Jestem przeciwnikiem ograniczania rachunku sumienia tylko do szczegółowego wyliczania grzechów. Nazywam taki rachunek patologicznym, bo pokazuje nieprawdziwy obraz człowieka - tylko jego jedną, grzeszną stronę. Owszem, powinienem uświadomić sobie własne grzechy i winy, ale trzeba, aby rachunek sumienia obejmował również dobro, które uczyniłem od czasu poprzedniej spowiedzi
Ojcze, u osób, które regularnie przystępują do spowiedzi, pojawia się czasem potrzeba podsumowania w sakramencie pojednania dłuższego okresu życia. Czy Kościół zaleca taką spowiedź generalną?
Przygotowując się do tej rozmowy, sięgnąłem do Katechizmu Kościoła Katolickiego i - co ciekawe - nie znalazłem w nim nic o spowiedzi generalnej. Na jej temat wypowiadali się natomiast niektórzy święci, np. Wincenty a Paulo czy Ignacy Loyola. Taką spowiedź zalecają niektóre programy duszpasterskie czy kierownicy duchowi. W programach duszpasterskich jest mowa o trzech sytuacjach, w których spowiedź generalna jest odpowiednio: konieczna, zalecana lub absolutnie niedopuszczalna. Konieczna jest, gdy ktoś odkrył, zrozumiał, że przez dłuższy czas spowiadał się w sposób nieważny, nie wyznał wszystkich grzechów, coś zataił. Oczywiście można w czasie zwykłej spowiedzi przyjść i powiedzieć, że przez taki a taki czas ukrywałem grzech, i spróbować powtórzyć wcześniejsze, ale w niektórych programach duszpasterskich uznaje się za konieczną spowiedź generalną. Zalecana jest jako pomoc w przygotowaniu się do dobrego przeżycia ważnych momentów życia, takich jak: ślub, śluby zakonne, święcenia kapłańskie, a niedopuszczalna jest u osób cierpiących na nerwicę kompulsywno-obsesyjną, czyli u skrupulantów.
Po co przystępować do spowiedzi generalnej, skoro każda spowiedź gładzi grzechy?
Na to pytanie mogę spróbować odpowiedzieć z psychologicznego punktu widzenia. Dobrze jest co jakiś czas podsumować pewien fragment swojego życia i wielu z nas tak czyni, np. w grudniu tworząc bilans mijającego roku - zastanawiając się, co wydarzyło się dobrego, a co złego. Spowiedź generalna umożliwia zobaczenie siebie nie tylko w świetle negatywnym (wady, grzechy), ale też pozytywnym, niejako Bożymi oczami. Staje się motywacją do tego, by zastanowić się nad tym, jak żyłem, czy przez te 10, 20, 30 lat popełniałem jakieś grzechy, które się ciągle powtarzały, albo czy pojawiły się jakieś nowe, czy udało mi się coś zmienić. Dzięki takiemu spojrzeniu wstecz odrywamy się od naszej codzienności.
Przyglądamy się sobie z boku?
Tak, z dystansu możemy popatrzeć na siebie i nasze życie realistycznie. Ocenić, jak było kiedyś i jak jest teraz, czy udało nam się jakieś wady czy grzechy wyeliminować. Najczęściej znamy swoje słabe i mocne strony, ale w codzienności brakuje nam czasu na refleksję nad tym, jacy jesteśmy, jak się zmieniamy. Jeżeli zrobię sobie rachunek sumienia, powiedzmy z 10 lat, to mogę zobaczyć, ile we mnie jest słabości, ile w życiu czyniłem zła. To jest ważne, bo często widzimy zło w życiu innych, a o tym, jacy sami byliśmy, zapominamy. Taki rachunek sumienia może nam uzmysłowić, że nie powinno się osądzać i krytykować innych. Jeśli zobaczę, ile mam grzechów, ile razy pobłądziłem, to stanę się bardziej wyrozumiały dla drugiego człowieka, który również upada, również popełnia błędy. Zdarza się też tak, że wydaje nam się, że jesteśmy coraz gorsi. Jeśli spojrzymy wstecz, może się okazać, że to fałszywy obraz, że jest zupełnie inaczej. Spowiedź generalna daje możliwość popatrzenia na własne życie w szerszym kontekście.
Może się jednak zdarzyć, że skupimy się tylko na tym, co było złe, na tej ciemnej stronie naszego życia.
Owszem, istnieje takie niebezpieczeństwo. A przecież przygotowywanie się do każdej spowiedzi, nie tylko generalnej, powinno oduczyć nas takiego patrzenia na siebie.
Ale na spowiedzi przecież wyliczamy grzechy…
Rzeczywiście, nie przychodzę do konfesjonału po to, żeby chwalić się dobrymi rzeczami, tylko po to, żeby powiedzieć: „Boże, zgrzeszyłem, zrobiłem to i to źle, chcę wziąć za to odpowiedzialność. Proszę, żebyś mi przebaczył". Przygotowując się do sakramentu pojednania, powinienem jednak również podziękować Bogu, za dobro, które we mnie było. Jestem przeciwnikiem ograniczania rachunku sumienia tylko do szczegółowego wyliczania grzechów. Nazywam taki rachunek patologicznym, bo pokazuje nieprawdziwy obraz człowieka - tylko jego jedną, grzeszną stronę. Owszem, powinienem uświadomić sobie własne grzechy i winy, ale trzeba, aby rachunek sumienia obejmował również dobro, które uczyniłem od czasu poprzedniej spowiedzi. Zobaczenie całego zła, które popełniłem, może mnie przytłoczyć. Jeżeli jednak jestem człowiekiem wiary, to powinienem też dostrzec, że doznałem miłości i miłosierdzia od Boga, który mi przebaczył i dał siły do walki z tym, co złe.
Często boimy się spowiedzi właśnie dlatego, że skupiamy się tylko na naszych grzechach i na tym, co negatywnego usłyszymy od spowiednika. Zapominamy o dziękczynieniu.
Jestem przekonany, że istota dobrego rachunku sumienia zawarta jest w 1 Liście do Koryntian. Św. Paweł pisał w nim do pierwszych chrześcijan o tym, że każdy ma inne dary: jeden dar mówienia językami, drugi tłumaczenia ich, trzeci służenia, czwarty uzdrawiania itd. Najważniejszym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadawać, jest właśnie pytanie o to, jakie ja mam dary i czy służę nimi innym, bo mój dar nie jest tylko dla mnie, ale też dla wspólnoty, w której jestem. Jako grzesznik zrobiłem wiele rzeczy źle, ale dzięki moim darom zrobiłem też wiele dobra.
Jeśli ktoś chce się wewnętrznie rozwijać, to od czasu do czasu dobrze, aby zrobił sobie taki generalny rachunek sumienia, aczkolwiek ja sam spowiedzi generalnej nikomu nie zalecam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.