Błysk światła prawdy

Niedziela 13/2013 Niedziela 13/2013

O politycznej (nad)interpretacji Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego, politycznej poprawności i niepoprawnych politycznie badaniach naukowych z prof. Lucjanem Pielą rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Jak Pan Profesor odpiera zarzut, że dociekanie przyczyn katastrofy lotniczej nie leży w zakresie Pana kompetencji naukowych?

– Po pierwsze – gdyby wrak pieczołowicie składano w hangarze w Mińsku Mazowieckim z milionów kawałków, zbadano go współcześnie dostępnymi technikami, gdyby wykonano badania chemiczne i genetyczne natychmiast, a nie brano się za to wybiórczo prawie 3 lata po wypadku, gdyby polskie instytucje naukowe włączyły swój ogromny potencjał w badania, to nie byłoby żadnej potrzeby, aby ludzie do mnie podobni mieli się czymś niepokoić. Teorie nienaukowe umierałyby w konfrontacji z ustalonymi faktami. Tak jednak nie jest. Po drugie – nie rozumiem, dlaczego główny specjalista od lotnictwa powiedział w wywiadzie, że nie zna momentu bezwładności tego samolotu. Jest to najważniejsza liczba niezbędna, by ocenić tempo zmiany prędkości obrotu przy robieniu beczki. Ta sama wielkość (wartość liczbowa jest tylko inna) jest nam niezbędna w opisie obrotu w mechanice opisującej molekuły. Po trzecie – argumenty powinny być merytoryczne, argumenty ad personam to ostatnia naukowa liga.

– Kodeks mówi wyraźnie, że nieetyczne jest „wykorzystywanie swojego naukowego autorytetu przy wypowiadaniu się poza obszarem własnej kompetencji”. Czy Pan Profesor uważa, że to ograniczenie wolności wypowiedzi?

– Jest w tej myśli zdrowy rdzeń, że nie mogę dawać ekspertyzy i podpisywać się pod nią wtedy, gdy pole ekspertyzy wykracza poza moje faktyczne intelektualne kompetencje. Martwi mnie jednak nieprecyzyjność tego sformułowania o „wypowiadaniu się”. Czyżby układający Kodeks posunęli się do tego, że autorytet to literki: prof. dr hab. zw.? Wątpię, bo Kodeks pisali ludzie, z których wielu znam i cenię. Tymczasem tytuł naukowy ani żaden inny nie dają licencji na prawdę. Mówienie, że obywatela uwodzą tytuły naukowe, a nie argumenty, jest okazywaniem pogardy dla jego władz umysłowych. Masz licencję –

to wypowiadaj się publicznie tylko na ten wąski temat, na który masz papier („uczeni do nauki, literaci do pióra”). W innych sprawach nie wolno ci zabierać publicznie głosu, mimo iż jesteś obywatelem. Wszystko, co masz do powiedzenia, powiemy za ciebie. To absurdalne podejście oznaczałoby jednak, że specjalista od owadów nie może zajmować się obronnością kraju, historyk ma uczyć w szkole historii i nie zabierać głosu w innych sprawach, piosenkarka ma mówić tylko o pieśniach, aktor – o dykcji, reżyser filmowy – tylko o filmach. To absurd.

– A nie razi Pana Profesora wyśmiewanie się z kolegów naukowców; ze specjalistów Parlamentarnego Zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej? Czyw świetle nowego Kodeksu to jest etyczne?

– Nigdy się z tym zjawiskiem nie spotkałem w swojej dziedzinie, nawet w czasach PRL-u. To nie ma już nic wspólnego z życiem naukowym, a jeśli to robi uczony, to już właściwie samoeliminuje się ze społeczności naukowej... A ma to właśnie miejsce, głównie za sprawą mediów, np. w przypadku prof. Kazimierza Nowaczyka, który sprawia na mnie wrażenie człowieka wyjątkowo dochowującego naukowej staranności: spokojna analiza, podkreślanie, czego nie wiemy, czego brak, co zaś wydaje się już pewne itp. To jest język, do którego jestem przyzwyczajony w nauce: ciągle wątpić – także w swoje rezultaty, zmniejszać obszar niewiedzy, posuwać się do przodu. Zarzuca się mu niekompetencję, bo – według krytyków – jest specjalistą od rejestracji danych w ultrafiolecie i podczerwieni, a „nie ma licencji” na mówienie o rejestracji danych na taśmie magnetofonowej...

– Dlaczego w tej tak ważnej dla wszystkich – choć może nie dla wszystkich? – sprawie, jaką jest badanie katastrofy smoleńskiej, nie można dojść do porozumienia przynajmniej na gruncie naukowym? Mamy wciąż do czynienia z lekceważeniem jednej strony przez drugą. Czy to jest etyczne według Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego?

– W preambule Kodeksu napisano: „Wszystkie nauki posiadają podstawową cechę wspólną: opierają się na racjonalnej argumentacji i przedstawianiu sprawdzalnych dowodów materialnych lub rozumowych (...)”. Dalej czytamy: „To właśnie szerokie środowisko naukowe (...) weryfikuje wiarygodność wyników”. W paragrafie 2.3: „Opieranie interpretacji na danych, które są możliwe do sprawdzenia przez innych”. To fundament nauki. Uczony musi wziąć udział w dyskusji na temat swoich wyników, nie ma innego wyjścia.

– A to znaczy, że można mieć zastrzeżenia co do etyczności naukowych ekspertów Komisji Millera?

– Niechęć do współpracy, do dyskusji naukowej jest naganna. Oto kolejne cytaty z Kodeksu: paragraf 2.6: uczonych ma cechować „otwartość w dyskusjach na temat własnych badań z innymi naukowcami, co stanowi kluczowy warunek postępu”. Paragraf 2.7: „Dane po opublikowaniu mają stać się dostępne”. Paragraf 3.3: „Nie wolno ukrywać niewygodnych wyników badań, podważających stawiane hipotezy robocze, ani zatajać alternatywnych hipotez i sposobów interpretacji”. Jak zinterpretować w takim razie, jeżeli ktoś komputerowo maskuje trawką miejsce ostatniego alarmu TAWS 38, aby zakryć ten wcześniej zaznaczony przez siebie punkt obrazu?

– Minister Kudrycka wyraża nadzieję, że Kodeks nie będzie zalegał na półkach, że „coraz powszechniej wypełniać będzie uczelnianą codzienność, wzmacniając jej historycznie ukształtowaną godność i etos”. Może trzeba podjąć wysiłek, by dokładniej i sprawiedliwiej przyłożyć tę etyczno-kodeksową miarę, niż uczyniła to pani minister Kudrycka?

– Ten Kodeks warto uczynić drogowskazem i trzeba z niego korzystać zgodnie z jego intencją tworzenia nauki uczciwej i wiarygodnej. W przeciwnym razie ten dokument stworzony przez zespół mądrych ludzi będzie poddawany manipulacjom politycznym. Trochę mnie tu żenują i śmieszą te słowa pani minister o godności i etosie. Jakbym uczestniczył w jakiejś niekończącej się maskaradzie... A może to déjà vu? Znalazłem niedawno w jednym z rozdziałów książki Ryszarda Herczyńskiego „Spętana nauka” słowa Stalina: „żadna nauka nie może rozwijać się i prosperować bez walki poglądów, bez wolności krytyki”.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...