków pracy i należytego odpoczynku”[27].
W procesie upodmiotowienia społeczeństwa podstawowym zagadnieniem pozostaje fakt posiadania własności. Można powiedzieć, że zakres prywatnej własności wyznacza obszar upodmiotowienia społeczeństwa. To dlatego w totalitaryzmie własność prywatna zostaje bardzo ograniczona.
Brak upodmiotowienia społeczeństwa związany z brakiem własności, stał się przyczyną upadku Rzeczypospolitej. H. Kołłątaj napisał: „milionowy niewolnik na rozbiór Rzeczypospolitej spoglądał z obojętnością, tak właśnie, jak wprawiony do jarzma wół rozwozi ćwierci nieszczęśliwych a podobnych do siebie ofiar; jak ptak, siedzący na drzewie, spokojnie patrzy, gdy chciwy połowu myśliwiec ugania się w kniei za niedźwiedziem i wilkiem”[28]. K. F. Libelt, w rozprawie O odwadze cywilnej, pisał: „Od kogo wymagamy miłości ojczyzny, ten powinien być obywatelem”[29].
O antycywilizacyjnym „duchu wyłączności” pisał S. W. Staszic (1755–1826) w swym najambitniejszym dziele pt. Ród ludzki. Jak zauważył: „wszelki duch wyłączności jest najszkodliwszym i najuporczywszym przeciwnikiem cywilizacji. On od samego wszczynania się towarzystw aż do ich ostatniego udoskonalenia jest i będzie największą dla ogólnego dobra zaporą. On w zaburzeniach, w wojnach, w nieporządku rośnie, tuczy się z krzywdą ogółu, a w zgodzie, w pokoju, w porządku wkrótce odkryty, poznany, nikczemnieje i ginie. On jest jednym twórcą tych wieków średnich, wieków barbarzyństwa. Jak w tym duch wyłączności ziemi, urodzenia, honoru, bojarstwa, wiar zabobonnych, tak w dalszym postępie cywilizacji, gdy te duchy już słabnąć i upadać zaczną, on wzniesie się i powstanie w wyłączności handlu i ten będzie zaburzał najdłużej Europę, będzie ją miotał z wojen w wojny jedynie końcem rozrywania związków narodów, końcem niszczenia się ich porozumień. On najmocniej stanie przeciwko rozwinięciu się ostatniej zasady cywilizacji, przeciwko stałemu pokojowi, przeciwko zrzeszeniu się narodów Europy”[30].
Konstrukcja „wspólnego dobra” nie jest czymś sztucznym, lecz bardzo konkretnym dziełem osadzonym w trwałej wspólnocie duchowej jednostek i społeczności. Nieprecyzyjność pojęcia dobra wspólnego stwarza trudności w jego szczegółowym wyartykułowaniu, lecz z pewnością łączy się z tym wszystkim, co buduje jedność międzyludzką: pewien stopień równości, sprawiedliwość zmierzającą do harmonii, otwartość warunków, w jakich dochodzi do nawiązywania wzajemnych stosunków i wymiany. Wspólne dobro jednostek, małych grup i społeczności, gwarantowane przez prawo i decyzje polityczne, rozszerza się, by stać się dobrem wspólnym całego społeczeństwa[31].
Każde działanie i praca są jednocześnie współdziałaniem w budowaniu dobra wspólnego. Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus (1991) podkreślał: „Poprzez swoją pracę człowiek angażuje się nie tylko dla samego siebie, ale także dla drugich i z drugimi: każdy współdziałając uczestniczy w pracy i dobru drugiego. Człowiek pracuje dla zaspokojenia potrzeb swojej rodziny i wspólnoty, do której należy, narodu i w końcu całej ludzkości”[32].
Do obowiązków ciążących na własności, poza obowiązkami społecznymi, należą również osobowe obowiązki moralne, które wiążą się z zagadnieniem grzechów i cnót. Mają one przede wszystkim, przy własności jako istotnym ich przedmiocie, wyraźny aspekt społeczny. Grzech, który jest niespełnieniem obowiązków moralnych właściciela, może przybierać postać: skąpstwa, chciwości, egoizmu, zazdrości, rozrzutności, marnotrawstwa. Do cnót, które właściciel może rozwinąć, trzeba zaliczyć: sprawiedliwość, miłość, oszczędność, pracowitość, przezorność, gospodarność, hojność i wielkoduszność. Bardzo dużą rolę we władaniu dobrami gospodarczymi odgrywa miłość i sprawiedliwość. Pomiędzy nimi zachodzi ścisły związek, który można wyrazić za pomocą dwóch reguł:
1. Wszystko, co właściciel ma przekazać ze swego dochodu na cele społeczne z nakazu miłości, objęte jest również wymogiem sprawiedliwości.
2. To, co właściciele dają z tytułu sprawiedliwości, powinno być rozdzielane pomiędzy potrzebujących zgodnie z cnotą miłości i roztropności. Sprawiedliwość wskazuje, ile oddać na cele społeczne, a miłość – ile komu dać z ogólnej kwoty wolnych dochodów[33].
Istotnym źródłem destrukcji świata duchowego przez grzechy dotyczące własności, jest społeczny wymiar ludzkiej egzystencji. Słusznie zauważył W. Heltman (1796–1874), działacz Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, że „gdyby człowiek był istotą czysto indywidualną, gdyby społeczność nie była jego przeznaczeniem, potrzebą, niezbędną koniecznością, gdyby silne, niepokonane, mimowolne uczucie braterstwa nie łączyło nas z innymi ludźmi, ze społecznością, człowiek nie mógłby znaleźć w sobie samym żadnych nabywania własności prawideł, a własnym tylko interesem powodowany, o szczęście drugich i los społeczności całej nie dbający, uważałby własność swoją jakimkolwiek sposobem nabytą za świętą i nietykalną; gwałt przeto, podstęp, rozbój, rabunek, ujarzmienie byłoby dla niego równie godziwymi środkami nabywania własności, obracania na swą korzyść i rzeczy, i ludzi, jak własna jego niepodległa praca”[34].
Społeczny wymiar ludzkiej natury zmusza do refleksji nad budowaniem przez człowieka, także za pomocą posiadanej własności, najlepszej możliwej wspólnoty. W tej trosce wyraża się także najgłębsza teologiczna prawda o człowieku, który jest „obrazem Boga”[35]. Staje się nim dzięki swej zdolności do osobowego dialogu z Bogiem, ale także do interpersonalnej wspólnoty wewnątrz rodziny ludzkiej i do panowania nad światem. Wskutek swej cielesności człowiek jest istotowo powiązany ze światem – nie może siebie udoskonalić bez jednoczesnego udoskonalania, przekształcania świata. Lecz posiadając wewnętrzną duchowość jednocześnie przekracza granice świata, żyje w osobowej solidarności z innymi ludźmi.
ks. Andrzej Zwoliński - profesor dr hab., kierownik Katedry Katolickiej Nauki Społecznej na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, dyrektor Wydawnictwa Naukowego UP, ceniony rekolekcjonista, autor m.in.: Państwo a Europa (2001), Etyka bogacenia (2002), Słowo w relacjach społecznych (2003), Wojna. Wybrane zagadnienia (2003), Obraz w relacjach społecznych (2004), Duchy Afryki (2008), Encyklopedia końca świata (2009).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.